#1

624 16 0
                                    

  Przygotowania do ślubu szły pełną parą. Do ceremonii pozostało jeszcze pół roku. Mój każdy dzień wyglądał niemal identycznie. Wczesna pobudka, śniadanie w biegu, niedopita kawa. Praca do późna, w międzyczasie spotkania z wedding-plannerką. Potrzebowałam odpocząć. Niewiele myśląc kupiłam jeden bilet do Epsom- mojego rodzinnego miasta, które kocham i jednocześnie nienawidzę. Właśnie przez niego...

... ON.. beznadziejny dzieciak, rozwydrzony, rozpieszczony, uważający się za bóstwo aktorzyna, dodatkowo mieszkający za ścianą. Dokuczał mi na każdym kroku, na podwórku, w szkole, dosłownie wszędzie. Myślał, że jest lepszy od innych bo robi karierę. Kiedy ja przez całą podstawówkę skrycie się w nim kochałam on naśmiewał się z mojej wagi, wyglądu. Byłam kiedyś grubą, pryszczatą okularnicą z dwoma blond warkoczami. A on? Przystojny blondyn o błękitnych oczach, zbójeckim uśmiechu - Tom Felton. Tak bardzo go nienawidzę. Kiedy w szkole średniej poznałam Marcela, mojego przyszłego męża postanowiliśmy się wyprowadzić, mieszkamy teraz w Vancouver i szczerze mówiąc niewiele mnie interesuje co dzieje się w życiu Toma.

  Wzięłam kilka tygodni zaległego urlopu. Spakowałam walizkę i taksówką zajechałam pod firmę Marcela, był inżynierem budowlanym. 
-Hej skarbie, stało się coś?- zapytał zatroskany 
-Tak.- powiedziałam stanowczo.- Muszę odpocząć, chce wyjechać na kilka dni do mamy. 
-Ale jak ty to sobie wyobrażasz! Nie mogę teraz wszystkiego rzucić od tak i wyjechać!- wykrzyczał 
-Wiem. Dlatego postanowiłam ze pojadę sama.- powiedziałam spokojnie. 
-Jak to sama! 
-Tak postanowiłam i tak zrobie, zrozum, nie radzę sobie z tym wszystkim, potrzebuje odpocząć, żyje w ciągłym biegu.. 
Marcel po krótkiej kłótni zgodził się na mój wyjazd. 

  Podróż była męcząca. Dojechałam do rodzinnego domu późnym wieczorem. Jedyne na co miałam ochotę to gorąca kąpiel i miękka pościel. Nie zdążyłam zadzwonić dzwonkiem a w progu już stała mama. Ciepło mi się na duszy zrobiło widząc jej uśmiech. 
-Witaj córeczko, tęskniliśmy.- uściskała mnie w progu 
-Ja tez bardzo tęskniłam.-złożyłam całusa na jej policzku i weszłam do środka 
-Jak się cieszę ze przyjechałaś!- wykrzyczał dziadek siedzący w swoim ulubionym fotelu. Od razu pobiegłam go uściskać. On i mama byli moją jedyną rodziną. Tata zmarł dwa lata temu. Młodsza siostra wyprowadziła się na drugi koniec świata. Praktycznie nie ma z nią kontaktu, odzywa się od czasu do czasu. Mam nadzieje, że na ślub uda jej się dotrzeć. 
-Jak się czujesz?- zapytałam 
-Teraz już doskonale!- zaśmiał się siwowłosy mężczyzna
-Zrobiłam kolacje, twoje ulubione danie.-zaśpiewała mama nakrywając do stołu.
-Dziękuje, ale w tej chwili marze o gorącej kąpieli.- poszłam na górę w kierunku swojej sypialni. Nic się nie zmieniło. Nadal był dziewczęco różowy z mnóstwem pluszaków. Zrzuciłam z siebie ubranie i weszłam pod prysznic. 
-Przyniosłam ci ciepłą herbatę.- powiedziała mama kładąc kubek na stoliku nocnym. 
-Dziękuje.- ucałowałam ją 
-Spij dobrze. 

Długo nie mogłam zasnąć. Kręciłam się z boku na bok. W mojej głowie kręciły się myśli z przeszłości. Zapaliłam lampkę nocną i wyciągnęłam z zapomnianego przez wszystkich zakątka pokoju album szkolny. Natrafiłam na zdjęcia końcowe.  Serce mi zamarło na moment ujrzawszy jego twarz. Wspomnienia wróciły. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Obudziły mnie promienie słońca. Narzuciłam na siebie sweter. O tej porze roku w moim miasteczku robiło się coraz zimniej. Zeszłam do kuchni i nalałam sobie świeżo zaparzonej kawy. Usiadłam na blacie, tak jak to robiłam za młodu, ten nawyk został mi do dziś. Marcel zawsze na mnie krzyczy o to.. No właśnie, Marcel, powinnam się do niego odezwać.! Tak jak pomyślałam tak zrobiłam. 
-Jak tam kochanie, wszystko okej?- napisałam po wielokrotnym odrzuceniu połączenia. 

Zjadłam szybko tosta z dżemem i postanowiłam wyskoczyć pozwiedzać miasto. Bardzo byłam ciekawa czy coś się zmieniło od mojej ostatniej wizyty tutaj. 

Weszłam do pobliskiej kawiarni gdzie poprzedniego dnia umówiłam się z przyjaciółką. Ashley czekała już na mnie przy jednym ze stolików. 
-Jak zawsze punktualna.- powiedziała z usmiechem 
-Przecież mnie znasz.- złożyłam pocałunek na jej policzku w geście powitania. 
-Od dobrych 20 lat! 
-Co dla was?- zapytał kelner 
-Dwie kawy i deser lodowy.- Ashley złożyła zamówienie. -I jak się czujesz jako przyszła panna młoda? - skierowała pytanie do mnie 
-Szczerze? Wspaniałe, choć jestem wykończona. Ciągła bieganina. Taka monotonność dnia.- zamyśliłam się 
-Przyda ci się odpoczynek.- powiedziała dotykając mojego przedramienia aby dodać mi otuchy. -A wiesz co, mam pomysł!- zaszczebiotała 
-Przeważnie twoje pomysły źle się kończą.
-To było w liceum!- oburzyła się..- Pójdziemy na imprezę. Przyda ci się trochę odetchnąć w gronie znajomych. 
-Nie mam ochoty na imprezy.- założyłam ręce na piersi, biorąc łyk kawy która kelner właśnie postawił na stoliku.- Chociaż, myśle że to nie najgorszy pomysł. 
-Będzie extra! -klasneła w dłonie przyjaciółka 
-W takim razie chodźmy na zakupy.- zaproponowałam.- Nie spakowałam nic co nadawałoby się do klubu 
-Nic się nie zmieniłaś! Nadal wiesz co kocham!- Ashley wstała rzucając banknot na stół i wyciągnęła mnie z kawiarni. 
Wyszłyśmy przed lokal a ona wskazała na czarnego SUV-a. -Wskakuj! 
Po udanych zakupach Ashley odwiozła mnie pod dom, umówiłyśmy się na miejscu. W progu czuć było zapach pieczeni z indyka.
-A co tu tak fantastycznie pachnie?- zawołałam 
-Jesteś już. Gdzie byłaś?- zapytala mama z zatroskana mina 
-Spotkałam się z Ashley, byłyśmy na zakupach. A wieczorem wyskoczymy na imprezę. - wzięłam talerz i nałożyłam tonę pieczeni. Była wspaniała. Posiłek przerwał mi dźwięk telefonu, to był Marcel. 
-Dlaczego się nie odzywasz?!- wykrzyczał 
-Jak to się nie odzywam.?- oburzyłam się-Dzwoniłam do ciebie kilka razy rano, odrzuciłeś, napisałam SMS, nie odpisałeś, wiec dlaczego to do mnie masz pretensje ze się nie odzywam skoro to ty nie dajesz znaku życia.!
-Masz racje, przepraszam.- jego głos złagodniał. -Jak w domu, wszystko dobrze? 
-Tak wszystko w porządku. 
Rozmowa nie trwała długo. Kiedy weszłam do sypialni zauważyłam w oknie domu naprzeciwko sylwetkę mężczyzny, nie przyglądałam mu się uważnie. Zasłoniłam rolety broniąc się przed podglądaniem zupełnie zapominając czyj pokój znajdował się naprzeciwko. 

Blisko godziny 20 zaczęłam się szykować, a gdy po około godzinie dotarłam na miejsce zauważyłam swoją przyjaciółkę w tłumie. 
-Hazal, jesteś już! - ucieszyła się na mój widok.- To są Sara, Mandy i Alicia.- dziewczyna wskazała kolejno swoje towarzyszki. Pamiętałam dziewczyny z czasów liceum, lecz to z Ashley kontakt utrzymałam do dziś. Jest moją jedyną przyjaciółką.
Zamówiłyśmy drinki, gdy wypiłyśmy poszłyśmy się bawić. Nagle Ashley pociągnęła mnie do siebie 
-Zobacz, ten facet cały czas się na ciebie gapi.- wskazała ruchem głowy mężczyznę siedzącego przy barze. 
-Nie patrzy na mnie, tylko na ciebie.- spojrzałam na niego. W jego spojrzeniu było coś magnetycznego. Mężczyzna z lekkim zarostem o długich blond włosach i w okularach.- Poza tym poszedł już sobie.
Bawiłam się dalej gdy poczułam na swoich biodrach dotyk. Ktoś gwałtownie odwrócił mnie ku sobie. To był on... ten facet z baru. 

FeltLOVE /Hazal_FilizOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz