Wyznanie

990 85 95
                                    

Pov. Oikawa

Właśnie wbiegłem wkurzony do szkoły. Muszę sobie wyjaśnić z Iwa-chanem sytuację z wczoraj. Jak mógł zrobić coś takiego Chibi-chanowi?! Niech tylko powie coś, co mi się nie spodoba, a obiecuję, że nie będę się powstrzymywał. Nie obchodzi mnie, czy dostanę jakieś zawieszenie czy coś. Iwa-chan musi dostać za swoje! Najpierw, mimo wszystko, wypadałoby zmienić obuwie. Jak już mam dostać zawieszenie, to na jak najkrócej. Schyliłem się do mojej szafki, która jak na złość, była na samym dole i wyciągnąłem buty, a następnie je ubrałem.

- Dzień dobry, Oikawa-senpai! - Odwróciłem się w stronę głosu i zauważyłem Kindaichiego. - Coś się stało? Wyglądasz na bardzo wkurzonego.

- Bo jestem! Gdzie jest Iwa-chan?! - Wszyscy na korytarzu spojrzeli na nas. Chyba nie powinienem był krzyczeć na cały głos w szkole.

- Z tego, co wiem, jest w szatni, a co się stało, że go szukasz?

- Pobił Chibi-chana. - Wstałem i pobiegłem w stronę szatni, nie tłumacząc nic więcej Kindaichiemu. Wbiegłem do szatni, gdzie zauważyłem Iwa-chana. Podszedłem do niego i dałem mu z całej siły pięścią w twarz.

- Za co to?!

- Już ty dobrze wiesz, za co! Czemu pobiłeś i groziłeś Hinacie?!

- Ale ja nic nie zrobiłem! - Przywaliłem mu po raz drugi. Nie będzie mnie tu okłamywał. Tym bardziej, że chodzi tu o rudzielca.

- Nie kłam! Dobrze wiem, co się stało! - Złapałem brązowowłosego za kołnierz i przycisnąłem go do ściany.

- Kreweta się wygadał?! - W ten oto sposób oberwał po raz trzeci. Nie będzie tak mówił o tym słodkim rudzielcu!

- Nieważne, skąd to wiem, ale czemu to zrobiłeś?! - Tym razem to Iwaizumi złapał mnie za kołnierz i przycisnął mnie do drzwi.

- Ponieważ cię kocham, debilu! I nie pozwolę, aby ta ruda wiewióra mi ciebie odebrała! - Dobra, tego to się zupełnie nie spodziewałem. Iwa-chan... mnie kocha? Nie, to teraz nieważne!

- Pojebało cię?! Co ty, yandere jesteś?! To nie jest powód, aby od razu bić innych!

- Ale nie pozwolę, aby ktokolwiek inny ciebie miał! Nieważne, co będę musiał zrobić, będziesz mój! - Iwa-chan dostał ode mnie po raz kolejny. Tym razem to było bardziej z przerażenia niż ze złości.

- Nie poznaję cię, Iwaizumi... - Puściłem go i otworzyłem drzwi. - Ale wiedz jedno. Nigdy nie pokocham kogoś, kto bije innych. - Zamknąłem drzwi i udałem się do klasy, w której miałem mieć teraz lekcje. Usiadłem do swojej ławki i położyłem się na niej. Nigdy nie wiedziałem, że Iwaizumi czuje do mnie coś więcej niż przyjaźń. Prawdopodobnie, gdyby powiedział mi to jeszcze przed naszym pierwszym meczem treningowym z Karasuno, mógłbym zostać jego chłopakiem, jednak kiedy po raz pierwszy ujrzałem tą krewetkę, od razu się w nim zakochałem. Co powinienem zrobić?

Pov. Hinata

Jak co dzień po lekcjach, pojechałem na most, na którym miałem się spotkać z Oikawą, który czekał już tam na mnie. Podbiegłem do niego i się przywitałem, jednak właśnie wtedy zauważyłem, że jest dzisiaj jakiś taki przybity oraz zakłopotany.

- Coś się stało? - Postanowiłem zapytać. Ostatnio bardzo poprawił mi humor, więc chciałem też jemu pomóc. W sumie też jakoś nie mogę patrzeć na niego, gdy jest taki smutny.

- To nic takiego. Tylko pokłóciłem się z Iwa-chanem.

- To wcale nie jest nic takiego! - Przytuliłem brązowowłosego na pocieszenie. Nie wiem czemu, ale moje serce nagle zaczęło szybciej bić i zrobiłem się cały czerwony na twarzy. O co z tym chodzi? To już drugi raz, jak tak się czuję.

Pov. Kageyama

Kurde, gdzie ten boke jest? Suga kazał mi go śledzić, aby zobaczyć, kto jest jego korepetytorem, a ja go zgubiłem! Mówił coś, że może on być związany z ostatnim pobiciem Hinaty.

- To wcale nie jest nic takiego! - Usłyszałem głos Hinaty. Musi być gdzieś w pobliżu. Wyjrzałem zza ściany jakiegoś domu i tam zauważyłem Hinate, który... Przytulał Oikawe?! Nie! Nie! To musi być tylko moja wyobraźnia! Przetarłem oczy i spojrzałem jeszcze raz. Nie było mowy o pomyłce! Hinata spotyka się z Oikawą. Szybko zrobiłem kilka zdjęć i pojechałem rowerem, który pożyczyłem od jakiejś dziewczyny z mojej klasy, abym mógł dogonić Hinatę, z powrotem do szkoły. Następnie pobiegłem do sali treningowej, gdzie wszyscy czekali zaciekawieni na moje wieści.

- Hinata spotyka się z Oikawą! - krzyknąłem na całą salę, aby każdy mnie usłyszał. Na początku wszyscy byli tak zszokowani, że nic nie byli w stanie powiedzieć. Na szczęście po chwili podszedł do mnie Suga.

- Jesteś tego pewny? Tak na 100% był to Oikawa?

- Tak. Mam nawet zdjęcia. - Sięgnąłem do torby po zdjęcia, które niedawno zrobiłem i pokazałem wszystkim.

- Rzeczywiście, to na pewno jest kapitan Seijoh - powiedział kapitan drużyny oraz jej tata, Daichi.

- Czy Shoyo czasem go nie przytula?! - Wyskoczył zza pleców Asahiego Nishinoya.

- Czyli Hinata z nim chodzi? - zdziwił się Tanaka.

- Nie widziałem, aby się całowali, więc pewny nie jestem. - Schowałem z powrotem zdjęcia.

- Więc Hinata też jest gejem? - dopytał Asahi.

- Jak większość drużyny. - Zaśmiał się Sugawara i pocałował Daichiego.

- Chyba jako jedyny tutaj nie jestem gejem!

- Nie mów tak Tanaka! Przez ciebie teraz Ennoshita jest smutny - powiedział jeden z tych drugoklasistów, których imion nigdy nie zapamiętam. Ennoshita faktycznie posmutniał i poszedł w stronę kantorka.

- No przepraszam! Wybacz mi! - Tanaka pobiegł za nim i oboję zniknęli w drzwiach kantorka.

- Chyba jednak jest - zaśmiał się ten wredny okularnik, Tsukishima - ale Yamaguchi oraz ta nędzna królewska borówka nie są gejami.

- Co powiedziałeś czterooki debilu?!

- Odkąd Tsukki zaczął spotykać się z kapitanem Nekomy, stwierdziłem, że nie ma sensu dłużej próbować, więc przerzuciłem się na dziewczyny. Może chociaż z nimi mi się poszczęści.

- Tsukishima chodzi z Kuroo-sanem?!

- Yamaguchi, miałeś o tym nikomu nie mówić!

- Wybacz, Tsukki!

- W każdym razie - przerwał rozmowę Daichi - trzeba będzie zapytać Hinate, o co z tym chodzi, ale to dopiero jutro. Na razie chodźmy kontynuować trening.

- Tak jest! - odpowiedzieliśmy wszyscy chórkiem i pobiegliśmy dalej serwować piłki.

- Coś się stało, Yachi? - Zauważyłem, jak Yamahguchi rozmawia z blondynką i postanowiłem podsłuchać.

- Nie, to nic takiego. - Zaczerwieniła się trochę.

- Chodzi o te zdjęcia z Hinatą i Oikawą?

- Tak jakby... - Zaczerwieniła się jeszcze bardziej.

- Czyżbyś była zazdrosna? - Yamaguchi uśmiechnął się chytrze. Myślę, że nie mógłby zostać hazardzistą. Obiliby mu mordę za taki uśmiech podczas gry.

- Może trochę... - Zasłoniła twarz dłońmi, jednak i tak można było zauważyć, jak bardzo czerwona była w tej chwili.

- Yamaguchi! Przestań gnębić Yachi i chodź tutaj! Teraz twoja kolej na serw! - zawołał trener Ukai.

- Już idę!

Oikawa-sensei (OiHina)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz