Strata

302 15 0
                                    

TYDZIEŃ WCZEŚNIEJ

Wróciłam z zakupów niosąc dwie upchane torby z żywnością, które odłożyłam na blat. Zaczęłam wypakowywać jedzenie i wkładać je do lodówki oraz szafek gdy skończyłam tą czynność zaczęłam szukać babci. Nie było mnie zaledwie dwadzieścia minut ale i tak się martwiłam. Kobieta była bardzo chora leki kosztowały nie małe pieniądze dlatego Hayley pracuję na dwie zmiany. Nie jest źle kocham babcie i dziękuje jej za to że nas przyjęła, ponieważ trzy lata temu rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Ja i moja siostra cudem przeżyłyśmy jednak nie mogłyśmy pozostać w Beacon Hills. Ponieważ Hayley miała 17 lat i nie mogła opiekować się mną 13 letnim dzieckiem. Emma bo tak nazywa się nasza babunia starała się o nas dbać, lecz po roku wykryto u niej raka i to my przejęłyśmy jej rolę. Nie mam jej za złe że zachorowała bo to nie jej wina cieszę się że trzymamy się razem we trzy. Myślałam że będzie tak przez dłuższy czas ale się myliłam. Weszłam do pokoju gdzie zobaczyłam babcię leżącą na łóżku podeszłam i lekko ją szturchałam

-Babciu wróciłam upiekę Ci szarlotkę chyba że... - Zauważyłam że Emma w ogóle się nie porusza przyłożyłam policzek do jej nosa, zamarłam nie oddychała. Stałam w bezruchu przez kilka sekund po czym wyciągnęłam telefon i wybrałam numer pogotowia. Po kilku minutach pojawili się na miejscu ja w międzyczasie reanimowałam babcię. Ratownicy mnie odsunęli podeszli do babci wyszli a po chwili wrócili z czarnym workiem. Oczy zapiekły mnie od łez wpadłam w histerię przytuliłam zwłoki Emma i zaczęłam szlochać, jeden z ratowników odciągnął mnie od ciała i wyprowadził z pokoju. Potem wszystko pamiętam jak przez mgłę czarny wór wyniesiono do karetki, potem siostra przytulająca mnie i mówiąca że wszystko będzie w porządku ale nie było. Płakałam jak dziecko przez dwa dni w tym czasie Hayley zorganizowała pogrzeb oraz wystawiła dom na sprzedaż miała kilku chętnych na mieszkanie, którzy po pogrzebie mieli się zjawić. W dniu pogrzebu świeciło słońce byłyśmy z Hayley w czarnych sukienkach patrzyłyśmy jak trumna spuszczana jest w dół, po to by po chwili być zasypany ziemią. Strasznie to przeżyłam z drżącymi rękoma położyłam wieniec żałobny na kupce ziemi ,po czym razem z siostrą wróciłyśmy do mieszkania. Ja miałam zacząć pakować nasze rzeczy co oczywiście robiłam a w tym czasie Hayley oprowadzała nowych właścicieli. Gdy Państwo Williams wyszli Hayley przyszła mi pomóc, skończyłyśmy nad ranem. Odświeżyłyśmy się i wystawiłyśmy wszystkie kartony przed dom, a Hayley otworzyła swojego Jeep do którego włożyłyśmy walizki. Po kilkunastu minutach przyjechał samochód transportowy z którego wysiadła szczupła kobieta

-Jutro wieczorem Państwa rzeczy będą czekać przed domem- Powiedziała uśmiechając się milutko

Hayley odciągnęła kobietę na bok a ja nie mając co robić zaczęłam wkładać kartony do pojazdu. Gdy skończyłam wróciłam z brunetką do domu czekając na nowych właścicieli po godzinie przyjechali podpisali umowę i zabrali kluczę, a my po pożegnaniu się z nimi weszłyśmy do pojazdu i ruszyłyśmy w trasę do Beacon Hills. Gdy byłyśmy na miejscu przekroczyłyśmy próg domu rozglądając się przy tym, od śmierci rodziców nic się tu nie zmieniło nie wliczając w to tony kurzu i pajęczyn. Zastanawiało mnie też to czy moi dawni przyjaciele mnie pamiętają. Chciałam do nich iść ale powstrzymałam się do szkoły zostały trzy dni w dwa posprzątamy z siostrą całe mieszkanie a z nimi spotkam się w szkole
................

Nadszedł ten dzień dziś zobaczę Stilesa i Scotta moich dawnych przyjaciół. Ciekawi mnie co u nich może  mają dziewczyny możliwe, że Stilinskiemu udało się z Lydią. Ciekawa jestem czy Scott dostał się do drużyny no cóż dowiem się tego dzisiaj. Hayley podwiozła mnie pod budynek szkoły stresowałam się lekko ta widząc to mnie objęła.

