Wylądowaliśmy w Australii po kilku godzinach lotu, który cały przespałem. Co prawda, do trzydziestego grudnia, czyli dnia dla którego tu jesteśmy, został prawie miesiąc, ale my chcieliśmy być przygotowani.– Gdzie się teraz zatrzymamy? Kazałaś się nam nie martwić, a póki co jesteśmy bezdomni – odezwałem się do Rose, która tylko parsknęła śmiechem.
– Za bardzo panikujesz Tae – odparła – Zatrzymamy się u mojego dziadka, już wszystko z nim ustaliłam. Przyjedzie po nas jego szofer.
– Twój dziadzio ma szofera? – wytrzeszczył oczy Baekhyun.
– Tak, ale to nie istotne. Patrzcie, jest tam! – wskazała na miło wyglądającego mężczyznę w garniturze, który trzymał kawałek kartonu z napisanem: "Chaeyoung Park".
Po zapakowaniu naszych walizek do bagażnika zajęliśmy swoje miejsca i wyruszyliśmy. Z lotniska do domu dziadka Rosie było około pół godziny drogi, które było chyba najgorszymi w moim życiu. Siedziałem między przysypiającym Jeonggukiem, a Baekhyunem, który grał w gry na telefonie i bardzo denerwował się kiedy tylko przegrał (co za tym idzie - krzyczał na mnie bez powodu).
Kiedy tylko zaparkowaliśmy wręcz wyskoczyłem z auta, bo prędkość jaką wybrał kierowca też nie była mi przyjazna.
– Chodźmy, pan Steven powiedział, że zajmie się walizkami – zaczęła Rose, po tym jak ustaliła coś z kierowcą w języku angielskim.
Stanęliśmy grupą przed dużymi, bogato zdobionymi drzwiami. Rose zapukała w nie kilka razy, aż uchyliły się i wyjrzał zza nich przyjemnie wyglądający staruszek.
– Chaeyoung, skarbie, jesteś już – uśmiechnął się szeroko i przyciągnął ją do uścisku.
– Cześć dziadku – odwzajemniła uśmiech – To moja dziewczyna i przyjaciele o których Ci opowiadałam – wskazała na nas, a my wręcz chórkiem powiedzieliśmy "dzień dobry".
– Czy oni też są w związku? – zwrócił się do wnuczki.
– Tak dziadku, mówiłam Ci. Taehyung jest z Jeonggukiem, a Chanyeol z Baekhyunem.
– Ach, faktycznie. Jestem Soohyung. Miło mi was poznać dzieciaki, witajcie w moich nie-skromnych progach – zaśmiał się jak typowy dziadzio i wpuścił nas do środka – Rosie, zaprowadź przyjaciół do pokoju i zejdźcie na kolację.
Z blondynką na czele ruszyliśmy po zawiłych schodach. Otworzyła ona ciężkie drzwi, za którymi kryło się kilka jednoosobowych łóżek i dwie duże szafy.
– Niedaleko stąd jest świetny uniwersytet, dziadek często przyjmuję tutaj studentów za niewielki czynsz – powiedziała Park, wyprzedzając moje pytanie o taką ilość łóżek.
– W końcu jednoosobowe łóżko – Chanyeol rzucił się na materac i przytulił poduszkę – Nawet nie wiecie jak niewygodnie śpi się z tą flądrą – kiwnął na Byuna, który wytknął mu język.
– Chyba śnisz, śpię z tobą – położył się tuż na nim i mocno przytulił.
– Słodko. Dobra, idziemy jeść? – klasnęła w dłonie Lisa.
– Chodźmy.
Całą szóstką (po ściągnięciu tamej dwójki z łóżka) wróciliśmy na dół, do jadali, po której kręcił się mały piesek, dziadek i prawdopodobnie babcia Rose.
– Jesteście! Świetnie, siadajcie, Noella przygotowała same pyszności dla was – uśmiechnął się.
Rozmowa mijała bardzo przyjemnie. Jak się okazało Noella była drugą żoną pana Soohyunga, bo prawdziwa babcia blondynki zmarła już kilkanaście lat temu.
– Myśleliście kiedyś o dzieciach? – odezwała się nagle starsza brunetka.
– Wypowiedź się Tae – mruknęła Lisa.
Każdy z moich znajomych wiedział, jak bardzo chciałem mieć dziecko, które mógłbym wraz z Jeonggukiem otoczyć miłością i ciepłem.
– Um.. to chyba dość odległe plany, ale ja i Gguk rozmawialiśmy o adopcji. Jest tak dużo dzieci, które potrzebują domu, rodziny i miłości. Mimo, że nie byłby biologicznie nasze, kochałbym je równie bardzo – pokiwałem głową.
– Ach, jesteście tacy kochani – uśmiechnął się pan Park – A wy? – zwrócił się do Byuna.
– Och, m-my nigdy-
– Bardzo chciałbym mieć dziecko i możliwość wychowania go z Baekhyunem. Byłby świetnym tatą – uśmiechnął się Chanyeol.
Uśmiechnąłem się szeroko na jego słowa, ale po chwili zszedł mi on z twarzy kiedy zauważyłem jak Byun odchodzi od stołu.
– Przepraszam na chwilę, muszę iść do toalety – kiwnął głową. Wszystko wydawało się być w porządku, ale łzy w jego oczach niepokoiły mnie i resztę osób.
– Pójdę za nim – zaproponowałem i skierowałem się szybko do naszego wspólnego pokoju.
Baekhyun siedział na łóżku z paczką chusteczek w ręku, a jego płacz był tak głośny, że słychać było go mimo, że zasłaniał twarz poduszką.
– Hej, co się stało? Czy... ktoś powiedział coś nieodpowiedniego?
– Tae – rzucił mi się na szyję – Nic się nie stało, j-ja po prostu... Jestem szczęśliwy, wiesz? Chanyeol zawsze mówił, że nie przepada za dziećmi i sam wolałby ich nie mieć. Było mi wtedy trochę przykro, bo ja bardzo chciałem je mieć. A teraz? Przesłyszałem się czy on naprawdę powiedział, że chcę adoptować ze mną bobaska? – pociągnął nosem.
– Tak, tak właśnie powiedział. Nie płacz Baek, mimo że to łzy szczęścia. Najwyraźniej musiał dorosnąć do tego momentu i zrozumieć, że to ty jesteś jego odpowiednią osobą – uśmiechnąłem się pocieszająco, stale gładząc jego plecy.
– A ty i Jeongguk? Jesteście dla siebie odpowiedni?
– Myślę, że jak najbardziej tak. Wiesz, na początku nie polubiłem go, wydawał się być lekko samolubny i może nawet się go bałem. Później przekonałem się, jak cudowny ma charakter i jak się od niego uzależniłem. Nawet nie wiesz jak byłem szczęśliwy, kiedy pierwszy raz mnie pocałował, kiedy zapytał czy będę jego chłopakiem i aż w końcu mi się oświadczył – odparłem.
– C-czuję, że Chan jest tym odpowiednim i że dobrze zrobiłem mówiąc 'tak'. Jestem z nim szczęśliwy, mimo, że często kłócimy się o głupoty – odsunął się ode mnie i posłał wesoły uśmiech.
– Wspaniale, tak właśnie powinno być. Zejdźmy na dół, reszta się o ciebie martwi – złapałem go za dłoń i pociągnąłem za sobą.
Powoli wróciliśmy do jadalni, gdzie panowała grobowa cisza i każdy patrzył w sufit. Dziadka i babci Rose nie było, czyli wyszli pewnie na zapowiedziane wcześniej zakupy. Oczy spoczęły na nas, kiedy tylko przekroczyliśmy próg.
– Wszystko dobrze? Trochę was nie było – zaczęła Lisa.
– Tak, tak, Baek musiał sobie trochę popłakać, ale jest dobrze, prawda? – szturchnąłem jego ramię.
– Nie musicie się martwić, jest okej. Misiek? – rozłożył ramiona, a po chwili cała nasza szóstka stała w wielkim uścisku.
– Wiecie co? Kocham was, cieszę się, że jesteśmy razem – odezwała się Rose, która ściskana była przez swoją dziewczynę i Jeona.
– Też cię kochamy.
¢¢¢
jestem dumna z tego rozdziału, oh god, ma prawie tysiąc słów
dziękuję bardzo za maraton i aktywność pod rozdziałami ❤️❤️
6/6
CZYTASZ
before you go| taekook
Fanfictionzakończone ✓ Po pokazaniu światu siebie, Taehyung musi zmierzyć się z przeszłością o której skutecznie chciał zapomnieć. A Jeongguk po prostu stara się uszczęśliwić swojego chłopaka. Sequel do "aesthetic heart" instagram!au; pobocznie yoonmin, na...