Amir

Szedłem za Lily posłusznie, nie wiedziałem gdzie dokładnie. Te wścibskie spojrzenia powodowały, że czułem się bardziej niekomfortowo niż przed chwilą. Widziałem też wzrok kilku demonów wyrażał na pewno pogardę i niechęć. Te dwa były do siebie bardzo podobne co bardzo rzadko się zdarza. Różniły ich tylko skrzydła jeden miał czarne a drugi czerwone obaj błoniaste.

Po chwili dziewczyna weszła do dość dużego pomieszczenia ze stołami i ławami. Dziewczyna wzięła dwie tace i usiadła przy stoliku zapewne ze znajomymi i pociągnęła mnie za sobą. Grzecznie usiadłem i skinieniem  głowy przywitałem się z nimi odpowiedzieli i zajęli się rozmową nie zwracając na mnie zbyt dużej uwagi więc przysłuchiwałem się ich rozmowie. Rozmawiali o atakach jakie występowały coraz częściej, jednak nie to mnie zmartwiło. Coraz więcej osób nie chciało już walczyć lub nie miało sił... poddawali się jednak ja ich rozumiem sam powoli opadam z sił i chęci do walki. Powoli jadłem niezbyt smaczny posiłek, coraz bardziej się zamyślając. Coraz bardziej bałem się przyszłości, która ma nadejść.

Po skończonym posiłku poszedłem za grupką znajomych do pokoju. Patrzyłem jak przyjaciele bawią  się ze sobą i żartują. Mi pasowało że nie zwracali na mnie zbytniej uwagi, ponieważ nie lubię być w centrum uwagi, tym bardziej jak ktoś był z innej rasy po prostu bardziej się stresuję, że ocenią mnie po pozorach. Dopiero po chwili zauważyłem że jeden z chłopaków coś do mnie mówił.

- Wszystko dobrze aniołku? - zaśmiał się na to wyższy chłopak co powiedział - Jakiś dziwnie milczący jesteś- spojrzał na mnie podejrzliwie.

- Wszystko dobrze... przepraszam zamyśliłem się trochę -  odparłem lekko zmieszany.

- Ejj Will daj mu spokój na pewno nie planuje zamachu na nasze życie- dziewczyna uśmiechnęła się do podejrzliwego chłopaka a jej w głosie można było usłyszeć nutkę złośliwości. Chłopak przewrócił oczami i rzucił w nią poduszką. Chciałbym kiedyś poznać i mieć takich przyjaciół. Jednak nigdy nie wiadomo co dla nas przygotowali

Mimowolnie widząc tą trójkę mój humor stał się o wiele lepszy z niewiadomomego powodu

- Ja jestem Robert a ten podejrzliwy gbur to William- przedstawił się niższy chłopak a raczej mężczyzna.Ów Robert posiada czarne włosy i szare oczy- Lily pewnie poznałeś na początku- pokazał głową na dziewczynę, która zatopiła się w powieści

- Tak... poznałem ją.. Ja jestem Amir i miło mi was poznać- powiedziałem dość cicho jednak mimo tego usłyszeli moje słowa.

- A powiesz ile masz lat? - spojrzał na mnie ciekawsko Robert

- Umm ja mam 320 lat czyli przeliczając  na wasze ludzkie 32. A wy?- spojrzałem na nich -Jeśli mogę wiedzieć oczywiście- bardzo szybko się poprawiłem

-Oczywiście, że możesz wiedzieć .Ja mam 30, Will ma 35 a Lily ma 29 lat- odpowiedział Robert. Zauważyłem że niższy mężczyzna jest bardzo otwarty i spróbuję z nim może nawiązać kontakt.

- To ja idę na patrol będę za kilka godzin albo jutro rano, idziemy bo idziemy do wioski oddalonej 30 kilometrów od bazy- powiedział William zabierając ze sobą broń jak i bluzę. Spojrzałem na nich i zacząłem notować w swoim dzienniko-pamiętniku to co dziś się stało. Z lekkim uśmiechem robiłem tą czynność ponieważ zawsze sprawiała mi wiele przyjemności

"23 maja 2090"

Dziś po raz pierwszy miałem bliski kontakt z ludźmi. Są bardzo ciekawymi istotami. Poznałem trójkę przyjaciół mam  nadzieję, że uda mi się z nimi chociaż zakolegowac. Dowiedziałem się też, że ataki stają się coraz częstsze co zaczyna mnie niepokoić. Mam nadzieję że nie zapowiada to czegoś okropnego. Porozmawiam z ludźmi z tej bazy mam nadzieję, że pozwolą mi się tu schronić i walczyć razem z nimi. Poraz pierwszy czuję, że to może być tu moje na tej planecie. Nadal nie rezygnuję z celu aby odnaleźć mojego brata. Czuję' że jestem coraz bliżej."

Zakończyłem swój wpis i gruby nostes schowałem pod poduszkę. Kobieta i mężczyzna wyszli z pokoju zostawiając mnie samego.

____

I jest kolejny rozdzialik. Co sądzicie ?😊

Walka o ZiemięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz