Ahsoka Tano wkroczyła ramię w ramię z Rexem na mostek szykującego się do skoku w nadprzestrzeń Ventora. Wiedziała, że przebywanie z Maulem na jednym statku nie jest najbezpieczniejszym pomysłem, lecz póki były Sith pozostaje zamknięty w komorze, wszyscy są względnie bezpieczni. Oboje zatrzymali się przy iluminatorze w momencie, kiedy gwiazdy zamieniły się w białe smugi.
Ahsoka westchnęła lekko, co stety lub niestety nie umknęło uwadze Rexa.
- Czy coś cię... trapi? - zapytał stojącą z przodu towarzyszkę Rex.
Ahsoka ani chwili nie wahają się z odpowiedzią:
- Jako Jedi mieliśmy być strażnikami pokoju, a nie żołnierzami - wyznała, czując nagłą potrzebę rozmowy, niemal wyżalenia się. - A odkąd stałam padawanką, wciąż czuję się żołnierzem.
- No tak... - westchnął Rex. - Ja nigdy nie zaznałem innej drogi. My, klony, mamy co do wojny mieszane uczucia. Wielu chciałoby, żeby nie wybuchła, ale bez niej nie byłoby również nas.
- Cóż... - Powiedziała już z lekkim uśmiechem Ahsoka, odwracając się do przyjaciela przodem. - Może właśnie wyniknęło z niej coś dobrego? Republika zyskała świetnych żołnierzy, a ja świetnych przyjaciół.
Rex poczuł się doceniony, jak niby dotąd. Pracował z Ahsoką wystarczająco długo, by mogli zaufać sobie wzajemnie bezgranicznie, lecz musiał przyznać, że takich słów nie usłyszał od niej wcześniej w tak bezpośrednim kontekście.
Była padawanka mówiła szczerze, jak niegdyś dotąd. Rex należał do grona tych, za którymi tęskniła najbardziej podczas jej "banicji". Cieszyła się, mogąc ponownie walczyć u jego boku.
Dlatego też z należytym i zasłużonym szacunkiem uniosła dłoń do skroni i zasalutowała mu, stając na baczność. Rex również wyprężył pierś i oddał honory. Przez parę sekund patrzyli sobie w oczy, lecz tą chwilę przerwał żołnierz floty, meldując:
- Kapitanie, mamy najnowsze informacje.
Ahsoce serce zabiło mocniej i ciśnienie w żyłach skoczyło, lecz nauczona panowania nad emocjami, tylko uniosła brwi.
Nareszcie!
- Chciałabyś zerknąć? - Rex machnął dłonią w stronę pulpitu. - Może dowiemy się czegoś o poczynaniach Kenobiego?
Z sercem szamoczącym się w piersi Ahsoka zdobyła się tylko na lekkie skinienie głową.
Zrobiła zaledwie parę kroków, gdy świat przed oczyma zawirował szaleńczo, a głowę przeszył straszliwy ból.
- Musisz wybrać!
Działo się coś okropnego... Ciemność wyczuwalna w nagłym drgnięciu Mocy narastała i narastała, przyćmiewając umysły i blednącą jasną stronę Mocy.
- Nie słuchaj go, Anakinie!
Straszny ból był niczym lodowy kolec, wbijający się w serce.
- To nie jest droga Jedi! On musi żyć. Potrzebuję go!
Głos Anakina sprawił, że chwyciła się za skroń i zatoczyła krok w tył. Rex obejrzał się przez ramię, udusił hełm i doskakując do Ahsoki, przytrzymał dziewczynę za łokieć.
- Pani komandor? - pytał z troską. Kilku klonów poderwało głowy z nieco skonfundowanym wyrazem twarzy. - Co się dzieje?
- Nieee!
Ahsoka jęknęła, wsparta o zdezorientowanego Rexa i zacisnęła palce na jego ramieniu, czując, jak traci równowagę, wsparta jedynie na klonie.
CZYTASZ
LIKE OLD TIMES • Star Wars AU
Hayran KurguCzasy Imperium i chwały Palpatine'a już nigdy nie nastąpią - Wybraniec dokonał swojego przeznaczenia, Windu nawet poklepał go za to po plecach, Obi-Wan nie musiał uciekać na Tatooine, a Padmé urodziła szczęśliwie Luke'a i Leię. Alternatywne zakończe...