- Czyli co masz zrobić? - spytał po raz kolejny Antonio.
- Napisać tekst o słoniach. Muszą być w nim prawdziwe informacje, bo będzie to sprawdzać - odparł Gilbert. - A ty będziesz się ciągle o to pytał?
- Trzeba było odrabiać zadania, które zadają nauczyciele - wtrącił Francis.
- Sam też nie odrabiasz - wytknął mu albinos. - I ty też, Tonio.
- Czyli po prostu masz pecha i ciebie baba przyłapała - podsumował francuz. - A myślałem, że już się wszyscy przyzwyczaili do tego, że nie robimy zadań i mają nas gdzieś.
- Fajnie by było - rozmarzył się latynos.
- Pewnie, że tak. Ale teraz powiedzcie mi skąd mam wziąć informacje o słoniach?
- Z internetu - podpowiedział Tonio.
- Czy ty na pewno słuchasz o czym rozmawiamy? Nic z tego. Przecież mówiłem, że rodzice zablokowali mi dostęp do internetu za karę za... coś tam.
- Już zapomniałeś za co? - zdziwił się blondyn.
- Tak - westchnął albinos.
- To popytaj kogoś - hiszpan podsunął kolejny pomysł, ignorując fakt, że koledzy zaczynali zmieniać temat.
- A wy mi nie pomożecie? - zapytał niemiec z pretensją w głosie.
- Sorry, muszę coś załatwić - podejrzanie szybko powiedział zielonooki i zaczął się oddalać.
- Ja też - prędko dodał Francis i odszedł w inną stronę.
- Świetnie - mruknął pod nosem Gilbert.
·~*~·
- Hej, Pchło!
- Czego chcesz, Szatanie?
- Feliks? Może lepiej stąd chodźmy?
Gilbert uśmiechnął się pod nosem. Oboje byli strasznie przewidywalni. Feliks, który zawsze go wyzywał i próbował udowodnić, że jest lepszy oraz Tolys, trochę nieśmiały brunet, który próbował unikać kłopotów i odciągać od nich przyjaciela, ale jakoś zawsze się pakowali w tarapaty. One chyba po prostu ich lubiły. Chociaż, czy kłopoty mogą kogoś lubić? No cóż, jeśli tak to chyba właśnie ich lubią najbardziej.
- Co wiesz o słoniach? - jak dobrze, że albinos był w starszej klasie. Może się nie zorientują do czego była mu potrzebna ta informacja.
- Feliks, daj spokój. Powinniśmy go zignorować - znów spróbował litwin.
- A po co ci to, generalnie? - spytał podejrzliwie blondyn ignorując jednocześnie przyjaciela.
- Bo założę się, że nic nie wiesz. Ha! Jak zwykle! Zawsze będę od ciebie lepszy!
- Ja wiem przynajmniej, że, tak jakby, nie zaczyna się zdania od "bo" - wyśmiał go polak. - Haha, tak się przechwalasz, a nie wiesz tak totalnie oczywistej rzeczy!
Gilbert miał dość. Postanowił zdobyć informacje w inny sposób. Bo z tą dwójką dłużej nie wytrzyma. Odwrócił się na pięcie i odszedł.
·~*~·
- Hej Roderich!
- Hej - opowiedział niechętnie austriak. - Czego chciałeś?
- Co wiesz o słoniach?
- O słoniach? - zdziwił się brunet. - A co cię słonie nagle zaczęły interesować?
- Nie pytaj tylko gadaj - zaczął niecierpliwić się Gilbert. - Au! Za co?
- Chciałeś coś? - warknęła Erzsebet.
- Pytał o słonie - wtrącił chłopak w okularach.
- Gilbert - jęknęła węgierka - ja wiem, że jesteśmy w równoległych klasach, ale słyszałam o twojej pracy domowej. Masz to zrobić sam! Spadaj stąd.
Albinos wywrócił oczami i chciał iść poszukać jeszcze kogoś, ale zadzwonił dzwonek.
·~*~·
Ta przerwa była krótka, ale już prawie się skończyła. Od początku szukał swojego młodszego brata. Nie mógł go znaleźć. A pamiętał, że ten miał jeszcze jedną lekcje. Raczej z lekcji nie uciekł. Nie był taki. Więc gdzie on był!?
W końcu znalazł go pod koniec przerwy na ławce z Feliciano.
- Hej! - krzyknął zbliżając się do nich.
- Hej! - odkrzyknął mu włoch.
- Hej bruder. Co chciałeś?
- Co wiecie o słoniach?
- Nie będę ci pomagał w żadnej pracy domowej.
- Poważnie? Wy też już wiecie?
- O czym? - spytał latynos.
- O moim zadaniu.
- Ja nic nie słyszałem - powiedział blondyn. - Ale po co innego byś miał przyjść? I w ogóle, dostałeś zadanie domowe o słoniach?
- No. Głupie strasznie.
- Ja się na słoniach nie znam - stwierdził włoch.
- Eh, my już lepiej pójdziemy na lekcje. Zaraz koniec przerwy. Powodzenia - powiedział Ludwig i odszedł razem z przyjacielem.
- Pa! - krzyknął jeszcze Feli.
·~*~·
Gilbert właśnie miał wychodzić ze szkoły. Przed wejściem zobaczył Kiku. Pamiętał, że był przyjacielem Ludwiga. Kilka razy przyszedł do niego do domu.
- Hej Gilbert - odezwał się.
- Hej.
- Słyszałem, że masz jakieś zadanie domowe o słoniach. Mam znajomego, który się nimi interesuje i lubi o nich opowiadać. Jego rodzina nawet ma słonia.
Pomyślałem, że to mogłoby pomóc. Nazywa się Kasem.
- Serio! Wielkie dzięki! - ucieszył się albinos.
- Proszę, to numer do niego - japończyk dał mu złożoną karteczkę. - Do zobaczenia.
- Pa!
·~*~·
- Hej. Jestem Gilbert.
- Cześć. Jestem Kasem. Po co dzwonisz?
- Ponoć dużo wiesz o słoniach. Opowiesz mi trochę?
- Z chęcią!
_______________________________
WOW
Nie sądziłam, że napiszę coś tak długiego. Znaczy to nie jest jakoś bardzo długie. Ale normalnie jak piszę jakiś one-shot to ma trochę ponad trzysta słów. A to ma ponad siedemset. Więc jestem zaskoczona. W ogóle to według mnie jak dotąd najlepsze co napisałam do Hetalii. Chociaż końcówka średnio mi wyszła. Ale ogólnie chyba jest dobre.
CZYTASZ
Dziesięć słów Hetalia challenge
FanfictionJakby jeszcze ktoś nie wiedział: challenge polega na tym, że ktoś ci wymyśla dziesięć słów, a ty do każdego piszesz jeden rozdział. I to słowo musi się w nim pojawić. Mi słowa wymyśliła Alrissia. A ja wymyśliłam jej. Zapraszam na jej konto. Tam znaj...