-Kocham cię maleńka, ale to nie zmienia faktu że po szkole wracasz od razu do domu

Razem z dziewczyną wybuchnęłam śmiechem byłyśmy nierozłączne ale bez przesady wiedziała że nie wrócę. Ufała mi dlatego też była pewna że nie zrobię niczego głupiego jak niektóre moje rówieśniczki przewijające się w podejrzanym otoczeniu gdy się opanowałyśmy odezwałam się

-Dzięki że jesteś staruszko

-Nie ma za co pokrako, a teraz won do szkoły-Brunetka uśmiechnęła się do mnie gdy opuściłam pojazd skierowałam się do budynku wpadając na jakąś brunetkę jaka ze mnie oferma pomyślałam od razu

-Przepraszam - Dziewczyna na mnie spojrzała-jestem nowa

-Ja jestem Alison-Brunetka wystawiła w moją stronę dłoń którą uścisnęłam

-Clary

-Do której klasy chodzisz? - Spytałam zaciekawiona a dziewczyna się uśmiechnęła

-Od dzisiaj do pierwszej - Nagle jej telefon zaczął dzwonić - Przepraszam na chwilkę

Uśmiechnęłam się czując ulgę nie tylko ja jestem nowa. Po skończonej rozmowie razem z dziewczyną udałyśmy się do dyrektora który, dał nam plany zajęć oraz zaprowadził nas do klasy gdzie zobaczyłam Scotta i Stilesa nie wiedziałam  czy mnie rozpoznają ale cóż

-Poznajcie wasze nowe koleżanki-Odchrząknął by uczniowie skupili się na tym co mówi - Alison Argent oraz Clary Marshall mam nadzieję, że przyjmiecie je miło

Po tych słowach dyrektor wyszedł a my zajęłyśmy miejsca Alison usiadła za Scottem a ja za Stilesem. Po lekcji wyszłam szybko z klasy kierując się do damskiej toalety nie mając pojęcia gdzie się znajduje. Była to wymówka dzięki której  nie spotkałam się z chłopakami. Bałam się, że mnie nie poznają więc szłam przed siebie. Nagle usłyszałam swoje imię obróciłam się za siebie i zobaczyłam Brunetkę

-Czekaj Clary-Zatrzymałam się patrząc z zaciekawieniem na brunetkę

-Coś się stało?-Spytałam marszcząc brwi, dziewczyna uśmiechnęła się do mnie zadowolona.

-Widziałaś tego bruneta który dał mi długopis jest taki... Przystojny-Uśmiechnęłam się ciesząc się że podoba jej się Scott

-Umów się z nim - Zaproponowałam uśmiechając się

-Przestań jestem nowa a on na pewno ma dziewczynę-Powiedziała kontem oka zerkając czy przypadkiem nie ma go w pobliżu za to ja zauważyłam zbliżającą się Lydię i jakiegoś blondyna

-Hej jestem Lydia Martin  A to Jackson Whittemore ,masz ładną kurtkę

-Dzięki moja mama pracowała w butiku

-A ty to? - Spytała mnie rudowłosa unosząc przy tym brwi

-Clary Marshall

-Okey, więc wracając Alison zapraszam cię na piątkową imprezę, ty też możesz przyjść-Spojrzała przelotnie na mnie

Po czym zniknęła porywając ze sobą Alison pod pretekstem odprowadzenia jej pod klasę. Ja natomiast obróciłam się czując na plecach  kogoś wzrok.  Zobaczyłam moich dawnych przyjaciół po drugiej stronie korytarza zebrałam całą odwagę w sobie i podeszłam do nich.

-Clary Marshall? - Zapytał Scott po czym się uśmiechnął co odwzajemniłam

-Nie sądziłam że mnie pamiętacie minęło trochę czasu

-Trochę.. dziewczyno minęły trzy lata jak tam u ciebie i w szczególności co ty tu robisz? , dlaczego nie ma cię w San Diego, I jeszcze raz co tu robisz? - Wybełkotał zaskoczony Stiles

-Stęskniłam się - Powiedziałam uśmiechając się lekko - Ale jak widzę u was po staremu Lydia łazi z jakimś blondynem, a ty Scott masz kogoś czy razem ze Stilinskim  jesteście w braterstwie singli?

-Nie mam ale mam kogoś na oku-Mówiąc to wyszczerzył się.

-Alison wiem widać ślinisz się do niej jak pies

Stiles prychnął śmiechem a ja spojrzałam na niego zdziwiona

-No co?

-Wpadnij do mnie po lekcjach Stiles ma teorie spiskowe związane ze mną - Powiedział śmiejąc się przy tym

-Dobra, - Miałam już odejść ale uświadomiłam sobie że nie wiem gdzie znajduje się klasa do której mam iść - Chłopaki gdzie jest klasa od hiszpańskiego?

Stiles popatrzył na Scotta a po chwili westchnął mamrocząc coś pod nosem

-Chodź zaprowadzę cię a w tym czasie nasz Romeo pofantazjuję o jednej takiej - Zachichotałam cicho i razem ze Stilesem  ruszyłam pod klasę

DAWNI ZNAJOMIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz