Rozdział 4. Ciąża?

252 8 0
                                    

/Zosia/

Minęły dwa tygodnie od imprezy w domu Karola. Nie pamiętam za wiele z tej imprezy. Szczerze nie pamiętam większości imprezy. Od kilku źle się czuje. Ukrywam to przed tatą, Tomkiem i resztą. Obecnie jadłam z tatą śniadanie. Zaraz miał iść do pracy. W pewnym momencie zebrało mi się na wymioty i pobiegłam do łazienki. Słyszałam jak tata mnie woła. W łazience zaczęłam wymiotować.

-Zosiu? Zosiu co się dzieję?- Usłyszałam głos taty za drzwiami łazienki. Gdy przestałam wymiotować. Spuściłam wodę. Przepłukałam usta i przemyłam twarz.- Zosia?- Spytał się mój tata wchodząc do łazienki.

-Trochę mnie mdli tylko.- Powiedziałam siadając na krawędzi wanny.

-Jesteś blada. Zabieram cie na badania.- Powiedział podchodząc do mnie.

-Tato... Zadzwoń po Martynę. Zostanie ze mną, a ty idź do pracy.- Powiedziałam patrząc na niego.

-No nie wiem.- Powiedział pomagając mi pójść do salonu.- Eh... No dobrze.- Powiedział mój tata kładąc mnie na kanapie.

/Martyna/

Siedziałam w bazie. Na kanapie. Nie dawno zaczęłam dyżur. W pewnej chwili usłyszałam jak telefon mi dzwoni. To była Zosia. Od razu odebrałam.

-No co tam Zosia?- Spytałam się kiedy usiadł obok mnie Piotrek.

-Słuchaj Martyna. Była by możliwość byś zajęła się Zosią? Chyba czymś się struła.- Powiedział... Wiktor. Zaskoczyło mnie to.

-Pewnie nie ma problemu. Przyjdę do niej, a doktor niech jedzie do nas na bazę.- Powiedziałam, a po chwili się rozłączyłam. Wstałam i podeszłam do swojej szafki.

-Martynka co się dzieje?- Spytał się mnie Piotrek gdy wyjęłam swoje ubrania.

-Zośka jest chora. Wiktor poprosił mnie bym się nią zajęła. Chyba się czymś zatruła.- Powiedziałam idąc do szatni.

-Może jest chora.- Powiedział mój mąż. Przebrałam się i wyszłam z szatni.

-Nie wiem. Pogadam z nią.- Powiedziałam i wyszłam z bazy. Wtedy minęłam się z ojcem Zosi. Porozmawiałam z nim chwilę po czym poszłam do Zosi.

/Zosia/

Od kąt tata wyszedł wymiotowałam jeszcze 2 razy. Usłyszałam w pewnej chwili pukanie do drzwi, a następnie jak ktoś wchodzi do domu. To była Martyna.

-Hej Zosia. Jak się czujesz?- Spytała się gdy usiadłam na kanapie. Martyna usiadła obok mnie.

-Kompletny mętlik. Raz mam zachcianki, raz mam mdłości. Albo gorzej.- Powiedziałam patrząc na Martynę.

-A może w ciąży jesteś?- Spytała się Martyna. Jej słowa przeraziły mnie.

-Nie wiem a-ale... To dla mnie za wcześnie.- Powiedziałam zdenerwowana. Nie to, że nie chce dziecka ale... Nie jestem jeszcze na to gotowa.

-Wiesz co? Kupie trzy testy ciążowe. Zrób dziś te trzy testy. Jeśli będą pozytywne to coś wymyślimy.- Powiedziała Martyna. Wstałam i zaczęłam nerwowo chodzić po salonie.

-Martyna ja... Dwa tygodnie byłam z Tomkiem i Gabrielem na imprezie u kolegi Tomka i... Nie wiem ale c-chyba ja...- Nie dokończyłam bo nie chce uwierzyć w to, że zdradziłam Tomka.

-Spokojnie Zosia.- Powiedziała przytulając mnie.- Teraz pójdę kupić ci testy ciążowe. Dobrze?- Spytała się, a ja skinęłam głową. Po chwili Martyna wyszła, a ja położyłam się na kanapie. Gdy wróciła Martyna poszłam do łazienki zrobić testy. Wszystkie wyszły pozytywnie. Rozpłakałam się. Martynie zajęło kilka minut na uspokojenia mnie.

Zdrada boli.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz