wypadek

59 5 1
                                    

(...)Przetarłem oczy ze zdziwienia, byłem kompletnie nieświadomy tego co się dzieje. Gdzie ja jestem wymamrotałem sam do siebie. Odwróciłem się w prawą stronę i zamarłem z przerażenia... Mimo tego, że mam już prawie 19 lat przestraszyłem się. Nad moim łóżkiem zobaczyłem chudą, wysoką postać przedzierającą się przez szpitalne łóżka wprost do mnie. Był to tylko doktor, a ja zachowywałem się jak smarkacz.

-Gdzie ja jestem- spytałem.

-Jesteś w szpitalu, miałeś poważny wypadek, na szczęście wyszedłeś z tego cało.

-Aa kierowca...- lekarz nie pozwolił mi skończyć

-On niestety nie miał tyle szczęścia co ty. Nie martw się. Twoje wyniki natomiast są dobre, ale zostawimy cię jeszcze na obserwację. Przyszła do ciebie pewna młoda kobieta. Czy chcesz żeby tutaj weszła?

-Ale.. jak to ? kto to ?- wymamrotałem opadając powoli z sił. Wiadomość o tym, że z mojej winy zginą człowiek kompletnie mnie dobiła. Byłem w rozsypce. Czułem jak moje powieki same opadają, a ja zanurzam się w głeboki sen. Niestety to nie był sen, ale śpiączka. Byłem w niej kilka dni. Czas nie dłuzył mi się jak zwykle, czułem się takie lekki, wolny.

-Maya... To ty- powiedziałem jakby przez sen i złapałem ją za dłoń- dziękuję, że tutaj jesteś

-Przecież wiesz, że bym cię tak nie zostawiła. Przyjaciół się nie wystawia do wiatru.

-Co się z tobą działo ? Czemu nie mogłem się z tobą skontaktować ?

-Nieważne, teraz powinieneś się zająć sobą i swoim zdrowiem, a nie zawracać sobie głowę mną i moimi sprawami- odburknęła. Zauważyłem, że kiedy pytałem ją o coś związanego z ostatnimi wydarzeniami ona usiłowała mnie zbywać. Teraz jednak postanowiłem, że na razie dam jej z tym spokój, ale po wyjściu z tego okropnego miejsca od razu zajmę się tą sprawą.

-Pani chłopak powinien teraz dużo odpoczywać, a więc koniec amorów i do widzenia pani- do sali weszła pielęgniarka

-Alee my... nie...-próbowałem sprostować. W pewnej chwili spostrzegłem na twarzy Mai rumieńce i ja też się troszkę zawstydziłem.

Kiedy Black już wyszła ja z usiłowałem zasnąć, ale pewna rzecz nie dawała mi spokoju. Za każdym razem kiedy zamykałem oczy widziałem jakiegoś mężczyznę. Krzyczał coś przeraźliwie, ale nie widziałem jego twarzy. Za każdym razem kiedy się zbliżał, kiedy miał pokazać swoje oblicze sen dobiegał końca. Słyszałem też płacz dziecka, widziałem cierpienie obcych mi ludzi.

W tych momentach przypominało mi się moje dzieciństwo kiedy mój tata zginą na wojnie. Moi bliscy cierpieli wraz ze mną. Kojarzyłem fakty. Myślałem, że to być może przez to śnią mi sie takie sytuacje, może to tylko moja wybujała wyobraźnia płata mi niezbyt miłe figle. Traktowałem to jak zwykły sen, gdybym tylko wiedział z czym to się wiąże...

Spakowałem swoje rzeczy i odebrałem wypis. Nareszcie wracam do domu. Mam dość tego miejsca, ono przyprawia mnie o dreszcze.

Wsiadłem do lekko porozbijanego czarnego passata, włożyłem kluczyk do stacyjki i szybkim ruchem rzuciłem torbę na przednie siedzenie. Byłem zadowolony, że moje całkiem nowe cudeńko nie było w tragicznym stanie. Włożyłem okulary przeciwsłoneczne i ... Przetarłem oczy ze zdiwienia. Znów ten sam obraz, znowu ta sytuacja, znowu ta rodzina i ten mężczyzna. Krzyczeli na siebie. Przetarłem oczy i zacząłem się śmiać sam z siebie.

Postanowiłem, że zadzwonię do chłopaków i nadrobimy jakoś stracony czas.

-Michael stary co się z tobą działo ? Coś ty znowu nawywijał? - spytał Luke

Don't cryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz