Itadakimasu! Kocica w polewce z ramen!

554 58 75
                                    

           — Sasuke, a dlaczego tak bardzo nie lubisz słodyczy? — blondyn oparł głowę na ramieniu chłopaka zerkając w ekran laptopa. Sasuke od rana siedział przy pracy i nie miał czasu nawet na śniadanie. Naruto bardzo to zmartwiło, bo dobrze wiedział jak ważne jest zdrowe odżywianie. Miał ochotę zrobić coś słodkiego, ale dobrze wiedział, że Sasuke nie cierpi słodyczy.

            — Pracuję — syknął Sasuke poruszając chaotycznie ramieniem, aby zwalić z siebie ciężar blondyna. Naruto westchnął na to i postanowił nie walczyć już z chłopakiem. Wiedział, że denerwowanie go, tylko pogorszy sytuację. Wrócił prędko do kuchni, zerkając smutno na nowo zdobytego przyjaciela.

             — Nie patrz tak na mnie, kotku — Itachi podszedł do niego i rozczochrał mu włosy między uszkami. — Wrócę najszybciej jak to możliwe. Na pewno nie chcesz wrócić ze mną?

           — Nie, w końcu mam Sasuke — Naruto szybko pokręcił głową na znak przeczenia i uśmiechnął się szeroko. — Miło było poznać rodzinę mojego męża.

            — Jesteś dobrą żoną, Naruto — powiedział Itachi pstrykając go w nos. — Muszę lecieć, zaraz mam samolot. A, Naruto.

           — Hm? — Naruto obrócił głowę wpatrując się ciekawsko w mężczyznę.

            — Nie podawaj Sasuke czerwonego wina — powiedział uśmiechając się łagodnie i szybkim krokiem ruszył w kierunku drzwi. Naruto stał wpatrując się w niego pytająco. Nim zdążył jakkolwiek zareagować, Itachi zniknął już za drzwiami.

            — Ten kretyn w końcu poszedł? — Sasuke westchnął z ulgą. Podszedł do lodówki i zerknął do środka wzdychając z rozczarowaniem. Choć odmawiał obiadów od Naruto, to musiał przyznać, że nikt nie gotował tak dobrze jak on. Miał ochotę na jakąś ciepłą potrawkę jego wykonania, jednak nie przyznałby tego nawet zagrożony śmiercią.

             — Obiad w piekarniku — powiedział Naruto nadal zastanawiając się nad słowami wypowiedzianymi przez Itachiego.

             — A... — mruknął Sasuke ruszając w kierunku piekarnika. Rozchylił drzwiczki wpuszczając do nozdrzy wspaniałe zapachy potrawki. Westchnął z rozmarzeniem wchłaniając cudowną woń.

            — Kochanie — nagle Sasuke poczuł jak ktoś ciągnie go za skrawek koszuli. Zerknął w tamtą stronę i ujrzał onieśmielonego Naruto.

            — Hę? Co chcesz? — zapytał wkładając ręce do piekarnika. Jednak nim dotknął rozgrzanego naczynia, Naruto szybko chwycił go za nadgarstki patrząc na niego przerażony. Podsunął jego dłonie pod usta i zaczął w nie chuchać. Sasuke rozszerzył usta w geście zdziwienia i obrzydzenia zarazem. — Co ty odpierdalasz?

           — Nie oparzyłeś się? — zapytał Naruto zerkając na niego nadal zlęknionymi oczami i wtulił policzek w jego dłonie. — Tak się przestraszyłem, że stała ci się krzywda. Nie dotykaj gołymi rękami piekarnika, kochanie, bo się poparzysz.

           — Przecież nie jestem głupi — prychnął Sasuke wyrywając dłonie. Był głupi.

            Naruto wyciągnął pospiesznie danie z piekarnika i rozłożył je na talerze. Wyciągając dłonie po pałeczki, zauważył jakąś nowość w kuchni. Od razu zainteresował go owy obiekt. Czerwone wino? Itachi zostawił? W zasadzie do czerwonego mięsa pasuje takie alkohol. Naruto uśmiechnął się dziękując w myślach Itachiemu za taki prezent. Czyżby wiedział jaki obiad dziś przygotowuje?

           Położył talerze na stole zerkając smutno na ukochanego, który przypominał zombie. Podkrążone oczy, odrealnienie, wyjątkowo blady odcień skóry. Następnie ustawił kieliszki przy naczyniach i zaraz potem napełnił je winem. Sasuke najwidoczniej w ogóle nie zwrócił na to uwagi, bo niesamowicie wciągnął się w obserwację martwej muchy leżącej na podłodze.

Moja neko waifu a jej imię... Naruto! ~ SasuNaru  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz