Obi-Wan Kenobi przeturlał się przez platformę i niemal natychmiast sięgnął po jedyną, najbliższą broń, na jaką mógł się w tej chwili powołać. Wraz z dotknięciem pałki elektromagnetycznej, uruchomił jej plazmowe końcówki, atakując zamaszyście sięgającego po blaster generała Grievousa.
Zaraz potem wytrącił mu tę broń z metalowego łapska, wykonał półobrót i dźgnął cyborga w bok, zaatakował używając Mocy, by cios był efektywniejszy z lewej i jeszcze raz z lewej. Siła i pęd uderzenia zwaliła Grievousa z nóg.
Zaryczał wściekle, kiedy Obi-Wan z impetem wbił mu pałkę w klatkę piersiową. Triumfujące myśli Kenobiego zniknęły wraz z potężnym kopniakiem czteropalczastej nogi generała.
Jedi wyleciał na parę metrów w powietrze i z jękiem pełnym bólu i zmęczenia wylądował na twardej powierzchni platformy lądowniczej. Na jego dodatkowe nieszczęście dwuręczny kij wypadł mu z dłoni.
W tym czasie żądny zemsty i natychmiastowej śmierci Kenobiego generał wstał i znalazł się w kilku susach przy nemezis. Wycelował w niego ramieniem i spuścił je z chrząknięciem. Obi-Wan oberwał z drugim razem, lądując na stojącym tudzież myśliwcu.
Grievous chwycił Jedi za kołnierz z zamiarem zmiażdżenia mu twarzy, lecz Obi-Wan zrobił w porę unik i pięść robota zostawiła spore wgniecenie nie w twarzy Kenobiego a w myśliwcu.
Obi-Wan wykorzystał chwilową nieuwagę przeciwnika. Sięgnął do jego pancerza i rozerwał napierśnik, odsłaniając tym samym okrutne, zepsute od najmniejszej komórki serce Grievousa. Otoczone zielonkawą cieczą wyglądało równie nieapetycznie, co jego właściciel.
Generał wydał z siebie oburzone chrząknięcie i zdzielił mistrza Jedi z całej siły, podsycany jeszcze większą nienawiścią i irytacją.
Obi-Wan ponownie wylądował z jękiem na ziemi. Jakby tego było mało, Grievous sprzedał mu zdrowego kopniaka. Mężczyzna przeturlał się, unikając kontaktu z przednimi kończynami generała.
Spróbował kopnąć go w odsłonięty fragment nogi, lecz ta jedynie drgnęła lekko, i to Obi-Wan ryknął z bólu na całe gardło.
Grievous zaśmiał się gardłowo, pochwycił przeciwnika za szatę i cisnął nim wprost na krawędź lądowiska, lecz Obi-Wan na czas chwycił się krańca, unikając cudem upadku.
Nie marnując czasu, generał zwrócił się w jego kierunku z trzeszczącą pałką elektromagnetyczną w dłoni.
Blaster.
Ostatnia szansa!
Wszystko wydarzyło się w ciągu zaledwie pięciu sekund. Kenobi Mocą przyciągnął do siebie blaster i zdając się jedynie na Moc, ledwie wycelował, oddał jeden celny strzał w nieosłonięte serce i niegdyś zmiażdżoną klatkę piersiową, która od razu zajęła się ogniem.
Kolejne trzy strzały i Grievous płonął w całej swej okazałości. Darł się w niebo głosy, gdyż pomimo przeważającej ilości zmechanizowanych organów, płomień piekł te pięć procent jego człowieczeństwa. Płomienie buchnęły z oczodołów, podobnie jak i cała jego głowa. Upadł cały w językach ognia, zwieńczając ostateczny triumf Obi-Wana.
- Co za dzikus - skwitował kwaśno Kenobi, przechodząc obok sczerniałego i spopielonego cyborga. Stanął jeszcze na moment, by upewnić się, że generał skończył, tak jak powinien i stwierdziwszy, że już się nie podniesie, odszedł skąd przyszedł.
•○●○•
Na Utapau rozpętało się istne piekło. Kanonierki spływały do stolicy niczym wodospad, a armia droidów w Grieviousa malała w oczach. 7 Korpus Powietrzny nie miał sobie w tym momencie równych. Z minuty na minutę przybywało coraz więcej żołnierzy, skorych do walki z blaszanym przeciwnikiem.
Varactyla o imieniu Boga zatrzymała się ze ślizgiem przy Codym.
- Komandorze! - zakrzyknął Obi-Wan, wychylając się w siodle do głównodowodzącego Korpusowi. - Niech wojska wkroczą na wyższe poziomy - rozkazał i już szykował się do dalszej drogi, kiedy Cody'emu coś się przypomniało.
- Tak jest! Och, to chyba ci się przyda. - Wyciągnął do generała jego miecz świetlny, który upadł mu przy gonitwie Grievousa.
- Dziękuję, Cody - powiedział wdzięcznie Obi-Wan, czując się lepiej, mając do dyspozycji swój niezawodny oręż. Jego ciężar i chłodniejsze rękojeści dodały mu sił i wigoru. - Czas wygrać ta bitwę!
Trzepnął swojego wierzchowca wodzami, a Boga z donośnym pohukiwaniem wystrzelił przed siebie, w stronę skalnej ścieżki.
Ledwo co Cody odwrócił się na pięcie, by oddać się w wir walki, gdy komunikator zawibrował. Komandor dobył go i odebrał połączenie.
Z holoprojektora wyskoczyły dwie, dziesięciocentrymertowe postacie w szatach Jedi. Mimo ich miniaturowej postaci obydwie, a w szczególności jedna z nich, emanowały jakąś dziwną energią.
- Komandorze Cody - odezwał się jeden z nich. Cody rozpoznał w nim generała Windu. - Jak sytuacja na Utapau?
- Gdzie jest Obi-Wan? - wtrącił się młodszy Jedi. Hologram tego nie oddał w pełniej krasie, lecz Windu spojrzał na Anakina taksującym spojrzniem.
CC-2224 przez ułamek sekundy zastanawiał się, na które pytanie ma jako pierwsze odpowiedzieć, więc połączył oba w jedno.
- Generał Kenobi pokonał Grievousa - zameldował. - Aktualnie prowadzimy ofensywę w stolicy. Sądzę, że bez dowódcy i nowych rozkazów droidy przejdą o defensywy i szybko się z nimi uporamy. Generał Kenobi ruszył w kierunku wyższych poziomów.
- Doskonale, komandorze - rzekł Windu. - Zamelduj, kiedy mistrz Kenobi ponownie będzie na łączach.
- Tak jest!
Postacie zniknęły i Cody schował holoprojektor - w walce raczej nie będzie mu potrzebny.
•○●○•
Kilka poziomów niżej oddział ocalałych droidów pod wodzą IG-100 MagnaGuard zatrzymał się na znak tego ostatniego.
- Czysto - poinformował droid dowódca z żółtymi fragmentami zbroi. - System wykrywa słabe sygnały życia, sir.
- Przyprowadzić kapsułę medyczną - rozkazał Magna Guard, a B1-85 nadał zaszyfrowany sygnał do ukrytych promów z zaopatrzeniem medycznym. - Zabezpieczyć teren. Możemy mieć ewentualne, niepożądane towarzystwo.
Na te słowa droidy rozproszyły się po platformie z bronią w gotowości, jednak nadal trzymały się wystarczająco blisko, by zabrać się w krótkim czasie na pokład promu. Nie czekali długo - z góry nadleciał niewielki krążownik typu Diamond, choć określenie krążownik odbiegało od jego prawdziwego zastosowania. Mimo iż uzbrojenie było ubogie, a zwrotność niezadowalająca, był wystarczająco przestronny, by pomieścić zmasakrowanego pasażera i ochronę.
Droidy medyczne wytoczyły po opuszczonym trapie łoże medyczne i ułożyły (jak zdawać by się mogło) zwłoki na pryczy, błyskawicznie zaprowadzając je z powrotem na pokład.
Transportowiec wykaraskał się z lądowiska i wzbił w powietrze, a siedzący za sterami mechaniczni piloci aktywowali systemy maskujące, które zostały zamontowane specjalnie na tę okazję. Statek z generałem Grievousem przedarł się między Venatorami Kenobiego i skoczył w nadświetlną, ledwie migając klonom na skanerach.
•○●○•
Hej!
Nie ma jak to pisać o wydarzeniach z "Zemsty Sithów", oglądając jednocześnie "Mroczne widmo" na Polsacie.
Pierwsze akapity pisałam mając jedno wielkie XD na twarzy, bo zatrzymywałam ROTS w momentach, gdzie Obi-Wan wyglądał albo jak dziwka w rozkroku albo jak Rejent Milczek xd
Mam parę złotych ujęć i może kiedyś Wam je pokażę na jakiś specjał czy inne takie XD
Do następnego i niech rozkraczony Obi-Wan będzie z Wami!
CZYTASZ
LIKE OLD TIMES • Star Wars AU
FanficCzasy Imperium i chwały Palpatine'a już nigdy nie nastąpią - Wybraniec dokonał swojego przeznaczenia, Windu nawet poklepał go za to po plecach, Obi-Wan nie musiał uciekać na Tatooine, a Padmé urodziła szczęśliwie Luke'a i Leię. Alternatywne zakończe...