Wszyscy już byli, pewnym się siebie i typowym dla mnie krokiem weszłam do pomieszczenia.
Stanęłam obok Thora i słuchałam planu. Kiedy już wszystko omówiliśmy udaliśmy prosto do odrzutowca Tonego. Szłam ostatnia, rozglądajc się na boki. Czułam jego wzrok na sobie. Wiedziałam, że żadna szklana klatka go nie powstrzyma, a jego moce wcale nie zostały stłumione.
Kiedy doszliśmy już do odrzutowca, zmieniłam się w kota i usiadłam na jednym z foteli, obserwując resztę.
~Time skip~
Misja przebiegła pomyślnie, pomijając moją skręconą kostkę, przyznam że skok z dużej wysokości w obcasach, nie był dobrym pomysłem. Obecnie niósł mnie Steve do naszego samolotu, wracaliśmy do domu, w którym podobno czekał już Fury.
- Alyshia, siedź spokojnie- Powiedział Steve, który pomógł mi usiąść na fotelu i opatrzeć kostkę.
- Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak to boli- Syknełam, kiedy poczułam lód na mojej skórze.Kapitan już nic nie powiedział, tylko dał mi okład i kręcąc głową poszedł do Nat. Zamknęłam oczy, przykładając lód do kostki i odchyliłam się do tyłu. Wiedziałam, że kiedy Fury mnie zobaczy w takim stanie znowu zacznie swoje wywody na temat tego, że jestem tu nie potrzebna. Szkoda tylko, że to ja powaliłam i unieruchomiłam połowę przeciwników, oczyszczając drogę Avengers.
Droga powrotna nie zajęła nam długo czasu, więc w pół godziny byliśmy już w Avengers Tower, szliśmy do salonu. Szłam z Tonym, który podtrzymywał mnie jedną ręką na mojej talii, A drugą trzymał moją rękę.
- Jesteście już- Zauważył jedno Oki. Jego wzrok skierował się na mnie i Tonym.
- Czy znowu coś ci się stało?- Zapytał, a raczej stwierdził.
- Tylko Draśnięcie.- Odpowiedziałam, nie dając mu tej satysfakcji.
- Natasha i Clint sporządzicie raport i niech, ktoś pójdzie sprawdzić i przesłuchać "Boga"- Powiedział kierując się do windy.- Ja nie idę!- Krzyknęli wszyscy naraz.
- Ja byłem ostatnio- Odpowiedział Tony
- Ja byłem z Nim i Thorem!- Wskazał na miliardera, Steve.
- Mnie nie nawidzi- Gromowładny podniósł ręce w geście kapitulacji.
- Alyshia- Powiedziała Wdowa- Ty idziesz. Ostatnio mówił o tobie- Stwierdziła Wdowa, przenosząc swój przenikliwy wzrok na mnie.Tony już chciał zaprzeczyć i odpowiedzieć za mnie, ale mu przerwałam.
- Okej, pójdę. Banda super bohaterów bojąca się, jednego szurniętego "Bożka"- Wyśmiałam ich, idąc w stronę windy.
Kiedy już się w niej znalazłam, synkęłam z bólu. Moja kostka nadal bolała, ale starałam się tego nie pokazywać, tak jak strachu który tkwił we mnie. W momęcie kiedy dowiedziałam się, że to właśnie ja jadę na spotkanie z Kłamcą. Nie mogłam im pokazać, że się boję. To ja z nich wszystkich, nie miałam żadnych słabości, ani skrupułów do zabicia kogoś.
Przez nich byłam uważana za tą mocną, bez emocji i bólu. Nie chciałam ich wyprowadzać z tego błędu.
Moje rozmyślenia, przerwał głos Jarvisa informujący że dotarłam na dane piętro. Drzwi otworzyły się, A moim oczom ukazał się widok, Króla kłamstw ubranego w swoją zbroję, kroczącego od ściany do ściany. Wyszłam z windy, kierując się w jego stronę, próbując ukryć ból.
Loki nawet na chwilę nie popatrzył w moją stronę, tak jakby wiedział że to ja. Czyżby nasz gość mnie oczekiwał? Zadałam sobie pytanie w myślach.
- Tak Alyshio, czekałem na Ciebie- Stanął na środku swojej klatki, odpowiadając na moje pytanie.
- Ale przecież ja... nic nie powiedziałam- Przyjarzałam mu się, z zaciekawieniem.
- Jak to nie? Zadałaś pytanie... Samej sobie- Uśmiechnął się.
- No tak zapomniałam, jesteś Bogiem masz "zdolności"- usiadłam na ziemi, nie miałam już siły stać.
- Zamierzasz wykończyć się z bólu? Słynni bohaterowie nie udzielili ci pomocy?- Prychnął, wyśmiewając ich.
- Nie prosiłam ich o pomoc, sama sobie poradzę- Warknęłam.- Hah wierzysz w to? Jesteś tylko słabym, śmiertelnikiem.- Powiedział z pogardą.
- Mówisz, że ja jestem słaba! A kto dał się złapać i zamknąć w klatce "słabych śmiertelników" Tylko widzisz, ja jestem na wolności, a ty stoisz zamknięty- Uśmiechnęłam się, podle czując przewagę.
- Hahah- Zaśmiał się drwiąco- Niby jesteś wolna, ale nie możesz wychodzić z poza budynku i chodzić gdzie chcesz. Jesteś wolna ale i tak śledzą, każdy twój ruch Alyshio- Powiedział ze spokojem, podchodząc do szyby- Jak widzisz oboje tkwimy w tej samej klatce, tylko różni nas jej wielkość- Skończył, patrząc na mnie drwiąco i ciesząc, że udowodnił mi coś czego nie da się podważyć.Byłam zamknięta jak zwierzę (którym po części jestem) W klatce, bez prawa do wolności. Tak jak on.
- Wiem czego się boisz Alyshio- Powiedział poważnym głosem.
- Ja nie boję się niczego Loki... - Z lekkim bólem wstałam z podłogi, aby pokazać mu, że nie ma nade mną władzy i że nie jest ponad mną.Nadal byłam w swoich wysokich butach, które nie pomagały mi w utrzymaniu równowagi, kiedy ból był coraz silniejszy. Lecz nie skrzywiłam się, ani nie odwróciłam wzorku, dalej stałam twardo patrząc wyzywająco na kłamce.
- Jeśli tak jest, to wejdź tutaj. Udowodnij to, a ja w zamian ci pomogę- Zjechał wzrokiem na moją nogę.
- Zaufać kłamcy? Czy to nie jest głupota?- Zapytałam mocnym głosem.
- Głupotą jest myślenie, że jeśli stoisz po drugiej stronie jesteś bezpieczna- Odwrócił się.Zawachałam się na chwilę, ale podeszłam do panelu i przekljnając w myślach mądrość Boga. Wpisałam kod, a szklane drzwi rozsuneły się przed mną.
Loki stanął na końcu celi i obserwował mój każdy ruch. Powoli weszłam do celi, przekraczając jej próg drzwi z powrotem zamknęły się. Stałam sam na sam z Kłamcą w jednym pomieszczeniu, a jedyne co mnie ratowało to: moje pazury wraz z sztyletami.
CZYTASZ
Perfect Lies || Loki
Fiksi PenggemarCo jeśli osoba, która próbuje zapomnieć o przeszłości spotka na swojej drodze osobę, która będzie jej chciała tę przeszłość przypomnieć i przy okazji namieszać w teraźniejszości? Alyshia jedna z Avengers, z niezwykłymi zdolnościami i mroczną przesz...