Uno

928 95 33
                                    


Sakusa pov

Stanąłem pod ścianą obok wejścia do kuchni z maseczką na twarzy, wyczekiwałem aż łaskawie Manaka przybędzie. Włożyłem ręce do kieszeni spodni, zerkałem na boki czując presję wzroku poprzez wszystkie imprezy na parterze. Nienawidziłem tłumów, ale to jedyna robota gdzie mnie przyjęli i choć trochę mogę zarobić. Wypatrywałem tej niewdzięcznej dziewczyny, która ratuje mnie tu od zwariowania. Zerknął do kuchni widząc jak młodsza wychodzi stamtąd.

— Chryste w końcu, co ty tam robiłaś wojnę z szefem kuchni?

— Tak, kłóciłam się z nim o to, jakie pierogi są najlepsze — zaśmiała się i spojrzała na mnie — a tak poważnie to gadaliśmy ile dań musimy danych dać, chodź musimy zapytać baby, u której nadzorujemy imprezę — złapała mnie za łokieć ciągnąć tam.

— Manaka do cholery przestrzeń osobista! — Jęknąłem wyrywając się — ja pamietam, pięć dań dla dzieci i trzydzieści dla dorosłych — wzruszyłem ramionami.

— Jesteś pieproznym medium. Sakusa — brunetka pokręciła głową — to idziemy na dół.

Westchnąłem i wyrwałem się z jej uścisku, ruszyłem na dół. Zaszlem do kuchni witając się z kucharzem, przekazałem każda informacje, którą do cholery choć w pewnym stopniu powinien znać. Zerknąłem na przyjaciółkę i westchnąłem, w sumie racja wole spędzić z nią ten beznadziejny czas niż z kimkolwiek innym.

— Hej Sakusa chodź idziemy tam ogarniać do końca — pokiwałem głową i ruszyłem za nią — wszystko ostatnio ok?

— Czemu miałoby nie być? Ja tylko czasem mam dni żeby być na dnie, to normalne — parsknąłem — ty masz takie codziennie.

— Tak, tak — zaczęła się śmiać — jestem kobietą idioto. Mam czym się bronić — sięgnęła po skrzynkę z rogu sali i wepchnęła mi w ręce — teraz będziesz nosić to za mną.

— Czemu ja? Wygladam jakby mi się łaskawie chciało?

— Jestem kobietą durniu.

— Ten argument jest niepodważalny? Słuchaj, bo się pokłócimy nad twoją płcią. — Parsknąłem i poprawiłem to co przeszkadzało mi — rozstawiaj to szybciej ciężkie to jest do cholery — jęknąłem.

— Boże jesteś taki irytujący, idź bawić się w piromana gdy widzisz karalucha — młodsza szybko wyjęła koleją butelke stawiając ją na stół — wybacz, ale takie życie.

— Przecież wiesz, że nienawidzę robactwa i moje zamiary co do palenia pokoju były słuszne. Kto wie czy tego tam nie ma więcej — delikatny dreszcz przeszedł mi po plecach — jak dziś wrócę do domu to chyba nie zasnę.

— Zadzwoń na facetime jakbyś bał się muchy — zaśmiała się pod nosem.

— Muchy są obrzydliwe, daj mi spokój i nie przypominaj! Jebać to robactwo — wymamrotałem pod nosem.

  Prychnąłem pod nosem idąc za nią, nadal mając trzymając to pudło, skrzynkę jak zwał tak zwał, z napojami. Gdy w końcu je rozstawiła odstawiłem już puste na podłogę i wyszedłem na balkon opierając się o barierki. Co chwile zerkałem czy przypadkiem goście do tej imprezy nie przychodzą. Niech już łaskawie przyjdą, im szybciej się zbiorą tym szybciej pójdą, a ja będę mieć święty spokój.

idk na pierwszy rozdział dałxm pov sakusy a potem zmienie na 3-cio osobowa narracje wiec pozdrawiam ide się topić

kelner. - sakuatsu.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz