1

37 3 0
                                    

Pisk metalowych kół pociągu zwrócił na siebie uwagę wszystkich czekających. Większość turystów oraz podróżników czekali właśnie na ten konkretny ekspres. Prowadził on do centrum Warszawy, a potem jechał ze zdumiewającą prędkością w jej okolice. Sandra także wybrała sobie ten sam kurs podróży, ale nie dlatego, że miała zamiar zwiedzać Pałac Kultury – wręcz przeciwnie. Jechała na kółko fotografów znajdujące się właśnie tam.

Usiadła na swoim ulubionym miejscu z dala od ludzi oraz blisko okna. Siadała tam od kiedy skończyła szkołę podstawową, czyli analogicznie niedawno.

Zapatrzyła się na brudny budynek stacji przed sobą. Według niej był zniszczony, brzydki i gotowy do renowacji. Pamiętała jak odbywał się tutaj strajk nawołujący do zainwestowania w lepsze pociągi oraz w odbudowę przystanku. Oczywiście nic to nie wskórało.

Nie wierzyła, że przez ambicje pojawi się właśnie w Warszawie. Pragnęła zostać docenianym prawnikiem co zresztą nie przestało być jej największym marzeniem. Zostawała na zajęciach dodatkowych organizowanych przez jej liceum, a w Piątki pospiesznie przyjeżdżała na kółko artystyczne.

Nie zamierzała poświęcać wszystkiego dla nauki. Chciała choć trochę pozostać przy sztuce, którą od zawsze uwielbiała. Miała talent do rysowania co dla innych mogłoby wydawać się nierealne. Bo „przecież leworęczni nie umieją rysować."

Dla niej nie było to faktem, a wyłącznie głupim stereotypem, który ukształtował się na przestrzeni lat. Znani malarze tacy jak na przykład Leonardo da Vinci czy Andrzej Wajda także nie posługiwali się prawą dłonią. To nie było nic nadzwyczajnego.

Gdy pociąg dyskretnie ruszył z miejsca mogła w spokoju podziwiać przepiękne krajobrazy, których blask odbijał się od szyby. Choć wolała oglądać różnego rodzaju lasy oraz łąki to jednak kawiarenki i prywatne przedsiębiorstwa skrywały w sobie coś urokliwego. Postanowiła wyciągnąć swój dawno zapomniany szkicownik.

Trzymała w nim skończone rysunki, jak ich plany. Na jednej z kartek napisała:

Miejsce na okładkę filmu „Kopciuszek".

Westchnęła w zadumie. Miała go narysować już dawno temu kiedy jeszcze chodziła do siódmej klasy. Lubiła oglądać filmy, a tym bardziej w kinie gdzie można było ubiegać się o broszury z aktorami.

Większość z nich była nawet ciekawa. Nie licząc nudnawych okładek Polskich komedii romantycznych. Lecz w „Kopciuszku" było coś, co wydawało jej się nazbyt ponurego. To tło oraz przyciemniony obraz wydawał się przereklamowany. To bajka dzieciństwa, a nie horror.

Od razu pobudziły się w niej instynkty malarza i krytyka. Chciała czegoś bardziej żywego, pięknego, a przy tym subtelnego i romantycznego. Zaczęła szkicować.

Rysując ostrą linię żuchwy księcia pociąg zadrżał wykrzywiając nieskazitelny łuk. Przeklęła pod nosem poirytowana. Na pewno nie miała ze sobą gumki do zmazywania. Kto by jej potrzebował na warsztatach fotografii?

Na szczęście nie martwiła się zbyt długo, bo nad jej głową rozciągał się widok Pałacu Kultury.

- Koniec nudy. -podsumowała w głowie, chowając szkicownik do przenośnej torby. Magiczne dla niej było to, że czas z ołówkiem w ręku mijał w zastraszającym tempie. Nawet nie zdążyła porządnie wyrysować źrenicy postaci, a ona jest już na miejscu.

Wyszła ze stacji trzymając w rękach nowy aparat na który sama zarabiała. Musiała bardzo długo roznosić ulotki po mieście, których nikt nie chciał przyjąć. Trwało to dobre kilkanaście, a może i nawet kilkadziesiąt miesięcy zanim dorobiła się odpowiedniej sumy.

Dwie Małe FotografieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz