Rozdział 3

25 3 0
                                    

Gdy po rozłączeniu się spojrzałam na zegarek zobaczyłam godzinę 17:39,  więc szybko pobiegłam do szafy i z 10 minut zastanawiałam się jaką sukienkę założyć, po krótkiej chwili zdecydowałam się na  czarny cekinowy top na ramiączka  i krótkie czarne cekinowe spodenki. Szybko jeszcze poprawiłam makijaż i zgarnęłam z biurka papierosy, telefon i portfel i wyszłam z pokoju i szybko poszłam założyć kurtkę i buty ale zatrzymała mnie moja matka.

- Gdzie idziesz - zapytała mama, jednak ją zignorowałam i wyszłam z domu wsiadając do taksówki, którą wcześniej zamówiłam.

-  15 minut później-

- Cześć Asch - przywitałam się z moją jedyną przyjaciółką.

- Hej Meg... muszę ci coś bardzo ważnego powiedzieć - powiedziała to tak poważnie, wiedziałam po jej minie że to nie będzie dobra wiadomość.

- Aschly powiedz ,o co chodzi? - spytałam się pewnym głosem dziewczyny.

- Muszę  wyjechać, ojciec znalazł nową pracę i przenosimy się już jutro do Londynu - powiedziała nie patrząc mi w oczy.

- Żartujesz prawda...powiedz Kurwa, że to nie prawda - spojrzałam całą wkurzona, że nie powiedziała mi tego wcześniej.

- Niestety tak mi przykro Meggi - odpowiedziała smutnym głosem.

- Przecież nie musisz wyjeżdżać, możesz u mnie zamieszkać mamy dodatkowy pokój - zaproponowała przyjaciółce jednak ta nawet na mnie nie spojrzała

- Nie mogę ta decyzja została już podjęta, muszę wyjechać z rodzicami- Asch powiedziała skruszonym głosem.

- Kurwa! Gdybyś chciała zostać, byś coś wymyśliła aby zostać, ale widzę że Ty chcesz wyjechać , chcesz mnie tu zostawić! - krzyknęłam na nią  i zaczęłam biec w stronę mojego domu, jedyna osoba, na której mogłam polegać i wypłakać się w ramionach właśnie wyjeżdża, wpadłam do domu trzaskając drzwiami i zamknęłam się na klucz w swoim pokoju, wyciągnęłam żyletkę i zaczęłam robić kreski:

- za to, że nie mam prawdziwych przyjaciół

- za to, że zostawił mnie ojciec

- za to że jestem taka beznadziejna

Po wykonaniu kresek schowałam żyletkę do szkatułki  i położyłam się na łóżku od razu zasypiając.

Następnego dnia gdy siedziałam u siebie w pokoju i przeglądałam album ze zdjęciami, gdy nagle usłyszałam dzwonek do drzwi, szybko zbiegłam po schodach, otwierając drzwi jednak nie spodziewałam się że jest to osoba która tak bardzo zniszczyła mi życie i charakter.

- Co ty tu do cholery robisz? - patrzyłam na niego z pogardą, na bruneta, który stał z kwiatami w ręku.

- Przecież obiecałem, że cię będę odwiedzać , to jestem- powiedział podając mi kwiaty, które od razu rzuciłam w niego.

- Nie nawidzę tulipanów A zwłaszcza różowych, czarne są najładniejsze, tylko wielka szkoda, że nie istnieją, tak jak nasza miłość Bryan.

-Meggi...Co się stało...bardzo się zmięniłaś...- on jest pojebany czy co?
Prychnęłam na jego słowa

- Jeszcze się kurwa pytasz? Najpierw zdradzasz mnie z cholernym chińczykiem, nie wiadomo ile razy A teraz przyjeżdżasz, jakby nic się nie stało I myślisz że będziemy razem?- pokręciłam głową 

- Meg... O to jesteś zła, przecież każdy ma chwilę słabości, a ja jestem tylko facetem i też mam swoje potrzeby, nie wierzę że Ty też z nikim nie spałaś jak mnie nie było, przecież każda dziewczyna tak robi- otworzyłam oczy z niedowierzania  co powiedział, wzięłam duży zamach i to spoliczkowałam, siła była tak duża że jego głowa poleciała na bok.

- To się zdziwisz kurwa! Byłam ci wierna. Ufałam ci...Czułam jak zbiera mi się na płacz, jednak nie mogłam pokazać słabości.

- Meggi wybacz mi.- powiedział ze skruchą

- pieprzysz się z jakąś kurwą , a ja mam ci wybaczyć niedoczekanie twoje. Wypierdalaj z mojego pokoju!! -krzyknęłam

--Będę się starał abyś mi wybaczyła- powiedział i wyszedł z domu.

---------------–-----------------------------
ROZDZIAŁ NIE SPRAWDZONY

Wróciłam moi drodzy, z nowym rozdziałem, Za błędy bardzo przepraszam ale pisałam na telefonie. :)
 

Niefortunna Miłości...A Może Jednak Przeznaczenie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz