Gdy tylko Lan WangJi wrócił pokłócił się z Lan XiChenem. Najpierw kłócili się o to gdzie młodszy był przez ten cały czas, a potem o to, że ma zamiar sprowadzać obcych ludzi na jego ślub. Do kłótni wtrącił się Jiang Cheng, który nieoczekiwanie zgodził się na nowych gości z deklaracją, że chętnie ich pozna.
I nareszcie nadszedł ten długo wyczekiwany dzień. Już wczorajszego dnia Jiang Cheng wyjechał do specjalnie przygotowanej gospody. Z samego rana wziął oczyszczającą kąpiel i wraz ze służką zaczął przygotowywać się na ceremonię.
W tym samym czasie Lan JingYi przybył po Weiów. Cała trójka ruszyła w drogę do Zacisza Obłoków. Wei SiZhui rozmawiał żywo z rówieśnikiem (pomimo tego, że ten drugi nie zmieniał wyrazu twarzy, a jego odpowiedzi były spokojne). Wei Ying uśmiechnął się widząc, że jego syn w końcu zdobywa przyjaciela w swoim wieku. Osobiście WuXian bardzo się stresował. Został zaproszony na ślub lidera jednej z wielkich sekt. W dodatku jest osobistym gościem jego brata. Może mu się tylko wydawało, ale wydawało mu się, że to wielki krok naprzód w ich relacji. Tak jakby chciał przestawić swoją narzeczona rodzinie. Wei od razu się zarumienił na tą myśli. Przecież on i Lan nie byli zaręczeni, mało tego znają się zbyt krótko by stwierdzi czy między nimi jest jakieś uczucie.
Dotarli na miejsce kiedy było jeszcze bardzo wcześnie. Panna młoda jeszcze nawet nie przybyła na miejsce. Kiedy wspinali się po schodach Ying zauważył, że Lan WangJi czeka na nich na samym ich szczycie. Dziś wyglądał naprawdę elegancko i nienagannie.
Uśmiech rozpromienił twarz omegi. Gdy dotarli na sam szczyt Ying ukłonił się ze swoim cichym "HanGuang-Jun", ale ani Yuan ani WangJi nie byli tacy formalnii.
- Tato.- przywitał się Wei SiZhui z uśmiechem. Lan JingYi znowu został zaskoczony. Tato? Ale że co? Czyli HanGuang-Jun jednak miał nieślubne dziecko?! Nie… Niemożliwe, Yuan ma 17 lat, Lan WangJi nie mógł go spłodzić w wieku 14 lat, prawda? Prawda?
- Wei Ying, A-Yuan.- alfa uśmiechnęła się do tej dwójki.- Cieszę się, że przyszliście. Przedstawię was mojemu bratu.- poprowadził ich głębiej w Zacisze Obłoków. Wei WuXian był naprawdę zestresowany. Miał właśnie poznać brata, jakby nie było mężczyzny, na którym mu zależy. Chciał zrobić dobre wrażenie. Naprawdę mu na tym zależało.
Gdy Lan XiChen zobaczył gości swojego młodszego brata, był pozytywnie zaskoczony. Myślał, że jego brat sprowadzi jakiś typów spod ciemnej gwiazdy, a ten przyprowadził omegę i nastolatka. Albo jego brat się zakochał w omedze z dzieckiem, albo spłodził bachora i dopiero się o tym dowiedział. Inaczej Lan XiChen już by ich dawno poznał.
- Bracie pozwól, że ci przedstawię Wei WuXiana- medyka, który mi pomógł w ostatnich dniach z moimi ranami.- omega ukłoniła się z szacunkiem. Czyżby jego brat naprawdę znalazł sobie dobrą i wychowaną omegę?- I jego adoptowanego syna, Wei SiZhuia.- nastolatek również się ukłonił. Oh, więc dziecko było adoptowane, więc jednak najbardziej prawdopodobną opcją jest to, że jego brat w końcu może się ustatkować!
- Miło mi was poznać, jestem liderem sekty Gusu Lan oraz bratem tego matoła, Lan XiChen.- przedstawił się.
- To zaszczyt być na twoim ślubie, ZeWu-Jun.- Wei Ying uśmiechnął się do starszego.
- Muszę was niestety przeprosić, muszę dokończyć przygotowania. Mam nadzieję, że to rozumiecie.
- Oczywiście, ZeWu-Jun.- po tych słowach pożegnali się i Lan XiChen odszedł. Wei WuXian odetchnął z ulgą. Wygląda na to, że dobrze sobie poradził, a Lan XiChen wcale nie był taki straszny jak o nim mówią.
- Dziś nie jest dobry czas do zwiedzania, ale możemy iść gdzieś na ubocze jak chcesz.- WangJi zwrócił się do Yinga. W tym czasie Yuan gdzieś się ulotnił z JingYim.
- Chętnie.- Wei uśmiechnął się szeroko i poszedł za Panem do jednej z licznych altan.
~~~
- Więc gdzie idziemy?- zapytał Wei Yuan idąc za Lanem JingYi.
- Musimy obudzić wuja lidera sekty.- powiedział obojętnie.
- Oh? To ten co ciągle chleje?- zapytał zainteresowany.
- Tak… Ale dziś powinien być chociaż przez jakiś czas trzeźwy… Inaczej ZeWu-Jun naprawdę się zdenerwuje.- odpowiedział mu niższy. Nagle Wei SiZhui się zatrzymał.
- Pokaż się!-krzyknął patrząc na jedną z licznych kolumn. Lan przez chwilę zastanawiał się o co mu chodzi, gdy zza kolumny wyszła ubrana na złoto omega. Jego włosy były rozpuszczone, jedyne co miały zawiązaną czerwoną wstążkę na samym ich końcu, a na czole było cynabrowe znamię. Omega zarumieniła się delikatnie i spuściła wzrok.
- P-przepraszam, ja nie chciałem was śledzić… P-po prostu nigdy cię tu nie widziałem i…- jego głos stawał się coraz cichszy, a policzki coraz bardziej czerwone.
- Nic się nie stało…- Wei SiZhui naprawdę nie podejrzewał, że to ktoś taki ich obserwuje. Przypomniał sobie, że przecież nie jest w lesie gdzie każdy jest podejrzany i wrogi.- Przepraszam, że na ciebie krzyknąłem. Jestem Wei SiZhui i rzeczywiście jestem tu pierwszy raz.
- Wei SiZhui…- powtórzył cicho.- Jestem Jin Ling.- ukłonił się delikatnie.
- Paniczu Jin, co tu robisz?- wtrącił się Lan JingYi.
- Ja… Wszyscy są tacy zajęci… Nie chciałem przeszkadzać, więc odszedłem na bok i wtedy was zobaczyłem i no…- Jin Ling podrapał się po policzku zawstydzony.- A wy gdzie idziecie?
- Idziemy obudzić Lan QiRena.- odpowiedział mu Wei.
- Mogę iść z wami?
- Ja nie widzę problemu.- Yuan uśmiechnął się szeroko. Lan westchnął.
- Chodźmy już.- i tak cała trójka ruszyła do pokoju największego pijaka w całej sekcie.
Lan JingYi cicho zapukał do drzwi, ale nikt nie odpowiedział. Powtórzył to jeszcze kilka razy bez skutku.
- Tak to nawet mnie nie obudzisz.- powiedział Wei za nim wparował do pokoju starszego. Jin Ling był szczerze zaskoczony postępowaniem tego nowego znajomego.
W pomieszczeniu SiZhui zastał wielki bałagan. Jakoś udało mu się dojść do łóżka, a wtedy… Po prostu zrzucił z niego śpiącego faceta. Ten natychmiast się obudził jęcząc z bólu.
- Śmierdzi alkoholem…- mruknął niezadowolony Wei.- Lan QiRen ogarnij się, twój bratanek dziś bierze ślub!- krzyknął na starszego.
- Oh? A ty… Kim ty do licha jesteś?- zapytał Lan wstając.
- Ja jestem synem Lan WangJiego i Wei WuXiana.- powiedział pewny siebie.- Nazywam się Wei SiZhui.
- Ah, tak synem WangJi…- powtórzył bezmyślnie, ale po chwili sens tych słów do niego dotarł.- Że kogo jesteś synem?! Ile ja spałem?! Mój drugi bratanek ma już syna?! I żonę?!
- Nie są jeszcze małżeństwem, dlatego też nie mam jeszcze nazwiska Lan.- odpowiedział mu spokojnie.- A teraz się ogarnij i dołącz do reszty wuju.- powiedział po czym wyszedł z pomieszczenia zamykając drzwi.
- Skłamałeś.- skarcił go JingYi.
- Nie skłamałem, tylko ślepy i głuchy nie zauważyłby co się dzieje między tą dwójką. To naprawdę tylko kwestia czasu, więc nie skłamałem.- Wei uśmiechnął się niewinnie.
- Bracie Wei, jesteś naprawdę odważny.- powiedział cicho Jin Ling.
~~~
Rozpieszczam was xD
CZYTASZ
White Cultivator (Zawieszone)
FanfictionUWAGA OPOWIADANIE JEST BL ORAZ OMEGEVERSE! Nie lubisz? Nie czytaj! Wszyscy znacie postacie z Mo Dao Zu Shi? No cóż skoro tu jesteście to pewnie tak bo to kolejna moja książka o tym uniwersum. Jednak zastanawialiście się co by było gdyby postacie mia...