Obudziłam się w krzakach. Była pełnia. No i byłam na drzewie.
- DILDO!
Krzyknęłam bo miałam sen i spadłam. Poczułam się dziwnie No ale No. Byłam chyb gdzieś w Jungli. Bp widziałam weze. Chciałam już śmieszkowac ale weze nie śmieszkują. JEDNAK NIE JESTEM W JUNGLI JETSEM W ZWYKŁYM DRZEWIE LESIE
I byłam ogólnie przerażona i wyglądałam tak:
Nagle poczułam obecność. Popatrzyłam tam i był tam jakiś gościu.
- KIIM TY JESTEŚ?!- przerażona spojrzałam na dosyć przystojnego chłopaka z baldą skórą i brązowymi oczami.
- Edward Cedrik Diggory Cullen- uśmiechnął się a jego skóra dziwnie się błyszczała.A wyglądał tak:)
- powwiedz mi gdzie jesteś Edward
- W lesie moim i mojej rodziny. Mogę cię do niej zaprowadzić jak chcesz.
- Najprawdopodobniej wszyscy moi przyjaciele umarli wiec czemu nie.
- to chodz na barana
- okiI wyglądaliśmy tak:
I biegliśmy i dobieglismy do takiego wodospadu. Szczerze mowiac niezly seksiak z niego w sumie podoba mi się, brałabym.- Teraz możesz się napis.- powiedział
- Z wodospadu?- zakpilam.-wolalabym z czegoś innego.