Rozdział 2

675 55 4
                                    

Fenrir szybkim krokiem zaczął nieść minie w stronę największej chaty. Mijając resztę jego stada widziałem jak wpatrują się we mnie z zaciekawieniem, a niektóre kobiety z zazdrością. Lekko przestraszony spojrzałem na nieodgadniony wyraz twarzy alfy. Po chwili znaleźliśmy się już w domu więc Fenrir opuścił mnie na ziemie i zamknął dokładnie drzwi . Bez słowa ruszyłem powolnym krokiem za nim. Okazało się że prowadzi mnie do sypialnie co wprowadziło mnie w lekką dezorientacje jak i jeszcze bardziej przestraszyło. Czy on ma zamiar mnie zgwałcić ? Usiadł on na łóżku i wyciągnął do mnie rękę. Widząc strach w moich oczach po prostu mnie chwycił tak żebym wylądował prosto na jego kolanach.

-Nie martw się maleńki. Nie skrzywdzę cię nigdy .- szeptał mi uspokajająco i przytulił do siebie delikatnie.

-Więc dlaczego mnie wyrzuciłeś ? -zapytałem już pewniejszy i spojrzałem na niego czerwonymi od płaczu oczami.

-Przestraszyłem się skarbie. Nie sądziłem kiedykolwiek że moim partnerem może okazać się czarodziej. Ale moje uczucia do ciebie ani trochę nie malały nie wiadomo jak bardzo się starałem mój maleńki. - odpowiedział całując mnie w czoło.

-Naprawdę? -zapytałem z nadzieją.

-Z czegoś takiego się nie żartuje ukochany. -powiedział i pocałował mnie namiętnie. Szczęśliwy oddałem pocałunek i objąłem go rękoma wokół szyi przyciągając bliżej. -Wprowadzając cię tak do mojego domu przyjąłem cię jako mojego partnera i aktualnie wszyscy oni myślą że staramy się o szczeniaki - rzekł odrywając się od moich ust.

-Szczeniaki?!- zapytałem spanikowany i cały czerwony na twarzy.

-No wiesz potomstwo - odpowiedział z psotnym uśmiechem. - Wiesz jako Luna stada musisz mi urodzić ich gromadkę więc raczej powinniśmy już zacząć . - dodał i zaczął mnie całować po szyi.

-Ale jak to.. -próbowałem coś z siebie wydusić, ale przerwałem musząc jęknąć, kiedy naglę Fenrir przyssał się do mojej szyi tworząc czerwony ślad.

-Chyba wiesz jak się robi dzieci kochanie - powiedział i wpił się w moje usta, kiedy znowu otworzyłem je z zamiarem dodania czegokolwiek. Można się chyba domyślić co było dalej.

<Jakiś czas później>

-Ale co z wojną? -zapytałem leżąc na gołej klatce piersiowej Fenrira.
-Mój człowiek udał się właśnie do Voldemorda, by przekazać że jesteś nietykalny -rzekł całując mnie po szyi na, której teraz znajduje się znak połączenia.

~Beta James~~

-Lordzie z powodu nieobecności mojego alfy. Ja przybyłem z wieścią od niego. - odezwał się wilkołak stojąc przed wężowym człowiekiem. 

-Co takiego? - zapytał głosem przypominającym syk.
-Alfa prosi o nietykalność Harry'ego Pottera, który został Luną naszego stada - rzekł. Twarz Lorda przez chwile wykrzywiła się w wściekłości. Jednak nie trwało to długo, bo szybko wrócił do swojego obojętnego wyrazu.
-Ciekawe - odpowiedział zagadkowo.

Harry

-Fenrir ty wcześniej wspominałeś coś o szczeniakach ... -zacząłem niepewnie z bardzo widocznym zawstydzeniem. Fenrir spojrzał na mnie nie wiedząc o co może mu chodzić. - Ale ty wiesz przecież że jestem mężczyzną i nie mogę dać ci żadnego potomstwa - dodałem po chwili.
- Czego oni was uczą w tej szkole. Jakbyś nie wiedział kochanie sperma należąca do alfy pozwala na zajście w ciąże bez względu na płeć. -odpowiedział, a ja spojrzałem na niego zdziwiony.
-No wiesz nie daje to stuprocentowej pewności przy pierwszym razie więc powinniśmy powtórzyć to jeszcze parę razy. -dodał i wpił się brutalnie w moje usta.

O pełni księżyca /Harry x Fenrir/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz