Rozdział 5

11 2 1
                                    

Usiadłam na starym łóżku szpitalnym i zaczęłam pić alkohol, gdy nagle rozdzwonił si czyjś telefon, a no tak to mój zaczęłam się śmiać z mojej głupoty, ale co się dziwić alkohol zaczął działać, podniosłam go i zobaczyłam, że dzwoni ktoś więc podniosłam swój telefon jednak nie mogłam rozczytać nazwy więc przesunęłam palcem tym samym odbierając telefon.

- Halloo niiezanaonyy - zachichotałam jak głupia, ale wiadomo alkohol robi swoje

- Megan gdzie ty jesteś! Czemu jesteś taka najebana?!? - powiedział cholerny idiota

- Ooo mój kochany Briannnuś, jak tam przyzstojjjniaku - znów zaczełam się chichrać, i pewnie pomyślał że ze mnie taka wariatka, że się tylko nadaje w kaftan i do wariatkowa.

- Megan gdzie ty kurwa jesteś!! - krzyknął do telefonu, że aż mnie uszy zabolały

- nei krzzycz ttakk bbo mi usszy oddpadną ii kto    mii jee sklei - powiedziałam ze smutkiem

- Megs gdzie ty do jasnej cholery jesteś! - znowu się odezwał

-Dlaekoo odd Picassoo- znów się tak głupio zaśmiałam, ej ja serio muszę iść do psychiatry bo ze mną jest coś nie tak i się rozpłakałam, sama nie wiem od czego się popłakałam

Meggy, gdzie jesteś? - spytał takim słodziutkim głosem

- Nla ttakim zaadiupiu- i znów wybuchłam, ale tym razem kolejny raz śmiechem

- Megan, dokładniej gdzie jesteś? - spytał się, któryś raz z kolei

- Ooo  jaki ładny motyyylekk! - i nie uwierzycie co zrobiłam! Pobiegłam za czymś co kurwa latało i świeciło.

Bryan

- Gdy usłyszałem jej głos bardzo się przeraziłem bo kuźwa była najebana w trzy dupy  i w dodatku nie dostałem odpowiedzi gdzie się znajduje.

- Megan, dokładniej gdzie jesteś? - spytałem, któryś raz z kolei  bo naprawdę się o nią bałem.

- Ooo  jaki ładny motyyylekk! - usłyszałem jej radosny krzyk i koniec połączenia, próbowałem się do niej dodzwonić jednak nic z tego bo za każdym razem włączała się sekretarka

Po 15 minutach przypomniało mi się  o moim kumplu, który jest informatykiem więc namierzenie osoby to dla niego pikuś,  postanowiłem do niego zadzwonić.

~rozmowa telefoniczna~

- Hektor, potrzebuje twojej pomocy i to natychmiast - powiedziałem na jednym wydechu

- Bryan, jak ja Cię dawno nie widziałem dzbanie! W czym mam ci pomóc, bo laski Ci nie załatwię bo wiesz, że sam mam problem aby załapać z nimi kontakt - powiedział rozbawiony

- Nie pierdol, tylko namierz mi numer 43# ### ### - powiedziałem szybko

- Stary kogo ty tak szukasz?- spytał się  kolejny raz 

- Nie mam czasu ci tłumaczyć stary - powiedziałem zmarnowany.

- Mam! Ta osoba znajduje się w starym opuszczonym szpitalu psychiatrycznym na obrzeżach miasta- powiedział, A ja podziękowałem i się szybko rozłączyłem, jedyne co miałem w głowie to aby jej się krzywda nie stała, moje kochane słoneczko.

--------------------☆☆☆☆-----------------------
Jest kolejny rozdział i co myślicie😉
Piszcie swoje uwagi w komentarzach😁😁
 

Niefortunna Miłości...A Może Jednak Przeznaczenie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz