Minął tydzień od kąt... Mieszkam w siedzibie Shreddera. Codziennie przychodził i rozmawiał ze Stockmanem na temat moich obrażeń. Stockman mówił, że ta rana na miejscu prawego oka zostanie blizna. Musiałem leżeć w łóżku by rany szybciej się zagoiły. Każdego dnia i nocy myślałem nad decyzją. Żyć we wrogim klanie i zemścić się na braciach czy zginąć z rąk Shreddera lub zostać żółwiem doświadczalnym. Codziennie przychodził Tygrysi Pazur z tacą jedzenia. Opowiedział mi o tym, że widział jak bracia się nade mną znęcają. Podziękowałem mu za to, że powiedział to Shredderowi. Chodź widzialem na jego twarzy zaskoczenie gdy to powiedziałem. Obecnie siedziałem na łóżku. Czekałem aż przyjdzie Stockman by zdjąć mi opatrunku. Po chwili przyleciał Stockman, a z nim był Pazur.
-Mistrz Shredder chciał bym ciebie przyprowadził po zdjęciu opatrunków.- Powiedział Pazur, a ja przytaknąłem głową. Stockman zdjął bandaże z mojego prawego oka, klatki piersiowej, rąk i nóg. Kiedy wstałem lekko się zachwiałem ale szybko odzyskałem równowagę. Poszedłem z Pazurem do sali tronowej Shreddera. Przywódca Klany Stopy siedział na tronie, a obok tronu stało jakieś pudełko.
-Więc? Jaka jest twoja decyzja?- Spytał się Shredder. Wiedziałem już jaką podjąć decyzje.
-Zostaje. Nie mam zamiaru codziennie widzieć moich braci którzy zadawali mi wiele cierpienia.- Powiedziałem patrząc na niego.
-Dobry wybór. Ale od dziś nie będziesz się nazywał Midnight.- Powiedział wyciągając do mnie rękę. Chwyciłem ją.- Witaj w Klanie Stopy Midnight.- Powiedział Shredder podając mi pudełko, łuk i strzały.- Pazur! Zaprowadź naszego nowego pomocnika do pokoju.- Powiedział mistrz Shredder, a Pazur zaprowadził mnie do jednego z pokoi. Nie był duży. Łóżko, biurko, szafka przy łóżku i szafa. Pazur opuścił pokój zostawiając mnie samego. Usiadłem na łóżku. Łuk i strzały położyłem na biurku. Położyłem pudełko przede mną. Otworzyłem je. W środku były moje stare ochraniacze na łokcie i kolana oraz... Moja pomarańczowa bandana. Poplamiona lekko krwią. Jednak w pudełku było również nowe ochraniacze i bandana. W czarnym kolorze. Na ochraniaczach znajdował się symbol Klanu Stopy. Założyłem nowe ochraniacze i bandanę od razu. Były również ostrza podobne do ostrzy Sheddera. Również je założyłem. Do jednej ze strzał przywiązałem stare ochraniacze i bandanę. Doczepiłem też karteczkę z napisem ,,Pozdrowienia z tamtego świata." Wziąłem łuk, strzałę z przywiązanymi ochraniaczami i bandaną. Wyszedłem z pokoju. A potem z siedziby. Wszedłem na jeden z dachów, a potem wystrzeliłem strzałę. Trafiłem tuż przy głowie Donniego. Szybko uciekłem do siedziby.
(Perspektywa Leonarda)
To już tydzień. Już tydzień nie możemy znaleźć Mikeyego. Żałowałem tego jak potraktowałem najmłodszego brata. W pewnej chwili usłyszałem krzyk Donniego. Od razu pobiegłem do niego. Na miejscu były też dziewczyny, Casey i Raph. Koło głowy Donniego wyła wbita w mur strzała. Strzała z symbolem Klanu Stopy. Były do niej przywiązane ochraniacze i bandana Mikeyego. Na dodatek była karteczka. Karai odczepiła kartkę.
-Pozdrowienia z tamtego świata.- Powiedziała Karai, a Iris ze wściekłości uderzyła mnie, Rapha i Donniego.
-Zadowoleni?! Ten skurwiel Shredder zabił Mikeyego!- Wykrzyczała wściekła. Byłem załamany. Po twarzach braci wiedziałem, że oni też. Po powrocie do domu mistrz od razu kazał nam iść do pokoi. Gdy szedłem z braćmi do pokoi słyszałem jak nasz ojciec płacze. Sam miałem łzy w oczach. Zasnąłem w pokoju po kilkunastu minutach. Jednak co chwile budziłem się z powodu koszmarów. Chciałem cofnąć czas. Chciałem zamiast nakrzyczeć na brata podziękować mu za to, że uratował mnie przed atakiem Razora.
![](https://img.wattpad.com/cover/230432706-288-k907353.jpg)
CZYTASZ
Po stronie mroku.
Storie breviMikey co raz częściej jest krzywdzony przez braci po nie udanych misjach, patrolach lub różnych zadań w domu. Co odbija się na nim psychicznie. Stara się ukrywać to co robi za plecami braci, siostry, ojca i przyjaciół. Jednak kiedy próbuje się tłuma...