Jak się poznaliście? cz.5

927 16 0
                                    


Jackson:

Dziś wielka impreza z okazji urodzin mojej przyjaciółki. Wszyscy zaproszeni mają być w klubie o dwudziestej. Jak zwykle pewnie znów się spóźnię, bo jest już osiemnasta, a ja dobiero zaczynam się ogarniać. O dziewiętnastej wychodzę z łazienki i idę do szafy. Tradycyjnie nie mam się w co ubrać. Wybija 19:30 i dochodzę do wniosku że wezmę czarną dopasowaną sukienkę. Teraz idę po buty. Otwieram szafkę i jedyne co widzę to brudne trampki oraz adidasy.

- Gdzie są jakieś szpilki? - mruknęłam do siebie.

O 19:55 z nadzieją po raz trzeci próbuję znaleźć je w łazience. Nagle kątem oka dostrzegłam błysk zza pralki. To były moje ulubione czarne szpilki. Ubrałam je i szybko wybiegłam z domu.

Biegłam ile sił w nogach, w końcu nie chciałam zawieść Cory. O 20:14 weszłam do klubu. Nidzie nie mogłam znaleźć przyjaciółki. Podeszłam do lady i zamówiłam ulubionego drinka. Potem kolejnego i następnego. Po dwudziestej trzeciej poczułam, że zaraz zwymiotuje, więc pobiegłam do łazienki. Na szczęście zdążyłam, a po chwili usłyszałam, że ktoś wbija do toalety i zaczyna śpiewać. Niby standart, ale przeważnie są to jakieś laski, a nie przystojny facet. Po zastanowieniu podeszłam zagadać.

- Hej przystojniaku!
- Kto to mówi? - zapytał nieznajomy.
- Jaa - powiedziałam podchodząc bliżej.
- A co Ty tu robisz? - zapytał, odwracając się przodem do mnie.
- Pytanie brzmi raczej, co Ty tu robisz? To jest damski.
- Kurde znowu nie trafiłem.
- No bywa, bywa. A tak wogóle to z kim mam przyjemność rozmawiać?
- Jam jest Jackson. A ty?
- (y.n.)
- Ładne imię.

Nie zdążyłam nic odpowiedzieć, bo właśnie wtedy do łazienki weszła Cora z kilkoma innymi koleżankami.

- Tutaj jesteś. Nigdzie nie mogłam Cię znaleźć. - powiedziała
- Ja Ciebie też. No ale jak już jesteśmy w komplecie to chodźmy zaszaleć. - zaproponowałam
- Pewnie. Idziemy. - odparła i wzięła mnie za rękę, ciągnąc w stronę wyjścia.

Aiden:

Moja przyjaciółka Clarice postanowiła, że muszę się z nią wybrać na wyścigi motocyklowe odbywające się za miastem. Normalnie bym odmówiła, ponieważ szczerze nie przepadam za patrzeniem, jak ważna dla mnie osoba ociera się o śmierć, jadąc na pełnej prędkości, ale niestety dzisiaj nie miał kto z nią pójść, a ona koniecznie chciała, aby któryś ze znajomych jej dopingował. W dodatku nie potrafiłam się oprzeć jej słodkim oczkom, kiedy mnie wręcz błagała, w efekcie czego zgodziłam się.

Obecnie stałam zaledwie kilka metrów od wyznaczonego toru i obserwowałam uczestników. Wszyscy byli gotowi do startu, dlatego już po niecałej minucie, na środek wyszła skąpo ubrana blondynka z czerwoną flagą. Zaczęło się odliczanie. W końcu dziewczyna zamachnęła się, a motocykle ruszyły. Większości trasy nie było widać, ponieważ zapadał już zmrok. Zostało mi więc tylko czekać, aż zaczną zbliżać się do mety. Po kilkunastu minutach, w końcu ujrzałam pędzące w naszą stronę postacie. Zaczęłam głośno krzyczeć razem z tłumem dopingując przyjaciółkę. Wszystko działo się tak szybko, że nawet nie zauważyłam kto pierwszy przejechał linię mety.

W każdym razie po chwili udało mi się wypatrzeć Clarice, więc szybko do niej pobiegłam.

- Hej, no i jak? - zapytałam wesoło, mając nadzieję, że dobrze jej poszło.

Postać odwróciła się do mnie, lecz po zdjęciu kasku zamiast przyjaciółki, ujrzałam na prawdę przystojnego chłopaka. Od razu speszyłam się lekko.

- Oj, przepraszam pomyliłam Cię z kimś. Masz taką samą kurtkę jak ta osoba. - zaśmiałam się niezręcznie na moją głupotę. Chłopak również wydawał się nieco rozbawiony całą sytuacja.
- Spoko, nic się nie stało. Tak wogóle to Aiden jestem, a ty piękna? - zapytał szarmancko się uśmiechając, na co zarumieniłam się lekko.
- (y.n). - odpowiedziałam, uśmiechając się krótko, bo po chwili przypomniałam sobie, że miałam iść do Clarice. - Niestety muszę iść znaleźć przyjaciółkę, bo zaraz pewnie sama zacznie mnie szukać.
- Jasne, nie zatrzymuję cię. Mam tylko nadzieję, że jeszcze cię tu zobaczę. - odpowiedział puszczając mi oczko, po czym z powrotem założył kask i odjechał.

Chwilę stałam i patrzyłam za nim, jednak szybko sie opamiętałam i zaczęłam rozglądać w poszukiwaniu dziewczyny. W końcu zobaczyłam ją niedaleko, w niewielkim namiocie, z kilkoma innymi osobami. Zauważyłam, że trzyma coś w ręku i postanowiłam do nich podejść.

- Tutaj jesteś. - powiedziałam, stając obok niej i przyglądając się uważnie temu, co trzymała. Okazało się, że był to plik banknotów, na co spojrzałam się na nią zdziwiona.
- Wygrałaś? - zapytałam głupio. Dziewczyna spojrzała na mnie zdenerwowana.
- Czyli tak mi dopingowałaś, że nawet nie zauważyłaś, że byłam pierwsza? - zapytała oskarżycielsko.
- Przepraszam, ale tak szybko wszyscy jechaliście, że trudno was było odróżnić. Nawet pomyliłam Cię z takim jednym typkiem i to do niego podeszłam zamiast do ciebie, przez co zrobiłam z siebie kretynkę.
- Nie dramatyzuj. A był chociaż przystojny ten typek? - zapytała z nadzieją.
- No, nawet bardzo. Aiden się nazywa. Znasz? - zapytałam.
- Kurczę nie, powiedz, że wzięłaś numer.

I w tym momencie uświadomiłam sobie, że jestem jeszcze większą idiotką, niż myślałam.

- Nieeee. - odpowiedziałam załamana, przybijając sobie piątkę z czołem.
- Oj dziewczyno. Teraz jedynym sposobem, abyś go jeszcze spotkała jest ponowne zawitanie tutaj. A ja może weszcie będę miała stałe towarzystwo. - powiedziała szczerząc się do mnie.
- Dobra, już dobra. Nie dobijaj mnie. Wracajmy lepiej do domu.
- W sumie racja, późno jest. Chodźmy po motor. - odpowiedziała, po czym razem skierowałyśmy się ku maszynie. Wsiadłyśmy i odjechałyśmy w stronę miasta.

Preferencje Teen WolfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz