Wracałem z braćmi do kryjówki. Znowu to samo. Raph, Donnie nawet Leo... Oskarżają mnie o kolejną porażkę na misji. C-Chciałem tylko uratować Leo przed atakiem Razora. Nawet nie podziękował. Jak zwykle. Szedłem za braćmi. W pewnej Leo, Donnie i Raph stanęli. Sam też stanąłem. Milczałem. Moi bracia odwrócili się do mnie i zaczęli krzyczeć. Raph momentami mnie popychał.
-Po co wychodziłeś z ukrycia Mikey?! Mówiłem, że masz czekać na sygnał!- Krzyknął wkurzony Leo.- Poza tym poradziłbym sobie sam!- Krzyknął ponownie Leo.
-Daj spokój Leo! Każdy wie, że Mikey jest głupi i nie do użytku. Przynosi tylko pecha. Jak mistrz Splinter mógł być tak głupi by wziąć Mikeyego z nami gdy byliśmy mali?!- Wrzasnął Raph. Starałem się nie płakać. Moi bracia... Oni by tak się nie zachowywali. W domu pewnie będą udawać, że nie wrzeszczeli na mnie.
-Prawda Raph. To jeden wielki głupek i bałwan. Lepiej by było gdyby nie istniał.- Słowa Donniego mocno mnie zabolały. Zacząłem iść w stronę kolejnego dachu ale Leo podstawił mi nogę. Zahaczyłem o nią przez co upadłem. Usłyszałem śmiech chłopaków. Zaczęli oni iść ale przedtem Raph kopną mnie w brzuch kilka razy. Gdy nie widziałem ich już wstałem i poszedłem do domu. Specjalnie szedłem wolnym krokiem by się uspokoić i ukryć moje łzy w oczach. Gdy wszedłem do kryjówki zauważyłem jak moi bracia, Karai, Casey i April siedieli na kanapie jedząc pizze. Śmiali się oglądając ,,Crognarda Barbarzyńce."
-Ej Mikey! Chodź do nas. Pooglądasz z nami Crognarda i zjemy twoją ulubioną pizze z kwaśnymi żelkami, anchova i papryczkami jalapeno.- Powiedział Casey kiedy spojrzałem na nich.
-Nie... Nie dzięki Casey. Jedzcie sami.- Powiedziałem i zacząłem iść do swojego pokoju.
-Wszystko w porządku Michelangelo?- Usłyszałem za sobą głos ojca gdy byłem już przed drzwiami do pokoju.
-Tak tylko jestem zmęczony.- Powiedziałem wchodząc do pokoju.
-Mikey? Czy ty chcesz nas okłamać?- Spytał się Leo ze smutnym wyrazem twarzy. Zauważyłem to patrząc na nich ukradkiem.
-Co masz na myśli Leo?- Spytała się April gdy zamykałem drzwi od pokoju. Postanowiłem podsłuchać ich.
-Mikey tylko się patrzył kiedy my laliśmy tyłki sługusom Shreddera.- Powiedział Raph jego słowa mnie zasmuciły. Położyłem się na łóżku. Twarzą do ściany. Nakryłem się kołdrą aż do głowy. Starałem się zasnąć. Czułem się okropnie. Moi bracia o-oni... Oni zachowują się tak jakby na mnie im nie zależało. Po czasie udało mi się zasnąć.
CZYTASZ
Po stronie mroku.
Short StoryMikey co raz częściej jest krzywdzony przez braci po nie udanych misjach, patrolach lub różnych zadań w domu. Co odbija się na nim psychicznie. Stara się ukrywać to co robi za plecami braci, siostry, ojca i przyjaciół. Jednak kiedy próbuje się tłuma...