2 tygodnie później.
Stan Janka znacznie się poprawił, miał już siłę by mówić chociażby jak wcześniej.
Ale co z tego, że powoli odnajdywał się w tym wszystkim?
Na psychice nadal pozostanie wielka dziura, która nigdy się nie zagoi, chociaż bardzo by chciał.Rudy faktycznie czuł się coraz lepiej, zdecydowanie gorzej było ze stanem Alka.
I mimo, że mówił cały czas, że czuje się znakomicie i najlepiej wyszedłby już do domu, by uczcić z nimi jakoś odbicie Rudego z rąk gestapo, tak naprawdę można było wyczuć ten ból w jego oczach.Zośka zorganizował wózek dla Rudego, dzięki któremu mógł go przenieść tam gdzie chciał Janek bez większego trudu.
— I jak z Alkiem? - zapytał kolejny raz tego samego dnia Rudy.
— Nie martw się tak o niego, martw się teraz o sobie, on z tego wyjdzie. - Zośka położył dłoń na jego policzku i spojrzał mu w oczy.
— A kiedy wreszcie będziemy mogli go odwiedzić... skoro jest aż tak dobrze jak mówisz? - zapytał Janek z lekką pretensją w głosie.
— Podejrzewam, że właśnie dzisiaj. - oznajmił Tadek.
Janek westchnął cicho i położył okaleczoną i dalej w bandażu dłoń na tej Tadeusza.
— Jak mam się o niego nie martwić skoro to mój najlepszy, zresztą jedyny przyjaciel... - westchnął cicho Bytnar.
— A kim jestem ja? - zapytał.
— Bratnią duszą czy coś w ten deseń... - zachichotał cicho.
— Racja, to nawet dobre określenie.
Bytnar uśmiechnął się tylko jak zwykle i spojrzał na drzwi, w których stała nie kto inna osoba jak mama Jaśka.
— Rozmawiałam z lekarzem i możecie do niego pojechać. - powiedziała pani Bytnarowa.
Janek popatrzył z radością na Tadeusza.
— No wreszcie. - uradował się Rudy. — To co, idziemy, a raczej ja jadę, a ty idziesz? - spojrzał na Zośkę.
— Pojedziesz w piżamie? - mruknął.
— No, nie... - wywrócił oczami.
Tadeusz wziął z jego szafy ubrania, które może ubrać Jasiek i podszedł do jego łóżka.
— Te mogą być? - wskazał mu na wybrane przez niego ciuchy.
— Mogą być, Zosieńko.
Zośka zawiózł go na wózku do łazienki, tam też pomógł mu się ubrać.
— A jak tam twoje włosy? Trzymają się? - zapytał z żartem.
— Trzymają, po kilku myciach już były zdatne do użytku. - powiedział, przeczesując je lekko do tyłu.
— To dobrze.
Gdy Janek był już przebrany, Zośka wyjechał ostrożnie wózkiem z łazienki i ubrał buty sobie i przy okazji Rudemu, by zaraz potem wyjść z domu.