Propozycja

994 85 46
                                    

Pov. Hinata

- Shoyo! - Odwróciłem się w stronę głosu, gdzie zauważyłem Nishinoye. Podbiegł do mnie i położył ręce na moje ramiona, mówiąc poważnym tonem:

- Daichi cię wzywa

- Czy coś jest nie tak? - zapytałem zmartwiony. Na co dzień rzadko kiedy można było zobaczyć poważnego Noye, a jak już się widziało, to znaczy, że jest jakaś bardzo nieprzyjemna sytuacja.

- Dowiesz się na miejscu, a teraz chodź. - Libero złapał mnie za nadgarstek i pociągnął w stronę szatni. Wszyscy już tam czekali. Po wejściu do środka Tanaka zamknął drzwi na klucz.

- Coś się stało? - zapytałem nieco zaniepokojony. Nawet po moim pytaniu panowała tutaj grobowa cisza. Atmosfera w szatni była ciężka. Czułem się dosyć nieswojo.

- Hinata... - Podszedł do mnie Suga i położył rękę na ramieniu. Od razu skojarzyło mi się to z Oikawą, który ostatnio też mi tak zrobił. Czyżby chodziło o coś wspólnego ze Wspaniałym Królem? - Powiedz nam... Co robiłeś wczoraj z kapitanem Seijoh?!

No i wykrakałem.

- Co?! Skąd wiecie?!

- Czyli nie zaprzeczasz. - Poprawił swoje okulary Tsukishima.

- Już zaprzeczam! - Pokazałem palcem na blondyna.

- Teraz już za późno. - Odsunął moją rękę i poszedł w kąt szatni, w którym stał Yamaguchi.

- A więc co z nim robiłeś? - powtórzył pytanie Daichi.

- Czy jesteście razem?! - wtrącił się Tanaka.

- Nie! Nie... Oikawa tylko pomaga mi w nauce. Nic więcej.

- W takim razie jak to się stało, że się przytulaliście? - Suga podał mi jakieś zdjęcie. Jak się okazało, byłem na nim ja oraz przytulony do mnie Okiawa. Wtedy nie myślałem o tym, co zrobiłem, za bardzo byłem przejęty smutkiem Oikawy, ale teraz zdałem sobie z tego sprawę. Przytuliłem go... Tak sam z siebie... Na moich policzkach pojawił się drobny, ale widoczny rumieniec. - A więc? Jak to wyjaśnisz?

- To nie było tak, jak myślicie! Wspaniały Król pokłócił się z asem Seijoh, więc był trochę przygnębiony, dlatego przytuliłem go na pocieszenie.

- I nic więcej?! - dopytał Tanaka, na co ja pokręciłem głową. - Nudaaa! A liczyłem na coś więcej!

- Spokojnie Tanaka - uspokoił go Daichi. - To chyba nawet lepiej, że nic więcej. Wyobraź sobie, jakby to było, gdyby Hinata miałby być z kapitanem Seijoh.

- A Tsukishima może chodzić z kapitanem Nekomy!

- Tsukishima jest odpowiedzialny. - Trochę zabolało.

- Hinata, a czy my czasem nie kazaliśmy ci się uczyć samemu? - zapytał Sugawara.

- No wiem, ale ja się nie umiem sam uczyć! No i to Oikawa zaproponował pomoc. Ja do niczego go nie namawiałem.

- Ehhh, no dobrze. Niech ci będzie. Tylko nie wywiń znowu jakiegoś numeru - pouczył mnie szarowłosy.

- Dobrze!

- To skoro sprawa załatwiona, chodźmy już na lekcje. Zaraz będzie dzwonek - zawołał kapitan i razem z innymi wyszli z szatni. Też już miałem wychodzić, jednak w drzwiach zatrzymała mnie Yachi.

- Możemy pogadać? - zapytała trochę niepewnie.

- Jasne! O co chodzi? - Odwróciłem się w jej stronę.

- Wiesz... Jeśli chcesz, to mogę cię pouczyć tak, aby chłopacy się o tym nie dowiedzieli.

- Nie trzeba! - odpowiedziałem wręcz natychmiastowo, co mogło wydawać się trochę niemiłe. - Podobają mi się nauki Wspaniałego Króla i jak na razie nie myślę o zmianie korepetytora.

- Ah, okej. Rozumiem. W takim razie do zobaczenia! - W jej głosie usłyszałem trochę rozpaczy i złości, ale może mi się to wydawało. Pobiegła prosto do szkoły. Ja również poszedłem do swojej klasy, jednak nie spieszyło mi się. Myślałem o tym, co się właśnie wydarzyło. Czy powinienem powiedzieć Oikawie, że drużyna się o nas dowiedziała? Przecież mu obiecałem, że nikomu o tym nie powiem! Oikawa na pewno będzie na mnie zły! Nie mogę mu o tym powiedzieć! Jednak z drugiej strony będzie bardziej zły, jeśli ja mu nic o tym nie powiem i dowie się tego od kogoś innego. Trudno, jakoś będę musiał mu to powiedzieć.

Kiedy tylko zabrzmiał dzwonek oznaczajacy koniec ostatniej lekcji, spakowałem się i wybiegłem jak najszybciej ze szkoły. Wziąłem mij rower i pojechałem do Oikawy. Tak jak zawsze już na mnie czekał. Był w dużo lepszym humorze niż ostatnio, jednak nie ja. Było mi naprawdę strasznie z powodu tego, że drużyna się dowiedziała.

Pov. Oikawa

Od razu, gdy zauważyłem Chibi-chana, podszedłem do niego. Dzięki jego wczorajszej pomocy, byłem dzisiaj przez cały dzień w świetnym humorze. W dodatku miałem wspaniały plan. Postanowiłem w końcu go gdzieś zaprosić! Myślałem nad wieloma miejscami, ale ostatecznie postanowiłem zabrać rudzielca do Tokio. Będziemy mogli pójść na plażę, do Disneylandu i w wiele innych miejsc. To będzie wspaniałe!

- Wspaniały Królu... - Moje rozmyślania na temat idealnego wyjazdu przerwał dosyć smutny głos Hinaty.

- Coś się znowu stało? - zapytałem zmartwiony. - Czy Iwaizumi znowu coś zrobił?! Jeśli tak, to...!

- Tym razem nic nie zrobił - przerwał moje zdanie. - Chodzi o to, że... drużyna dowiedziała się o moich spotkaniach z tobą.

W jego słodkich oczkach znowu zauważyłem łzy. Jak ja nienawidzę, kiedy tak się dzieje. Na początku chciałem go przytulić, jednak po chwili się wycofałem i tylko poczochrałem jego rude włosy.

- Nie musisz się tym zadręczać - zacząłem najmilej jak potrafiłem - prędzej czy później i tak by się dowiedzieli.

- Jesteś pewny, że to nic takiego? W końcu przecież obiecałem, że nikt się o tym nie dowie. - Z jego brązowych oczek popłynęło więcej łez. Już nie mogłem się powstrzymać i położyłem ręke na jego policzku. Wytarłem kciukiem łzy i się uśmiechnąłem.

- Tak, jestem pewny. - Hinata spojrzał na mnie już trochę mniej smutny. Staliśmy w tej pozycji jeszcze chwilkę. Miałem taką wielką ochotę w tej chwili go pocałować. Zbliżyłem się do niego powoli, jednak wtedh zdałem sobie sprawę z tego, że może on mnie nie lubi tak, jak ja jego? Co on by sobie wtedy pomyślał, gdybym mimo to go pocałował? Szybko się odsunąłem i jak gdyby nigdy nic powiedziałem:

- Chodźmy już do mnie. Przecież musisz jakoś poprawić te oceny. - Hinata tylko przytaknął i razem ze mną udał się do mojego domu.

Kilka godzin później:

- Hinata... Czy chciałbyś może w ten weekend gdzieś razem pojechać? - Poczułem, jak robię się cały czerwony, ale w tej chwili to nie było ważne. Dla mnje teraz liczyła się tylko odpowiedź rudzielca.

- Z chęcią! - Podskoczył z radości. Dało mi to wielką ulgę. Cieszyło mnie, że mi nie odmówił. - A gdzie pojedziemy?

- Może do Tokio? Pójdziemy sobie na plaże i do Disneylandu - zaproponowałem.

- To brzmi świetnie! Już nie mogę się doczekać!

- Ja też. - Uśmiechnąłem się.

- W takim razie do zobaczenia jutro! - Chciałem się również pożegnać, jednak za nim to zrobiłem, Hinata zamknął drzwi za sobą. Chyba wyjątkowo bardzo spodobał mu się ten pomysł, co mnie tylko bardziej uspokoiło. Jestem tak podniecony tym wyjazdem, że chyba tym razem nie zasnę w nocy.

Oikawa-sensei (OiHina)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz