IV

107 10 12
                                    

Siedziałam na fotelu i pomyślałam o klubie piłkarskim.

- Czemu by nie dołączyć-  pomyślałam- może w końcu ktoś mnie nauczy trafiać piłką do bramki, bo to mi kompletnie nie wychodzi.

Jak pomyślałam tak zrobiłam i już kilka dni później grałam z nimi w piłkę. 

Dobra grą tego nazwać nie można, przynajmniej w moim przypadku. Błagam przecież ja ledwo w piłkę trafiam! 

Po treningu słuchałam wywodu Juda który mówił mi co muszę jeszcze poprawić. Przynajmniej udawałam że go słucham, ponieważ dobrze wiedziałam że równie dobrze mógł mi powiedzieć ,,popraw wszystko". 

Później chciałam wrócić do domu, ale Mark, Jude, Celia i Nathan mnie zatrzymali i zapytał się czy idę z nimi do kina. Zgodziłam się, bo mi się nudziło. Było całkiem spoko do momentu, kiedy nawiedziły mnie wspomnienia.

- Mayumi nie idź tam!- krzyczała Akina.

- Zaraz, przecież to nie jest daleko- sprzeczała się dziewczynka.

- Jesteś moją siostrą i muszę się tobą opiekować- mówiłam do niej, ale ona mnie nie posłuchała.

Nie!... Stój!.... Aaaa!.... Mayumi, nie!... Musisz stąd pójść.... Zostanę z moją siostrą!... Mamo? Tato?... Ja nie chcę być sama!... ta pani od teraz będzie się tobą opiekować... może ona żyje?... przeze mnie zginęła?.... Dlaczego to nie spotkało mnie!.. to moja wina...

Przypomniałam sobie wszystko a po mojej twarzy zaczęły spływać łzy.

Film się skończył. Zapalono światła a ja płakałam. 

- Akina co się dzieje?- zapytała mnie zmartwiona Celia.

Nie odpowiedziałam. Nic. Dalej płakałam. Wyszliśmy z kina. Pobiegłam. Uciekłam. Nie mogłam się pozbierać. Później było lepiej, poszłam do szkoły. Unikałam znajomych z drużyny, do czasu gdy musiałam pójść na trening. 

Specjalnie przyszłam na trening na tyle późno by nikt nie zdążył mnie o nic zapytać, ale później nie miałam jak uciec. Musiałam z nimi porozmawiać.

- Czemu wczoraj tak wcześnie wyszłaś?- zapytał Mark.

- A co nie mogłam!- warknęłam na niego.

- Nie... no... chodzi mi o to.... coś się stało?- zapytał w końcu.

- Nic się nie stało! A nawet jeśli to nie twój interes!- krzyknęłam.

Potraktowałam go dość ostro, ale miałam już dość tłamszenia w sobie tych wszystkich negatywnych emocji. Poszłam do domu.

Kiedy spojrzałam na lodówkę zobaczyłam karteczkę ,,wyjechałam w podróż służbową. Wracam pojutrze, możesz zaprosić znajomych".

- Ta no fajnie. Nie mam znajomych- pomyślałam po czym włączyłam telewizor.

Jutro miałam mieć urodziny, naszczęście nikt o tym nie wiedział. Nikt z wyjątkiem mojej mamy. Chodziarz, czy mogę ją nazywać mamą? Fakt faktem ona mnie tylko adoptowała i w każdej chwili może o mnie zapomnieć.

Siedziałam tak do pierwszej, ale w końcu stwierdziłam że idę spać. Była zaledwie ósma rano... zaraz! To aż ósma rano! Jestem spóźniona do szkoły! 

Narzuciłam na siebie jakieś ciuchy, rozczesałam włosy, umyłam zęby i pobiegłam do szkoły. 

Gdy dotarłam skończyła się pierwsza lekcja. Nie zdążyłam na matmę. Miałam już wchodzić do sali, żeby przynajmniej na historię się nie spóźnić, ale ktoś mnie zaczepił.

- Cześć Celia!- powiedziałam do niej.

- Wszystkiego najlepszego!- powiedziała wesoła w moją stronę.

Wczoraj jeszcze pamiętałam, ale dzisiaj już nie. Były moje urodziny. Niezbyt lubiłam ten dzień, ale cóż. Tylko skąd ona wie że dziś jest ten okropny dzień!

- Ale ja nie mam dziś urodzin- skłamałam.

- Oj, dobrze wiem że masz! Nie musisz mnie okłamywać- powiedziała dziewczyna.

- Skąd wiesz że są dzisiaj?- spytałam Celie.

- Twoja mama mi powiedziała- odparła.

Zaraz zaraz, skąd moja mama wie z kim ja rozmawiam? Z kim się koleguję? Ona mnie śledzi czy co?

Nagle dzwonek wybawił mnie z tej dziwnej sytuacji. Weszłam do sali. Miałam przeczucie, że nie ona jedyna wie o tym co dziś za dzień.

Każdą Historię Można Zmienić|| Inazuma ElevenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz