#7

288 13 0
                                    

DWA MIESIĄCE  PÓŹNIEJ...

Emir zaprosił mnie do bardzo eleganckiej restauracji. W holu zdjęłam płaszcz i zmierzałam ku miejscu wskazanym przez kelnera. Mój mężczyzna siedział już przy stoliku. Pomógł mi usiąść wcześniej darując mi różę. 
-Chciałem z tobą o czymś ważnym porozmawiać.- zaczął 
-W takim razie słucham cię uważnie.- odpowiedziałam z szerokim usmiechem. 
-Dostałem propozycje pracy.
-To świetnie, gdzie?- zapytałam nie tracąc entuzjazmu
-W Tulsie. Wyjeżdżam.- powiedział stanowczo 
-Na ile?-zapytałam z żalem i łzami w oczach
-Na razie na pół roku, ale możliwe, że zostanę na stałe.-uścisnął moją dłoń 
-I tak poprostu mnie zostawisz?-zapytałam 
-Starałem się o te stanowisko długo wcześniej zanim ciebie poznałem. To naprawdę świetna szansa dla mnie...
-Nie chce tego słuchać. Chyba już pójdę.- powiedziałam wstając od stolika. 
-Zaczekaj. Jest jeszcze coś 
-Co takiego?-spytałam sarkastycznie 
-Możesz pojechać ze mną?
-Dopiero co zaczęłam prace, w dodatku jestem w ciąży. Nie znajdę sobie niczego od tak,  poza tym tutaj jest mi dobrze. Nie chcę znowu opuszczać rodziny, szczególnie teraz jak moja siostra wróciła do domu.-powiedziałam.
-Przemyśl to. Prosze..-odparł mężczyzna
-Wybacz, ale naprawdę nie mam ochoty na dalszą rozmowę.

Wybiegłam z restauracji do pobliskiego parku. Chwyciłam za telefon i wykręciłam numer przyjaciółki. Rozmowę z Ashley przerwał mi pies, który właśnie do mnie podbiegł i zaczął się przymilać. Zabawę z pieskiem przerwał mi ON
-Cześć-powiedział lekko speszony
-Hej-odpowiedziałam.
-Co u ciebie?- zapytał po czym zaproponował abyśmy usiedli na ławce.
-Jakoś leci-westchnęłam od niechcenia
-Ty na prawdę jesteś w ciąży.- Tom zrobił przerażone oczy widząc mój delikatnie zaokrąglony brzuch.
-A myślałeś, że na niby?
-Sądziłem, że może usuniesz, albo coś...-odparł nie wzruszony 
-Dlaczego miałabym to zrobić?!- oburzyłam się
-Ja bym tak zrobił na twoim miejscu- powiedział
-Ale ja nie jestem tobą!- krzyknęłam i wstałam, Tom złapał mnie za rękę
-Nie o to mi chodziło- usiadłam ponownie na ławce czekając na jego wyjaśnienia.
-W takim razie słucham..-założyłam ręce na krzyż
-Pamiętasz, jakis czas temu powiedziałem Ci, że mi się podobasz
-Do czego zmierzasz?
-Wiesz, że nawet nie poznałem twojego imienia-zaśmiał się. Po czym kontynuował - Ale to bez znaczenia, Hazal.. naprawdę mi się podobasz. Chociaż do niedawna nie miałem pojecia z kim mam do czynienia
-Za to ja wiem, jesteś najwiekszym dupkiem jakiego kiedykolwiek poznałam-powiedziałam, a on zaczął się śmiać.  -Kretyn-westchnęłam pod nosem, po czym walnęłam mężczyzne w ramię.
-Który miesiąc?- zapytał zmieniając temat
-4
-To chyba już za późno
-Za późno na co?!-oburzyłam się ponownie
-Żeby usunąć.-odparł nie okazując uczucia. - Podobasz mi się i mi na tobie zależy, ale nie chcę żebyś miała dziecko
Przyznam, że zabolały mnie te słowa. Siedziałam w milczeniu. Dopiero po chwili do mnie dotarło, że Tom jest ostatnią osobą, która nie wie o jego ojcostwie. Postanowiłam mu to w końcu powiedzieć.
-To twoje
-Jaja sobie robisz?!- wybuchł nagle. -Mogłaś od razu powiedzieć jak jeszcze był czas!
-Jak był czas?! Na co?! Usunięcie??-krzyknęłam przez łzy
-Nie chce mieć problemów.
-Czy robiłam Ci z tego powodu jakiekolwiek problemy?! Nie chce nic od ciebie, nie potrzebuje! -wykrzyczalam mu prosto w twarz 
-Nie o to mi chodziło. 
-A o co?- skrzyżowałam ręce na piersi 
-Nie chce żeby ktoś się dowiedział, że będę ojcem, o ile to wogóle moje. 
-A czyje?! 
-Chce zrobić testy.- powiedział stanowczo 
-Proszę bardzo. Możemy iść nawet teraz! 
-Wiec chodźmy..-powiedział. 

Pojechaliśmy do prywatnej kliniki. Po kilku minutach spędzonych w poczekalni poproszono nas do gabinetu lekarskiego, pobrano od nas próbki. Zwykle na wynik takiego testu czeka sie tygodniami, a z racji tego że klinika jest prywatna, wynik dostaliśmy po kilku godzinach. 
-Zgodność 100% powiedział lekarz. 
Spojrzałam na Toma, nie potrafiłam odczytać co kryje sie w jego myślach. Wyszliśmy z gabinetu, zmierzając ku wyjściu poczułam dotyk na dłoni, Tom ujął moją dłoń i przyspieszył kroku. Przystanełam i spojrzałam na nasze splątane dłonie. 
-Nie dziwi Cie to, że nosisz moje dziecko, ale dziwisz się, że biore cie za rękę. -odparł. Nic nie mówiąc wyszliśmy przed klinike. 
-Dokąd cie zawieść?- zapytał otwierając drzwi auta.
-Nie trzeba, przejdę się.- rzuciłam szybko i odeszłam. 
-Nie wygłupiaj sie, wsiadaj.- jechał tak wolno dotrzymując mi tempa. Bawiła mnie ta sytuacja, chciałam sprawdzić jak długo wytrzyma jadąc z prędkością żółwia. Po chwili odjechał. Odetchnęłam z ulgą, jak sie okazało nie na długo. Mężczyzna czekał na pobliskim parkingu. 
-Skoro nie chcesz po dobroci to musze cie wziąść siłą-powiedział wciągając mnie do auta. 
-Co ty wyprawiasz!- wybuchnęłam gdy tylko zajął miejsce kierowcy.-Wypuść mnie! 
-Nie.. - uśmiechnął się od ucha do ucha.
-Bawi cie to?!- wykrzyczałam szarpiąc za klamke. 
-Blokada.- uśmiechnął się szerzej.-Z tej strony nie otworzysz.

-Dupek.- wycedziłam mu prosto w twarz. -Gdzie mnie wieziesz?- zapytałam gdy zauważyłam że zbaczamy z trasy. Nie odpowiedział, jechał w milczeniu skupiony na drodze. Zatrzymał auto pod knajpką do której mnie zabrał w dniu, w którym sie poznaliśmy. 
-Wysiadaj-zakomunikował wychodząc z auta. 
Weszliśmy do środka, w pomieszczeniu nie było widać żywej duszy, pomino to zajęliśmy stolik. 
-Zamówiłem już dla nas.- powiedział.
-Nie jestem głodna. -rozsiadłam sie leniwie na krześle
-Ty może nie, ale mój syn jest głodny.- odparł bez najmniejszego entuzjazmu. 
-Skąd wiesz, że bedzie syn? Lekarz nic nie powiedział.- rozbudziłam sie.
-Nie wiem.- wzruszył ramionami. -Chciałbym. 
Uśmiechnęłam sie pełna nadziei. Tom zmieniał swoje nieobliczalne nastroje co chwila, od złości po szczęście. A w mojej głowie rodziło się jedno pytanie o dziwo mnie nurtujące od czasu rozmowy mojej mamy z matką Feltona.
-Mogę cię o coś zapytac?- zaczęłam niepewnie 
-Jeśli musisz.. 
-Czy to prawda, że bierzesz ślub.
-A co, zaczęło ci zależeć?- uśmiechnął sie opryskliwie
-Nie. Nigdy mi na tobie nie zależało! 
-Nawet w podstawówce?- zadrwił
-Nigdy.-powiedziałam stanowczo.
-Tak sobie wmawiaj- usmiechnał sie. W tej samejchwili zadzwonił jego telefon, mimowolnie zerknęłam na wyświetlacz. Była to jakaś kobieta o imieniu Jade.. Tom odrzucił połączenie
-Nie zależy mi na tobie. Nienawidze cię! I chcę żebyś wiedział, że niczego od ciebie nie oczekuję!-krzyknęłam i wybiegłam z lokalu.
  Sama nie wiem co we mnie wstąpiło. Emocje przejeły nade mną kontrolę, a kiedy zobaczyłam na wyświetlaczu imię innej kobiety nie potrafiłam się powstrzymać. Może rzeczywiście mi na nim zależy? -pomyślałam. Biegłam przed siebie nie powstrzymując łez. Miałam w głowie totalny chaos, zaczynając od Marcela zdradzającego mnie po Emira, mężczyzny, którego przez ostatnie kilka miesięcy zdążyłam pokochać. Kończac na Tomie, któremu nie wiadomo co siedzi w głowie. Na przełomie niespełna pół roku moje życie zmieniło się diametralnie, a minione godziny dzisiejszego dnia sparaliżowały mnie totalnie.  Nie docierały do mnie dźwięki z ulicy. Nagle poczułam gwałtowne uderzenie i czyiś krzyk.

FeltLOVE /Hazal_FilizOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz