Rozdział XI: PREZENT

181 8 3
                                    

Ślub Yeji i Seungmina zbliżał się wielkimi krokami. Miał odbyć się już w najbliższą sobotę. Była środa, a Minho i Hyunjin wciąż nie mieli odpowiedniego prezentu dla nich. Tak się składało, że tego środowego popołudnia nie mieli za bardzo co robić i bardzo się nudzili.

Zaledwie dwa dni wcześniej odebrali swój samochód po naprawie, a co za tym idzie, obaj spotkali się z Jisungiem, który dalej nie był świadomy tego, kim są jego klienci. Przynajmniej takie wrażenie sprawiał na samym początku wizyty, kiedy przywitał ich z uśmiechem na twarzy i szybkim pytaniem, co u nich i czy wszystko dobrze. Oni przyznali, że nawet się trzymają, że w tym tygodniu jadą na ślub znajomych i bardzo się cieszą, że będą mogli na niego dotrzeć już swoim samochodem a nie zastępczym.

I chociaż bardzo chcieli, zdecydowali, że nie będą o to samo pytać Jisunga. Przecież jego matka była pacjentką Minho, dzięki czemu ten doskonale wiedział, że wcale nie jest u niego za kolorowo. Bo chyba strata ojca i choroba psychiczna matki nie należą do najprzyjemniejszych rzeczy, o których można z kimś rozmawiać.

Poza tym Lee ciągle miał w pamięci, to, co wspólnie razem przeżyli. Obawiał się, że chociaż od tego wszystkiego minęło tyle lat, to ciągle pamięta swój nieśmieszny dowcip, przez który zakończyli nie tylko swoją relację, ale i w ogóle znajomość. Po prostu wyszedł z założenia, że będzie lepiej, jeżeli nie będzie się po latach ujawniał przed Jisungiem i jedyne, co ich w tym momencie łączyło, to to, że Minho wpakował swój samochód do rowu, a Jisung obsługiwał jego naprawę powypadkową.

Psycholog spędzał deszczowe, środowe popołudnie, rozmyślając o tym wszystkim, co kojarzyło mu się z tym człowiekiem i niekoniecznie wiązało się z naprawą samochodu. Twarz miał opartą na dłoni, a rękę podpierał na parapecie. Swój wzrok skierował w stronę nieustępliwie bombardowanej wówczas przez krople deszczu szyby.

<<<

Minho wpatrywał się niespokojnym wzrokiem w widoki, które serwowała mu pogoda za oknem, czyli intensywnie spadające krople rzęsistego deszczu. Czuł się bezmadziejnie z myślą, że mająca miejsce zaledwie dzień wcześniej wizyta jego najbliższej rodziny przebiegła w tak beznadziejny sposób. Cała czwórka wypytywała go o różne rzeczy związane z przeprowadzką, kiedy on miał w głowie tylko jedną rzecz.

A konkretnie jedno imię: Jisung.

Myśli o nim nie dawały mu spokoju, nawet jeżeli on sam chciał się od nich uwolnić. Były po prostu od niego silniejsze, a on nie mógł nic na to poradzić. Chłopak zainteresował się swoimi emocjami na tyle, że zaczął robić coś, za co zwykle by się nie zabrał, a mianowicie zagłębiać się w tajniki psychologii. Był po prostu zaniepokojony swoją sferą psychiczną i chciał być świadomym tego, co się z nim zaczęło od jakiegoś czasu dziać.

Coś, o czym myślał najczęściej, to uśmiech przyjaciela, którym ten obdarzył go na pożegnanie, kiedy przed wizytą rodziców i kuzynek w jego mieszkaniu przybył do niego z drobną pomocą. To był najbardziej szczery i najbardziej obfity w energię uśmiech, jaki Lee widział w całym swoim życiu. Mówiąc krócej: dla osiemnastolatka ten uśmiech był po prostu w jego mniemaniu tym najbliższym ideałowi.

>>>

- Kochanie, robisz coś w to popołudnie? - zapytał Hyunjin.
- Nie, a co? - odparł Minho, dalej wpatrując się w strumienie deszczu spływające po oknie.
- No, wypadałoby, żeby kupić jakiś prezent, jak jedziemy na ślub - oznajmił młodszy.
- W taką pogodę? - wyjąkał psycholog. - Ludzie pewnie nie mają co robić w taki deszcz, to pewnie teraz w galeriach jest armagedon!
- Muszę cię zmartwić, ale ładna pogoda zapowiada się dopiero w sobotę - Hwang nie dawał za wygraną. - Nie możemy odkładać tego na ostatnią chwilę, sam dobrze wiesz, jak bardzo nie chcę zawieść Yeji!
- No dobra - starszy z niemałym ociąganiem odkleił się od szyby i ruszył za partnerem w stronę wyjścia z kawalerki. - Skoro tak bardzo ci się nudzi.

Gdy dojechali już do galerii, okazało się, że Minho ani trochę się nie pomylił. Mieszkańcy Seulu zdecydowali się przeczekać deszczowe popołudnie robiąc zakupy. Kolejki były ogromne, ale mieli cichą nadzieję, że pomimo tego uda im się znaleźć coś, co nadawałoby się na prezent dla pary młodej.

Najpierw skierowali swoje kroki w stronę kwiaciarni, aby poprosić o jakiś ładny, cieszący oczy bukiet większych rozmiarów. Kwiaciarnia nie zaliczała się do tych bardziej obleganych miejsc, dlatego z wyborem nie mieli najmniejszego problemu. Tym bardziej, że Hyunjin zauważył, że w jednym z bukietów są białe lilie - kwiaty, które Yeji uwielbiała, a on doskonale o tym wiedział. Do tego stopnia, że nawet kupił je dla niej, kiedy umówili się na swoją pierwszą randkę. Chociaż od tego minęło już kilka lat, a wiele rzeczy w życiach ich obojga się zmieniło, wciąż wspominał to spotkanie z rozrzewnieniem. Więc kiedy tylko zobaczył taki bukiet, od razu namówił Minho, aby go kupili.

- Kupujemy im coś jeszcze? - zapytał starszy.
- Pomyślmy... - odpowiedział Hyunjin, zastanawiając się, co mogliby jeszcze ewentualnie kupić. - Wiesz co? Szczerze mówiąc, nie ryzykowałbym z jakimiś drogimi prezentami, nawet nie wiemy, co by im przypadło do gustu.
- Jesteś pewien, Jinnie? Ja bym im coś jeszcze kupił.

Chłopak przez chwilę się zastanowił. Trochę mu zajęło rozmyślanie na temat prezentu. Ale za to, kiedy na coś wpadł, to tylko szepnął:
- Hwang Hyun-jin, jesteś genialny.

<<<

Minho miał już dosyć padającego deszczu i tego, że nie może wyjść na swobodny spacer sam na sam ze swoimi myślami tak, żeby nie zmoknąć. Nie wiedział jednak, za co powinien się zabrać. Niezdecydowanie osiemnastolatka potęgował fakt, że ciągle myślał w niepokojący jego samego sposób o swoim przyjacielu.

-  A gdybym tak... rzeczywiście coś dla niego kupił? - zastanawiał się w duchu Lee.

Rozmyślania w tym kierunku doprowadziły go do tego, że nie zważając na deszcz, pół godziny później był już w galerii handlowej, w poszukiwaniu prezentu dla Jisunga.

i thought you loved me || hyunho & minsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz