Rozdział 5.

100 8 3
                                    

<Pov. Bellatrix>

Obudziłam się w starym, ale ładnie urządzonym mieszkaniu. Leżałam na obskurnej kanapie tuż za oknem. Gdy spojrzałam na widok za mną, zamarłam- byłam na dwudziestym piętrze w bloku. Znalazłam wzrokiem Harry'ego i Dracona.

-Gdzie Percy?- spytałam ochrypniętym głosem.

-Jego matka go zabrała.- odpowiedział Draco.

-Co my tutaj robimy?

-Na to pytanie powinnaś znać odpowiedź, najdroższa Bello.- rozległ się głos mężczyzny, wychodzącego właśnie z drugiego pokoju. Miał jasnobrązowe włosy i zarost oraz zielone oczy. Był wysoki i szczupły, na jego twarzy gościł ciepły uśmiech.- Herbaty? Ach, no tak, masz tę nieszczęsną ranę. Zapewne zastanawiasz się, kim jestem.

-Owszem.- odparłam trochę zbyt sucho.

-Jestem Newton Artemis Fido Scamander, mów mi Newt.

-Zaraz, czy ty nie powinieneś mieć teraz ponad sto lat?- zapytałam, a on wybuchł niespodziewanym śmiechem.

-W końcu to ja stworzyłem eliksir odmładzający.- westchnął, a ja spojrzałam na niego z ciekawością. Ten człowiek emanował spokojną, naturalną energią. Oczywiście słyszałam o nim, w końcu jest Kawalerem Orderu Merlina Drugiej Klasy i- co było zadziwiające- również brał udział w moim procesie, ponadto nie zgadzał się na moje dożywocie w Azkabanie, zupełnie jakby wiedział, iż jestem pod Imperiusem.

-Ty?! Czyli pomogłeś Slytherinowi?

-Nie, wykradł mi dwie ostatnie fiolki. Jedną dla niego, dla najwyraźniej dla ciebie.- spojrazł na mnie ze stoickim spokojem.

-Uczyłeś się od Dropsa tego wyważonego działania?- sarknęłam, a on się zaśmiał.

-Oczywiście. Moje kondolencje z powodu śmierci rodziców z jego ręki.- otworzyłam szeroko oczy i zamaszyście wstałam. Natychmiast tego pożałowałam i z bólu spowrotem opadłam na kanapę. 

-Jak śmiałeś użyć na mnie Legilimencji?!- krzyknęłam, nie wytrzymując ze wściekłości.

-Wybacz, lecz dostrzegłem w twoich oczach wściekłość na wzmiankę o Albusie.- jako odpowiedź jedynie prychnęłam. Nikt przecież nie lubi, jak ktoś wchodzi mu do myśli, szczegolnie w tak bolesne. Postanowiłam, że skrzyżuję ręce na piersi i nie będę się do niego odzywać. Och, jak dawno tak nie robiłam. Arystokracja i poczucie wyższości wzięły górę i wykrzywiłam twarz w obrażonym grymasie.

-Niegdyś przyjaźniłem się z Albusem, lecz nasze kontakty się rozeszły podczas pierwszej wojny światowej, kiedy to Albus chciał "walczyć dla większego dobra". Pokłóciłem się z nim i zająłem się w pełni moją książką pod tytułem: "Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć". Chcecie egzemplarz próbny?- zapytał entuzjastycznie.

-Nie wciskaj nam marketingowego kitu, jestem na to za stara.- burknęłam.

-Nie sądzę, patrząc na twój wygląd, wcale nie jesteś stara.- mruknął Draco

-To miał być komplement?

################################################################################

Sorry, że ten rozdział to badziewie. Macie Skalmara: (*_|_*)

Tylko martwi widzieli koniec wojny- Bellatrix Black i Harry Potter część 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz