6. Zimno ci?

14 1 0
                                    

To było miesiąc później, kiedy tłum uczniów przeciskał się przez szkolne korytarze. Chodziło o jeden filar, na którym zawisła lista osób biorących udział w musicallu. Byłam na przesłuchaniu i mogę powiedzieć, że moje płuca zostały tam przed jurry. 

- DOSTAŁAM SIĘ! KURWA TAK! 

Nagle z tłumu wyskoczyła Collen w euforii. Prawdopodobnie tratując jakiegoś informatyka, ale szybko go pozbierali. Dziewczyna wskoczyła na Aarona, który nie spodziewał się ataku i oboje wylądowali na jakimś nauczycielu. 

Zakryłam uśmiech dłonią, ponieważ to chyba był nasz wykładowca od chemii. Zdaję się, że Aaron nie zaliczy tego semestru. 

- Hej - podeszłam do nich. - No więc jesteś w grze.

- Tak! Cholera! Bardzo chciałam się tam dostać, ponieważ w moim portfolio brakuje tylko musicallu. 

Kiwnęłam głową na znak, że rozumiem. Collen pomogła mi przepchnąć się przez tłum, żeby stwierdzić, czy dostałam się. Szukałam  swojego nazwiska na żółtej kartce. Serce zaczęło mi walić, gdy przez 29 pozycji nie mogłam go znaleźć. W końcu zobaczyłam. Na ostatniej pozycji, ale było.

- Dostałaś się! -ogłosiła Collen radośnie. Zapiszczałam klaszcząc w dłonie. W końcu mój pierwszy prawdziwy występ. - O mój Boże! Będziemy razem na scenie!

- Nie zesraj się.

Obie spojrzałyśmy na jakiegoś chłopaka, który wyglądał na złego. Ale to chyba przez to, że się nie dostał, bo zerwał kartkę z filara i zmiętą wyrzucił gdzieś na korytarz. Zerknęłam na Aarona, który był gotów wystartować do chłopaka. Collen powstrzymała go mówiąc, że idziemy na stadion. 

- Nie zdążymy już na wybory - powiedziała, kiedy szliśmy przez parking szkolny. 

- Jakie wybory? - zapytałam. 

- Raz w roku wybiera się kapitana drużyny futbolowej. Od dwóch lat to Jake jest kapitanem, ale w tym roku Kiyan też startuje.

- Jake wygrał - wtrącił Aaron z nosem w telefonie. 

- Skąd wiesz? - zapytała Collen.

- Napisał mi - uniósł telefon w ramach dowodu.

Kilka metrów od boiska słyszalny był gwizdek trenera. Zawodnicy właśnie byli w trakcie rozgrzewki. Weszliśmy na trybuny, gdzie słońce jarzyło niemiłosiernie. Dobrze, że wcześniej kupiłam sobie zimną Colę. 

- Jak możesz nie umrzeć? - wskazałam na bluzę bractwa, którą miał na sobie chłopak. 

- On tak ma - skwitowała Collen, bo Aaron tylko wzruszył ramieniem. - Oh, patrz! Kiyan robi mostek! - wskazała palcem na boisko, prawie wybijając mi oko. 

Kiedy tam spojrzałam, zobaczyłam Kiyana, który chyba całował trawnik. I Jake'a trzymającego nogę na jego głowie. 

- A ty czemu nie jesteś w drużynie? - zapytałam Aarona. Mówił o sobie wyjątkowo mało. I głupio mi było, kiedy nawet nie wiedziałam co go interesuje na co dzień. 

- Jestem stworzony do wyższych celów niż bieganie za piłką - odparł, na co spojrzałam na Collen, która przewróciła oczami. 

- Czyli dealerstwo - prychnęła. Nie pytałam o więcej. Collen wydawała się nie lubić zajęcia Aarona, ale sama też nie skakałam z radości. Zastanawiałam się jak mogła mu na to pozwolić, ale to tylko ja. 

- Hello ladies! 

Nawet nie zauważyłam kiedy Kiyan podszedł do trybun. Był ubrany w zielony strój sportowy, typowy dla futbolowców. Pot spływał mu z czoła, a on sam dyszał jak po maratonie. 

Studentka //Ariana Grande//Justin Bieber// PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz