VII

2.5K 207 429
                                    

2 tygodnie później.

Stan Janka znacznie się poprawił, miał już siłę by mówić chociażby jak wcześniej.
Ale co z tego, że powoli odnajdywał się w tym wszystkim?
Na psychice nadal pozostanie wielka dziura, która nigdy się nie zagoi, chociaż bardzo by chciał.

Rudy faktycznie czuł się coraz lepiej, zdecydowanie gorzej było ze stanem Alka.
I mimo, że mówił cały czas, że czuje się znakomicie i najlepiej wyszedłby już do domu, by uczcić z nimi jakoś odbicie Rudego z rąk gestapo, tak naprawdę można było wyczuć ten ból w jego oczach.

Zośka zorganizował wózek dla Rudego, dzięki któremu mógł go przenieść tam gdzie chciał Janek bez większego trudu.

— I jak z Alkiem? - zapytał kolejny raz tego samego dnia Rudy.

— Nie martw się tak o niego, martw się teraz o sobie, on z tego wyjdzie. - Zośka położył dłoń na jego policzku i spojrzał mu w oczy.

— A kiedy wreszcie będziemy mogli go odwiedzić... skoro jest aż tak dobrze jak mówisz? - zapytał Janek z lekką pretensją w głosie.

— Podejrzewam, że właśnie dzisiaj. - oznajmił Tadek.

Janek westchnął cicho i położył okaleczoną i dalej w bandażu dłoń na tej Tadeusza.

— Jak mam się o niego nie martwić skoro to mój najlepszy, zresztą jedyny przyjaciel... - westchnął cicho Bytnar.

— A kim jestem ja? - zapytał.

— Bratnią duszą czy coś w ten deseń... - zachichotał cicho.

— Racja, to nawet dobre określenie.

Bytnar uśmiechnął się tylko jak zwykle i spojrzał na drzwi, w których stała nie kto inna osoba jak mama Jaśka.

— Rozmawiałam z lekarzem i możecie do niego pojechać. - powiedziała pani Bytnarowa.

Janek popatrzył z radością na Tadeusza.

— No wreszcie. - uradował się Rudy. — To co, idziemy, a raczej ja jadę, a ty idziesz? - spojrzał na Zośkę.

— Pojedziesz w piżamie? - mruknął.

— No, nie... - wywrócił oczami.

Tadeusz wziął z jego szafy ubrania, które może ubrać Jasiek i podszedł do jego łóżka.

— Te mogą być? - wskazał mu na wybrane przez niego ciuchy.

— Mogą być, Zosieńko.

Zośka zawiózł go na wózku do łazienki, tam też pomógł mu się ubrać.

— A jak tam twoje włosy? Trzymają się? - zapytał z żartem.

— Trzymają, po kilku myciach już były zdatne do użytku. - powiedział, przeczesując je lekko do tyłu.

— To dobrze.

Gdy Janek był już przebrany, Zośka wyjechał ostrożnie wózkiem z łazienki i ubrał buty sobie i przy okazji Rudemu, by zaraz potem wyjść z domu.

Before I go | Rośka ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz