Tajemniczy korepetytor

1K 99 70
                                    

- Wychodzę! - krzyknąłem do mamy wybiegając z domu. Potem wsiadłem na rower i pojechałem do szkoły cały w skowronkach. Dzisiaj szedłem na pierwszą lekcję z nowym przyjacielem, a im szybciej się zacznę uczyć tym szybciej poprawię oceny i wrócę do drużyny.

W szkole szybko odłożyłem rower i pobiegłem do klasy. Byłem już prawie spóźniony. Wbiegając do szkoły zabrzmiał dzwonek więc zacząłem biec do klasy jeszcze szybciej. Na szczęście gdy weszłem do niej nauczycielki jeszcze nie było. Usiadłem na swoje miejsce i wypakowałem z plecaka książki od angielskiego. Gdy już wygodnie usiadłem na krześle nauczycielka weszła do klasy. Wstaliśmy, przywitaliśmy się. Zresztą jak zawsze. Po przywitaniu się usiadliśmy na miejsca i zapisaliśmi temat, który był na tablicy.

Podczas lekcji mój znajomy Hideki, który siedział za mną szepnął do mnie:

- Słyszałem, że podobno masz zakaz chodzenia na treningu do czasu, aż nie poprawisz ocen - przytaknąłem lekko głową tak, aby nauczycielka nie widziała - Jednak nie wydajesz się tym jakoś zmartwiony - dopowiedział

- Bo widzisz - szeptąłem równo cicho co on, a może nawet jeszcze ciszej - To dlatego, że już znalazł osobę, która mnie poduczy - mówiąc zerkałem co jakiś czasna nauczycielkę, aby się upewnić czy czasem na nas nie patrzy.

- A kto to taki? Ktoś z drużyny, klasy, rodziny? - w oczach chłopaka można było dostrzec totalne zaciekawienie. Hideki zawsze interesował się takimi rzeczami. W klasie nie było sytuacji, o której chłopak nie wiedział. Dlatego nie dziwię się, że już o tym wie. Gdy już otworzyłem usta aby mu powiedzieć o tym jak nazywa się mój prywatny nauczyciel przypomniałem sobie, że sam nie wiem kim on tak właściwie jest. Jedyne co mi o nim wiadomo to to, że ma brązowe włosy oraz oczy, nosi okulary i coś trenuje. Może też gra w siatkę? Od razu jak go spotkam zapyatm go o to.

- A więc? - dopytał wyrywając mnie przy tym z rozmyśleń - Kto to taki? - zbliżył się do mnie jeszcze bliżej niż był wcześnie. Chyba nawet zbyt bliskio. Zrobiło się nawet trochę niezręcznie. Na szczęście, chociaż może nie do końca, pani nauczycielka podeszła do nas i przerwała tą niezręczny sytuację.

- Hinata, Hideki może powinniście zająć się tym co jest na lekcji? Tym bardziej ty Hinata. Chyba chcesz wrócić na treningi, prawda? - oparła jedną rękę na biodra, a drugą wskazała tablice z dzisiejszą notatką.

- Tak sensei - odpowiedziałem szybko i odwróciłem się do swojej ławki. Złapałem długopis i zacząłem przepisywać notatkę z tablicy. Przez resztę lekcji Hideki już mnie o nic nie pytał. Pewnie bał się, że znowu ktoś wejdzie w rozmowę, a on zdecydowanie woli jako jedyny pierwszy wiedzieć.

Gdy w końcu ostatnia lekcja dobiegła końca z wielkim uśmiechem na twarzy wybiegłem ze szkoły. Pobiegłem do miejsca, w którym zostawiłem rano rower i odczepiłem łańcuch, który wiązał go ze szkolnym stojakiem na rowery. Wsiadłem na niego i pojechałem do miejsca spotkania.

Po dotarciu na miejsce zszedłem z rowera i prowadząc go szedłem po moście. W tym samym miejscu co wczoraj już ktoś czekał. Na początku zastanawiałem się jak go przywitać i się z nim poznać, jednak gdy tylko go zobaczyłem zaniemówiłem.

- Wspaniały Król?! - wiedziałem, że skądś kojarzę ten głos, ale mimo wszystko akurat jego się niespodziewałem.

- Yahoo Chibi-chan! Jak tam? Gotowy do nauki? - uśmiechnął się i pomachał ręką na przywitanie. To było całkiem urocze.

Cały czas stałem oparty o rower i patrzyłem na brązowo włosego. Wiał silny wiatr przez co jego lekko podkręcono włosy były targane, a o mundurek co jakiś czas uderzały liście z pobliskich drzew. Poprawił swoje włosy, które mu opadały na twarz i podszedł do mnie. Pogłaskał mnie po moich rudych włosach.

- Chodź. Zaprowadzę cię do mojego domu - wziął mój rower i poszedł z nim w stronę jakiejś kamieniczki. Jeszcze nie do końca wiedzący co się właśnie stał ja poszedłem cichutko za nim. Jego dom wcale nie był jakoś daleko. Z 10 minut spacerkiem i już byliśmy w jego bloku. Oikawa wpisał kod na domofonie w mgnieniu oka przez co jedyne co z niego zapamiętałe to dwie jedynki na końcu. Zaprowadził mnie do drzwi nr 6 i odkluczając je zaczął przepraszać za bałagan, który może tam być.

Kiedy już weszliśmy do domu zdjąłem buty i położyłem je przy szafce obok drzwi wejściowych. Jak narazie nie widziałem powodu, za który Wspaniały Król mnie przepraszał. Wszędzie był porządek. Wszystko stało ładnie poukładane. Przynajmniej tak myślałem do czasu, aż nie zobaczyłem kuchni. W zlewie pełno nieumytych naczyń. Na stole pozostałości po robieniu jakiegoś jedzenia, a na podłodze było coś wylane. Stałem w holu patrząc się cały czas na tą kuchnie. Może i na takiego nie wyglądam, ale uwielbiam porządek. Rączki mnie świerzbiły przez cały czas, aby nie wejść tam i nie posprzątać tego wszystkiego.

- Jest, aż tak źle? - Oikawa zaśmiał się i wszedł do kuchni - Cóż... nie było tu sprzątane od jakiegoś tygodnia i...

- Tygodnia?! - wtrąciłem się, a z szoku nawet plecak mi spadł. Brązowo włosy pokiwał twierdząco głową i poszedł w stronę salonu. Usiadł na poduszce przy zataku (niski japoński stoliczek) i wyjął ze swojej torby piórnik.

- Siadaj - poklepał poduszkę obok - Chyba nie będziesz tak cały czas stał - po słowach Oikawy usiadłem w skazanym przez niego miejscu i zacząłem wyciągać zeszyty - Z czym najbardziej masz problem? - zapytał.

- Ze wszystkim! Ale najbardziej to chyba matematyka - położyłem zeszyt od matematyki na stół. Oikawa wziął go i spojrzał na notatki.

- To może zaczniemy od twojej poprzedniej lekcji...

Na początku, gdy zobaczyłem Oikawe, bałem się tych nauk, jednak po kilkunastu minutach już zaczęło mi się nawet podobać. Wspaniały Król jest lepszym nauczycielem niż sądziłem. Wszytko mi ładnie wytłumaczył i już nawet zacząłem rozumieć tę zadania. Zanim się obejrzałem była już 22.

- Ja już będę musiał się zbierać - pochowałem swoje książki oraz zeszyty do plecaka i skierowałem się w stronę drzwi, następnie zacząłem ubierać buty. Kiedy już miałem wyjść Oikawa jeszcze mnie zaczepił - Hm?

- Wczoraj mówiłeś coś o tym, że nie możesz chodzić na swoje treningi i mam taką propozycję. Czy...chciałbyś przychodzić co jakiś czas do nas na treningi?

- Co?! Trening w Aoba Johsai?! Na serio mogę?!

- Jeśli chcesz to oczywiście...

- Yey! - podskoczyłem ze szczęścia i przytuliłem na chwilę Oikawę. Gdy się od niego odsunąłem szybko ubrałem plecak i otworzyłem drzwi - To w takim razie do jutra! - zamknąłem drzwi i zbiegłem ze schodów. Na dole wsiadłem na rower, a następnie pojechałem do domu.

Pov. Oikawa

Pomachałem rudzielcowi na pożegnanie, który zadowolony wybiegł z mojego domu. Gdy tylko drzwi się zamknęły pobiegłem do swojego pokoju i rzuciłem się na łóżko. Swoją twarz, która była cała zaczerwieniona, przycisnąłem do poduszki.

- Czemu on musi być taki słodki?

∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆

Mam nadzieję, że rozdział się spodobał i również z chęcią czekacie na kolejne.

Pozdrawiam mojego korekte, który zapewne zapracował się tyle samo co ja przy tym rozdziale xd

Oikawa-sensei (OiHina)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz