2. Problemy.

23 2 1
                                    

Obudziłam się kiedy blask słońca oświecił moją twarz. Zerknęłam na godzinę była 9:00. Wstałam z łóżka. Pościeliłam łóżko i ubrałam się. Ubrałam krótkie niebieski spodenki i pomarańczową bluzkę na ramiączkach.
Włosy związałam w kitkę.

Wyszłam z pokoju I poszłam do łazienki obmyć twarz i się odświeżyć. Po odświeżeniu się poszłam do kuchni zrobić sobie śniadanie. Zrobiłam kanapki z szynką. Usiadłam do stołu i zaczęłam jeść.

Po zjedzeniu śniadania postanowiłam że pójdę do biblioteki poczytać książkę. Ubrałam buty,wzięłam torbę do której włożyłam telefon i poszłam.

W bibliotece przywitałam się z moją mamą.
-Sylwia: Cześć mamo. Jak tam w pracy?

-Mama: Cześć słońce. W pracy dobrze. Co się tu sprowadza?

-Sylwia:Przyszłam tutaj poczytać książkę.

-Mama:Okej.

Poszłam do regału z książkami z działem  (ksiąg zakazanych xd) fantasy. Wzięłam pierwszą lepszą książkę z pułki i usiadłam na krześle. Zaczęłam czytać. Wkurzyłam się na głównego bohatera książki który zrobił coś bardzo niemiłego i absurdalnego.

Nagle książka zaczęła się palić.
-Sylwia: Co Jest?! CO SIĘ DZIEJE?!!
Byłam przerażona. Szybko wyrzuciłam  książkę z moich rąk która teraz wylądowała przy regele i podpaliła regał.

-Sylwia: AAAA POŻAR!!!! MAMO SZYBKO MUSIMY UCIEKAĆ!!!! BIBLIOTEKA SIĘ PALI!!!!!!

-Mama:Co??! O czym Ty mówisz. Po chwili zobaczyła ogień.  SZYBKO WYCHODZIMY!!!

Po ucieczce z biblioteki zadzwoniłam na straż pożarną.

-Sylwia:Halo!?

-Operator:Halo. Czy coś się stało?

-Sylwia:Na ulicy Kwiatkowskiej 33 w bibliotece wybuchł pożar.

-Operator:Wysłałem do Was straż pożarną. Będzie na miejscu za 20 minut. Nie rozłączaj się dopóki straż nie będzie na miejscu.Dobrze?

-Sylwia:Dobrze.

-Operator:Jesteś w środku?

-Sylwia:Nie, od razu jak pojawił się pożar uciekłam z biblioteki. Jestem przed biblioteką.

-Operator:Okej. Jesteś sama?

-Sylwia:Jestem z moją mamą która pracuje w tej bibliotece.

-Operator:Są jacyś poszkodowani?

-Sylwia:Nie.

-Operator:Ktoś oprócz Was jest w środku?

-Sylwia:Nie, byłyśmy same.

-Operator:Okej.      

Po 20 minutach straż pożarna przyjechała na miejsce i ugasiła pożar. Niestety pół biblioteki zdążyła spłonąć zanim pojawili się strażacy.

Weszliśmy do domu. Tata szybko do nas podbiegł i nas mocno przytulił. Był zapłakany i zdenerwowany.

-Tata: Słyszałem o pożarze. Myślałem że Was straciłem. Wszystko w porządku? Nic Wam nie jest?

-Sylwia:Nie,tato nic nam nie jest. Wszystko w porządku.

Gdy emocje trochę opadły zjedliśmy wspólnie obiad. Po obiedzie poszłam do pokoju i włączyłam telewizję. Dalej nie mogłam uwierzyć w to co się wydarzyło w bibliotece. Nie wiedziałam nawet skąd ten ogień się wziął. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi.

-Tata:Sylwia choć do salonu na rodzinną naradę.
-Sylwia:Dobrze.

Zawsze jak jest jakiś problem albo coś się stało mamy taką rodzinną naradę żeby każdy powiedział to z czym ma problem lub to co mu się nie podoba. Każdy wtedy ma prawo wyradzić swoją opinię na dany temat.

Gdy weszłam do salonu zobaczyłam że mama już na nas czeka. Miała poważną i zmartwioną minę.
Usiadłam naprzeciwko rodziców i czekałam kto pierwszy zacznie mówić.

-Tata: Jak pewnie wiesz w bibliotece twojej mamy wybuchł pożar. -Zaczął

-Sylwia: Wiem.-powiedziałam trochę  przygnębiona A Tata kontynuował

-Tata:Niestety zanim strażacy przyjechali ugasić pożar połowa biblioteki zdążyła całkiem spłonąć. Zrobił dramatyczną pauzę. A po chwili dalej kontynuował swój monolog.

-Tata:Dlatego Twoja mama nie może pójść do pracy dopóki budownicy nie odbudują połowy biblioteki. Budowa mniej więc potrwa 2 miesiące.

-Tata: Czy wiesz co spowodowało pożar?

-Sylwia: Nie wiem.

-Mama: Córko czy to Ty spowodowałaś pożar?

-Sylwia:Nie. To ja nie. Ja nic nie zrobiłam.

-Mama: Biblioteka sama się nie podpaliła. A byłyśmy tylko my. To z twojej strony pojawił się ten ogień. Wiesz coś o tym?

-Sylwia:Mamo nie mam pojęcia skąd pojawił się ogień. Nic nie zrobiłam.

-Tata: A co robiłaś zanim pojawił się ogień?

-Sylwia: Czytałam książką.

-Tata: Powiedz dokładnie co robiłaś i gdzie najpierw pojawił się ogień.

Sylwia: Dobrze.  Poszłam do biblioteki, wzięłam książkę z regału,usiadłam na krześle i czytałam książkę. Podczas czytania książki, na książce nagle pojawił się ogień. Wypuściłam palącą się książkę z rąk która wylądowała przy regale i go podpaliła.

-Tata: A więc wszystko jest już jasne. To Twoja sprawka.

-Sylwia:Uważasz że to ja wywołałam ogień?!! - wkurzyłam się. ~Dlaczego myślą że to ja?

-Tata: Tak, bo tylko Ty byłaś w miejscu gdzie pojawił się ogień.

~Nie wierzę w to co słyszczę!!! -wkurzyłam się jeszcze bardziej.

Nagle poczułam ciepło na swoich dłoniach. Zobaczyłam że rodzice się cofnęli ode mnie i patrzyli na mnie z przerażeniem. Zerknełam na swoje dłonie. Moje dłonie paliły się ogniem. Niespodziewanie z moich rąk strzelił ogień który trafił w krzesło i je podpalił.

Mama szybko sięgnęła po wodę z kuchni i ugasiła ogień.

Przerażona tym co się stało i co zrobiłam,bez słowa uciekłam do swojego pokoju.

~Co się ze mną dzieje?!

(Witajcie
To już koniec mojego drugiego rozdziału.  Mam nadzieję że Wam się podobało. Kolejny rozdział pojawi się jutro albo po jutrze. Jak myślicie co się dalej stanie? Piszcie w komentarzach swoje propozycje. Do następnego.)

Siła Żywiołów.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz