9

129 11 4
                                    

Szczęśliwego nowegoi tak dalej, i tak dalej. Nie potrafię złożyć życzeń, nie spałam do szóstej. wzzystkiego naj i w ogóle w 2015. ♡

Nie ma to jak obudzić się z jadowitym wężem na twarzy, nieprawdaż?
- Ally, błagam cię- mruknęłam, przewracjąc się na drugi bok.Jako że wąż z twarzy przemieścił się na kark, usiadłam gwałtownie, chwytając zwierzę.
-Al, upiłaś się wczoraj colą! Nie świruj.- Odłożyłam ją na podłogę.
Przejechałam powoli palcami po włosach, przywołując je do najmniejszego choćby ładu. Wciąż jeszcze nieprzytomna rozejrzałam się po pokoju. Zauważyłam brak mojego więźnia i, co gorsze, Sally. Ta dwójka razem nie oznacza nic dobrego. Zwłaszcza, jeśli chodzi o pingwina w stanie upojenia colą.
Szybko ubrałam się w mój strój roboczy (że tak też nazwę szary t-shirt, czarne dżinsy i bluzę tegoż samego koloru). Z głośnym westchnieniem i wężem na ręce wyszłam z biura w poszukiwaniu Emila. Zaraz po wyjściu napotkałam Steve'a.
-Siema, Steve.- Przywitałam się z nim.-Nie widziałeś przypadkiem pingwina i gościa, który przybył do nas wczoraj?- spytałam go.
-Nie- odpowiedział.- Ale Sal poszukałbym w kuchni, właśnie mieli dostawę- dodał, kierując się na dół. Postanowiłam, że zwierzątkiem zajmę się później. Teraz ważniejsze było odnalezienie zbiega. Postanowiłam myśleć jak on. "Jestem Emil. Jestem emo,mroczny i ponury, ale kotki to ja lubię. Zawsze noszę przy sobie lakier do paznokci i szminkę, jak każdy prawdziwy mężczyzna. Boję się kotletów".
Nie, to chyba zły pomysł. Chociaż... Pobiegłam korytarzem i wkroczyłam do pomieszczenia na końcu korytarza.

-Weźże się pośpiesz, ona za niedługo się...-zaczął Emil, ale przerwał, widząc mnie w drzwiach.
-Obudzi?- Dokończyłam za niego.- To bardzo niegrzeczne, że nie poczekaliście na mnie ze śniadaniem- powiedziałam, przechadzając się wzdłuż szafek kuchennych.
-My...- zaczęła się bronić pingwinka, zeskakując z półki, ale chłopakjej przerwał.
-Po prostu za długo śpisz.- Stwierdził z, o dziwo, poważną miną. Spojrzałam na zegar wiszący na ścianie.
-Jest pierwsza w nocy.
Emil najwyraźniej się speszył, ale nie dał tego po sobie odczytać.
-U nas o tej porze śniadanie było zjedzone.- Tłumaczył się.
-Ale teraz jesteś u nas-zaznaczyłam- i obowiązują cię nasze zasady- dokończyłam.
-Twoja babcia powiedziała, że masz być dla mnie miła- burknął jak malutka dziewczynka.
Uśmiechnęłam się krzywo.
-Po pierwsze, babci tymczasowo nie ma. Po drugie, staruszką mnie nie postraszysz. Po trzecie, nic takiego nie powiedziała. A teraz gęsiego, marsz do pokoju!- Rozkazałam.
Podczas drogi usłyszałam dość dużo szmerów z przedniej strony"oddziału", ale je ignorowałam. Tyle chłopak ma, co się sobie poskarży. Wiedziałam, co mnie dziś czeka. Nie dość, że będę musiała się użerać z objawami upicia colą pupilów, to jeszcze muszę trenować z panem porannym Kotletem. Po przyjściu do biura rzuciłam więc Emilowi czyste ubrania i otworzyłam przed nim łazienkę.
-Śmierdzisz- powiedziałam wprost.
-Dziękuję, ty również- mruknął, wchodząc do pomieszczenia i zamykającza sobą drzwi.
Jego miałam na razie z głowy.
-Latać każdy może- zaczęła śpiewać Sally, a ja z trwogą zobaczyłam jak unosi się w powietrzu.
To był właśnie jeden z objawów colmozy (upicia się colą) w przypadku pingwinka. Przeniosłam wzrok na Al, która flirtowała z kablem od lampki.
-Hej, przystojniaczku- zamruczała.
I radź tu sobie z nimi, człowieku.
Znalazłam w jednej z szuflad cienki sznureczek, którym przywiązałam Sal do lampki, żeby nie odleciała, zaś węża położyłam obok jednej ze skarpet (używanych,oj), która stała się nowym obiektem westchnień zwierzątka. Kiedy uporałam się ze wszystkim i miałam właśnie usiąść, z łazienki wyszedł Emi (Panie święty, to że zaczynam tak o nim mówić, to nie znaczy, że jestem chora psychicznie?).Problemy powróciły...

Śmiertelna myśl.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz