Rozdział Dziewiąty

89 3 0
                                    


- O kurwa! - jednocześnie krzyknęły Scar i Anna, a w ich oczach pojawił się szok.

- Emi, no powiem Ci, nie spodziewałam się tego po Tobie- powiedziała Scar. - Sztos dziewczyno, wymiatasz!

- Dosłownie wymiatasz, pozamiatałaś całą konkurencje - zaśmiał się Oscar, klaszcząc w dłonie. - Brawo, po prostu WOW.

- Mi odjęło mowę, przepraszam - powiedział Max i wrócił do picia swojego kolorowego drinka nie spuszczając ze mnie wzroku.

- Dziękuję, jakoś tak wzięło mnie na wystrojenie się - zaśmiałam się, dziękując im za ten zachwyt, bo oto mi chodziło. Lecz osoba, pod którą to zrobiłam nie odezwała się ani słowem, tylko się patrzyła się na mnie, a w jej oczach malował się lekki gniew, ale także podniecenie. Usiadłam między Scar, a Dominiką. Było to idealne miejsce, bo byłam naprzeciwko Timiego.

- Co chcesz do picia? - zapytał mnie Tony.

- Wodę poproszę - odpowiedziałam mu, a ten podszedł do baru, a po chwili wrócił z wodą dla mnie.

- Dziękuję.

- Ależ nie ma sprawy - odparł mi, siadając obok Dominiki i sięgając po swój kufel piwa.

Po jakichś dwudziestu minutach luźnej rozmowy o życiu, milczący cały czas Timi zerwał się na równe nogi i puścił we mnie gniewne spojrzenie.

- Musimy pogadać - powiedział ostro w moją stronę.

Co mnie zdziwiło i nie tylko mnie bo cała grupa umilkła i wędrowała spojrzeniami to na mnie to na niego.

- Przepraszam, co? - wydusiłam z siebie po tym jak prawie zachłysnęłam się wodą przez jego nagły wybuch.

- Mówię, że musimy pogadać, głucha jesteś? - rzucił we mnie gniewnie. I w tym momencie wstałam, gotowa do boju, dzielił nas tylko ten stolik.

- Chyba sobie żartujesz - zaśmiałam się mu prosto w twarz. - Nie jesteś osobą, która będzie mówić do mnie w ten sposób, a na pewno nie będziesz mi rozkazywać.

- Nie rozkazuję Ci, tylko informuję, wychodzimy - warknął.

- To do widzenia skoro wychodzisz, ja mam zamiar tu zostać i się dobrze bawić.

- Kurwa, wychodzisz ze mną w tym momencie - syknął, zaciskając wargi.

- Stary, uspokój się - wtrącił się Max, łapiąc go za ramię.

- NIE DOTYKAJ MNIE! - warknął w stronę znajomego.

- Kurwa, wyluzuj, co w Ciebie wstąpiło - rzuciła w niego Dominika. - Nie chce iść, to nie, koniec kropka.

- Kurwa mać, nie wtrącajcie się do jasnej cholery! Nic nie rozumiecie! - krzyknął tak głośno, że miałam wrażenie, że wszyscy w klubie zaczęli na nas patrzeć.

- Czego nie rozumiemy stary? - zapytał Max.

- Nie ważne - syknął. -Na pewno nie zostaniesz tu tak ubrana!

- Timi, jest dorosła i będzie robić co chce - warknęła tym razem na niego Dominika. - I skończ zachowywać się jak pierdolony debil - rzucił w nią tylko gniewne spojrzenie i skierował się w moją stronę.

- To znaczy jak ubrana? - zapytałam gniewnie. Niewyobrażalne jest to, jaki ten człowiek ma tupet, jak skończonym dupkiem jest, aby się tak zachowywać.

- JAK SZMATA! - krzyknął mi w twarz, a ja przywaliłam mu z liścia.

- NIE MASZ PRAWA TAK DO MNIE MÓWIĆ!

- WYCHODZIMY! - warknął i złapał mnie za nadgarstek wyciągając zza stolika i ciągnąc w stronę wyjścia.

Zaciągnął mnie na pobliski parking prosto pod jego samochód. Sama nie wiem czemu dałam się tu przyprowadzić? Dlaczego się nie wyrwałam? Nie oplułam go słowami?

- Wsiadaj - powiedział otwierając mi drzwi pasażera.

- Nie - rzuciłam ostro, mierząc go gniewnym wzrokiem.

- Czemu musisz być taką pieprzoną księżniczką, mającą tak wielkie ego?! - odszczekał mi.

- Nie jestem żadną pieprzoną księżniczką, a po drugie Ty nie jesteś kimś kto będzie mnie tak traktować. JESTEŚ CZYSTYM DUPKIEM - rzuciłam w niego, odwróciłam się i zaczęłam zmierzać w kierunku klubu.

- Czekaj! - krzyknął, ale mnie to nie wzruszyło, szłam dalej przed siebie, nawet się nie oglądając. - Kurwa! Czekaj! - krzyknął ponownie, usłyszałam jak biegnie w moim kierunku. Chciałam przyspieszyć, lecz złapał mnie za nadgarstek i obrócił w swoją stronę.

- Zostaw mnie kurwa! - krzyknęłam i wyrwałam się z jego uścisku. Znów kierując się w stronę klubu.

- Dobra, idź się szmacić suko, jesteś jak te wszystkie puste blondynki! - krzyknął za mną i skierował się w stronę auta.

- CO TY POWIEDZIAŁEŚ?! - odwróciłam się w jego kierunku, a on spojrzał na mnie stojąc już przy aucie.

- Że jesteś zwykłą szmatą i tyle, a udajesz taką porządną. Gdybyś naprawdę taka była nie stała byś tu tak ubrana i próbowała coś udowodnić - rzucił we mnie.

- JESTEŚ PIERDOLONYM DUPKIEM! - zaczęłam krzyczeć w jego stronę i kierować się do niego, idąc gniewnym krokiem. - JESTEŚ CHORY, NIE ZNASZ MNIE A RZUCASZ WE MNIE TAKIE SŁOWA. POGRYWASZ ZE MNĄ W JAKĄŚ GRĘ, W KTÓREJ JA NIE MAM OCHOTY BRAĆ UDZIAŁU, BAWISZ SIĘ MNĄ I TYLKO MIESZASZ W MOJEJ GŁOWIE - podeszłam do niego, teraz stałam tak blisko, że czułam jego oddech na swojej twarzy. - NIE WIEM ZA KOGO TY SIĘ KURWA MASZ, ALE MAM CIĘ DOŚĆ I TEGO WSZYSTKIEGO CO TWORZYSZ WOKÓŁ SIEBIE - wykrzyczałam, patrząc mu prosto w oczy. Czułam w sobie taki gniew, taką złość, że najchętniej bym go udusiła na tym parkingu. Czekałam na jego ruch.

- I tyle, nic więcej nie masz do powiedzenia? I fajnie, żegnam - odwróciłam się od niego i kiedy zrobiłam krok poczułam jak łapie mnie za rękę i w jednej chwili przyciągnął mnie do siebie. Nasze ciała się wręcz stykały, czułam jego zapach, jego ciepło, jego oddech. Spojrzałam w jego ciemne oczy.

- Ja pierdolę - rzekł i w tym momencie przycisnął swoje wargi do moich. Przeszedł mnie ciepły dreszcz, gniew wyparował, serce zaczęło bić szybciej, moje całe ciało stanęło w płomieniach. Czułam słodki smak jego ust, jego język powoli wsunął się między moje wargi, a ja zamknęłam oczy i oddałam się tej chwili rozkoszy. Poczułam jak łapie mnie w talii i przyciska do siebie, nie chciałam uciekać, chciałam tak trwać. Oderwał na chwilę swoje usta od moich i wyjęczał. - Ja pieprzę, jaką ty masz figurę - i wrócił do całowania mnie.

Obrócił mnie i oparł o auto napierając na mnie swoim ciałem. Instynktownie objęłam go jedna nogą, a on zaczął po niej jeździć, swoją ciepłą, dużą dłonią, co spowodowało, że przeszedł mnie jeszcze większy dreszcz, czułam jak jego palce wchodzą pod moją przylegającą sukienkę i żadna część mnie nie chciała tego zatrzymać. Jego usta powędrowały prosto na moją szyję, czułam jak delikatnie ssie i muska językiem moją skórę. Rozpływałam się pod każdym jego dotykiem. Czułam jak jego przyrodzenie, zaczęło rosnąć i stawać się twarde. Wrócił spojrzeniem do mnie i delikatnie otworzył usta, chciał coś powiedzieć lecz w tym samym momencie na parking wjechało jakieś autko oświetlając nas przednimi światłami. Tym samym wyrywając nas z uroku, w którym trwaliśmy.

"Loff- Zatopieni w Sobie"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz