kuroken || domator

1.8K 193 91
                                    

Kenma zdecydowanie nie był typem osoby, która wychodziłaby na zewnątrz w trakcie wakacji. Nie lubił gorąca, mocnego światła i ludzi, czyli praktycznie wszystkiego, co mógł na dworze o tej porze roku uświadczyć. Dlatego właśnie nie ruszał się z domu ani na krok. No może poza kilkoma spacerami w celu wyniesienia śmieci, o co nieustannie psioczyła jego rodzicielka.

I spędziłby cały ten wolny czas sam na sam ze swoimi grami i ewentualnymi przekąskami, gdyby nie pewien osobnik ciągle wpełzający mu do domu bez zaproszenia.

— Hej, kotku — rzucił głębokim głosem i położył się na łóżku tuż obok blondyna.

— Nie jestem kotkiem — powiedział, chociaż miał świadomość, że jego słowa nic nie wskórają. Chodziło tu przecież o Kuroo.

— Hm, znowu ta gra z łażeniem po dachach? — spytał znudzony, wpatrując się w ekran telefonu chłopaka. Ten tylko mruknął twierdząco. — Pogramy na konsoli, kotku?

Kotek zgromił wzrokiem czarnowłosego. Potem wyłączył telefon i usiadł skrzyżnie na materacu.

— Jesteś beznadziejny w gry — zauważył.

— Staram się!

— Pff — uśmiechnął się pod nosem.

Ostatecznie zasiedli na pufie w salonie i odpalili grę. Kozume usiadł między nogami przyjaciela opierając się o jego tors. Twierdził, że tak mu wygodniej. Przez to Kuroo musiał trzymać swojego pada tuż nad jego udami.

— Nie rzucaj się tak — powiedział niegłośno Kenma — łaskoczesz mnie w nogi.

Tetsurou tylko uśmiechnął się przebiegle, odłożył pada i rozprostował palce.

— Co ty robisz, jeszcze nie wygraliśmy... — nie zdążył porządnie zbesztać kolegi, bo zaraz zaczął się śmiać.

— A więc jednak masz łaskotki. — stwierdził zwycięskim tonem i zaatakował swoimi palcami brzuch blondyna, który zdążył już wypuścić swojego pada z rąk.

— H-hej — chichot — przestań, musimy — stłumione prychnięcie — prze-przegraaamy — znów się zaśmiał i spróbował odsunąć ręce przyjaciela, ale na marne.

W końcu ciemnowłosy dał spokój chłopakowi i objął go ramionami, a następnie położył się wraz z nim na pufie.

— Już zapomniałem, że umiesz się tak pięknie śmiać — oznajmił szeptem wprost do jego ucha.

Kozume skrył twarz w dłoniach zawstydzony. Starał się ukryć rumieńce, które powstały na jego policzkach. Na szczęście i tak leżał tyłem do Kuroo, więc chłopak tego nie zobaczy.

— Mój kotek się rumieni — dodał rozczulony. Wtedy Kenma nie wytrzymał presji, wyrwał się z objęć wyższego i opuścił pędem salon. — Ej! Starałem się tylko być słodki! — krzyknął za nim, zawiedziony, że kotek mu zwiał.

Zrezygnowany spojrzał na ekran telewizora i postanowił, że już nigdy nie przerwie Kenmie w graniu.

Przecież ten chłopak go zabije za tak obniżone statystyki...

***

Innego dnia Kuroo pojawił się w pokoju Kenmy z plecakiem zawieszonym na jedno ramię i wielkim uśmiechem na twarzy.

— A ty co? Będziesz biwakował? — spytał Kenma, odrywając się na chwilę od telefonu.

— Właściwie to tak! — odparł i rzucił torbę pod ścianę.

Letnie trele-morele | haikyuu shipsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz