Wstałem i otrzepałem się z piachu. Podszedłem bliżej by przyjrzeć się szkole i jakie było moje zdziwienie, kiedy zobaczyłem że zamek wyglądał dokładnie tak samo jak za czasów mojej nauki. Przecież po wojnie przez duże zniszczenia nie dało się wszystkiego naprawić. Dodatkowo na błoniach powinien stać pomnik u czci poległych.
-Coś mi tu nie pasuje -szepnąłem do siebie i wyszedłem z lasu kierując się w stronę szkoły. Szedłem powoli dopiero teraz zauważając że jest chłodno mimo bezchmurnego nieba i jasno świecącego słońca, a liście na drzewach w zakazanym lesie zaczęły robić się trochę żółte. Oznacza to że jest późne lato, ale przecież jeszcze przed chwilą była jesień. Bez żadnych trudności doszedłem do szkoły i już po chwili stałem pod chimerą broniącą wejścia do gabinetu dyrektora. Wszedłem na jeden schodek licząc na szczęście, które oczywiście mnie nie zawiodło i już po chwili otwierałem drzwi licząc że zobaczę panią McGonagall. Jednak zamiast niej zobaczyłem dość niskiego staruszka z długą białą brodą. Zanim zdążyłem odezwać się choć słowem mężczyzna zrobił to za mnie.
-Pan zapewne nowy nauczyciel przysłany przez Ministerstwo - odezwał się wesoło wskazując mi krzesło na przeciwko jego. - Armando Dippet jak zapewne wiesz młody człowieku. -przedstawił się.
-Regulus Black - powiedziałem pierwsze co przyszło mi do głowy.
-Ciekawe imię panie Black -rzekł po chwili przyglądając mi się z zaciekawieniem widocznym w jego brązowych oczach. Cisza w gabinecie trwała jednak tylko chwileczkę, by po chwili dyrektor zaczął tłumaczyć mi różne zasady mojej pracy. Wplątałem się chyba w coś bardzo dziwnego.
~~~~~~~~~~~~~~~~~
Położyłem się na łóżku zastawiając się co się właściwie teraz wyprawia. Jak się dowiedział od Armando jest 1944. Co oznacza że za niedługo w tym zamku znajdzie się mój wróg mając tylko 16 lat.
<Następny dzień>
Stałem przed lustrem zastanawiając co teraz ze sobą zrobić. Wylądowałem w Hogwarcie 36 lat przed moim urodzenie bez w sumie grosza przy duszy. W jakieś starej szacie w, której kładłem się spać, nie mając przy sobie nic oprócz różdżki. Będę musiał udać się do Gringotta założyć jakieś konto. Kurcze ale to wszystko się skomplikowało pomyślałem udając się do wyjścia z zamku. Szybkim krokiem znalazłem się poza strefą i teleportowałem się na pokątną. Przemierzyłem ulicę dochodząc do wielkiego budynku. Wszedłem niepewnie do wielkiego pomieszczenia wypełnionego goblinami i szybko udałem się do najbliższej kasy.
-Czy mógłbym porozmawiać z kimś prywatnie w sprawie mojej skrytki?-zapytałem, goblin spojrzał na mnie nieprzyjemnie .
-Oczywiście - odpowiedział i poprosił pierwszego z boku kolegę. Ten kiwnął na mnie głową i ruszył dalej, ja za nim. Już po chwili siedziałem z nim w jednym z dość małym gabineciku.
- W czym mogę panu pomóc? - zapytał.
- Widzi pan wychowałem się w stanach w sierocińcu i uczyłem się w tamtejszej szkole magi. Jednak okazało się że moja rodzina pochodzi z Anglii dlatego przyjechałem tu odkryć swoje korzenie. Czy jest możliwość dowiedzenia się, któraś z skrytek nie należy do mojej rodziny? - zapytałem, a on spojrzał na mnie podejrzliwie i sięgnął po notesik.
-Pańska godność? - zapytał.
-Nazwisko wymyślili mi w sierocińcu więc raczej panu dużo nie powie. Regulus Black. -opowiedziałem.
-Zobaczymy panie Black -odpowiedział i sięgnął po sztylet ni niebieską probówkę. -Proszę dać tu trochę swojej krwi - dodał . Naciąłem lekko pale i obserwowałem jak krew kapię. W tym czasie goblin wstał i z jednej z półek ściągną wielką księgę . -Każda strona tu pokazuję każdy ród czarodziejski jaki kiedy kol wiek istniał .- powiedział i położył księgę przede mną. Na okładce widniała głowa wielkiego lwa z otwartą paszczą. -Pokaże ona Panu ród od którego w większej części pochodzi twoja krew . Wlej więc wszystko do paszczy. - wytłumaczył i spojrzał na mnie wyczekująco. Przechyliłem flakonik i cała krew wylała się w to konkretne miejsce. Jednak nic się nie stało. Patrzyłem wyczekująco na książkę czekając aż pokaże mi ród Potterów jednak ani drgnęła. Lecz nagle otworzyła się na pierwszej stronie z wielkim napisem Serpent. Goblin spojrzał na mnie całkowicie zdziwiony.
-To nie możliwe ostatni członkowie tego rodu żyli z 100 lat temu potem byli tyko sami mugole. Ale jest to jednak możliwe. Twoja matka prawdopodobnie była mugolem,a twój ojciec jako czarodziej obudził w tobie geny tej starej rodziny. -mówił chodząc w te i z powrotem. -Czy wiesz co to oznacza? Jest to niesamowita odpowiedzialność. Ród Serpent zaczął całą populacje czarodziei zaczynając od jednego z dzieci Adama i Ewy, który był pierwszym czarodziejem. - zaczął opowiadać niezwykle ożywiony. -To taki zaszczyt - dodał patrząc na mnie wielkimi oczami. - Jako jedyny członek rodziny musisz od razu podpisać papiery przyjmowania nazwiska i tytułu Lorda Serpent . Poczekaj proszę tu na mnie, a ja załatwię wszystkie dokumenty i od razu dostaniesz klucz do skrytki. - powiedział i szybko opuścił pomieszczenia zostawiając mnie samego ze swoimi myślami. Niemożliwe!
CZYTASZ
Nauczyciel Eliksirów /Tomarry /
FanfictionWojna skończyła się. Zginęło wielu ludzi i tyle też osób zmieniło się . Harry pozostawiony przez przyjaciół i ludzi, których traktował jak rodzinę zaczyna patrzeć inaczej na świat. W końcu może robić co chce, ale dlaczego wylądował tu? W Hogwarcie...