5.Wyprowadzka.

13 2 2
                                    

-Tajemniczy mężczyzna: Witaj spodziewałem się Ciebie.

-Sylwia: Dzień dobry, Pan mnie chyba z kimś pomylił, ja Pana nie znam.

-Tajemniczy mężczyzna: Ale ja Cię znam, Sylwio.

-Sylwia: Skąd znasz moje imię?

-Tajemniczy mężczyzna: Później Ci wyjaśnię. Nasz czas na rozmowę się skończył. Niedługo się znowu spotkamy.

Nagle obraz mi się zaczął zamazywać i po chwili pojawiła się ciemność. Słyszałam jakieś głosy, ale nie rozumiałam co mówią. Głosy po chwili były coraz głośniejsze i wyraźniejsze więc teraz dokładnie słyszałam co mówią.

-Kobieta: Oddech w normie.

-Mężczyzna: Sprawdź czy jest puls.

Kobieta dotknęła dwoma palcami mojej szyi.

-Kobieta: Puls w normie.

-Mężczyzna: To dobrze.

Otworzyłam oczy, ale jasne światło mnie oślepiło.
Otworzyłam oczy raz jeszcze i czekałam chwilę aż wzrok przyzwyczaić się do światła. Gdy mój wzrok się już przyzwyczaił zobaczyłam przy mnie dwie osoby. Był to mężczyzna i kobieta. Mieli na oko 20 lat.

-Sylwia:Hguummmm (niemrawy odgłos budzenia się). Co się stało?- powiedziałam niemrawy sennym głosem.

-Kobieta: Spokojnie, widziałam jak zemdlałaś więc razem z moim przyjacielem postanowiłam Ci pomóc.
Jak się czujesz?

-Sylwia: Okej, dziękuję bardzo za pomoc.  Wszystko w porządku. Ja już pójdę do domu.

Wstałam i poszłam do domu.

Weszłam do domu i przywitałam się z rodzicami.

-Sylwia: Cześć Wam wróciłam.

-Mama: Cześć słoneczko. Przywitała się ze mną mama. Po chwili podszedł do nas tata.

-Tata:Sylwio, musimy porozmawiać.

Weszliśmy do salonu gdzie usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy rozmawiać.

-Sylwia: Więc, o czym chcieliście ze mną porozmawiać. Zapytałam po dłuższej chwili ciszy.

-Mama: Córciu nie wiem jak Ci to powiedzieć ale, postanowiliśmy z tatą że... (Nie dała rady dokończyć zalała się łzami.

-Tata: Będzie musiała się od nas wyprowadzić.

Nie wiedziałam co powiedzieś. Nie spodziewałam się tego po moich rodzicach.

-Sylwia: Dlaczego? Zapytałam załamana.

-Tata: Masz moc ognia której nie kontrolujesz. Pomyśl możesz spalić nas dom albo gorzej zabić nas. Dlatego dla Twojego i naszego dobra lepiej będzie jak się wyprowadzić żeby nikt nie ucierpiał.

-Sylwia: Czyli mam rozumieć że zostawiasie mnie samą na pastwę losu.?

-Tata: Nie do końca tak jest. Pójdziesz do domu mojego starego  znajomego który się Tobą zajmie i Ci pomoże.

-Mama: To dla Twojego dobra.  Tak będzie najlepiej.

-Sylwia: Okej. Kiedy się mam wyprowadzić? Powiedziałam ,wiedziałam że nawet jakbym się sprzeciwiła to i tak nic by to nie dało.

-Tata: Jutro z samego rana wyruszy w podróż do domu mojego starego znajomego.  A teraz zjedz kolację i iść się spakuj.

-Sylwia:Okej.

Zrobiłam sobie kanapki z szynką. Po zjedzeniu kolacji poszłam się umyć.

Gdy się już umyłam i ubrałam w piżamę poszłam do swojego pokoju gdzie się spakowałam. Po spakowaniu się położyłam się na łóżku.

Myślałam o tym kim jest ten znajomy taty i gdzie teraz będę mieszkać.
Z tymi myślami zasnęłam.



(Hej, jak Wam się podobał rozdział?
Mam nadzieję że Was rozdział choć trochę zaciekawił. Co myślicie o tym rozdziale? Dajcie znać w komentarzach. )

Siła Żywiołów.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz