21 WIZYTA W RZEŹNI

1.2K 88 29
                                    


Obudziło mnie przeraźliwie głośne skrzypienie. Tego dźwięku nie wydały drzwi mojego mieszkania, ponieważ te w dalszym ciągu zwisały smętnie na jednym, ocalałym zawiasie. Nie byliśmy też w szatni Farciarzy, bo z pewnością zapamiętałabym ten irytujący odgłos, towarzyszący każdemu wyjściu lub wejściu do pomieszczenia. Dokąd więc zaniósł mnie Cola po wygranym pojedynku?

– Kochanie, gdzie my jesteśmy? – spytałam, odklejając policzek od jego torsu. – Kolejne tajne miejsce, coś jak ta nasza winda? – Starałam się żartować, choć do śmiechu mi jednak nie było.

Wiem, powinno być, w końcu wygrałam tą pieprzoną walkę. Zwyczajnie jednak nie miałam siły skakać ze szczęścia, nie mówiąc już o tym, że prozaiczne czynności, takie jak chociażby patrzenie, sprawiały mi nie lada problem.

– Jesteśmy u mnie – poinformował mnie Cola. – Musisz się wykąpać, a nie ustoisz pod prysznicem. Ja mam wannę.

Alleluja!

Wniósł mnie do niezwykle schludnego, dużego pomieszczenia, które wypełniała woń samczych zapachów. Jedną ze ścian okupowało, wysokie na trzy i szerokie na cztery metry lustro. Nie odważyłam się w nie spojrzeć, gdyż moje odbicie z pewnością wystraszyłoby najodważniejszego z rycerzy. Cola ostrożnie posadził mnie na rattanowej ławeczce wyściełanej miękkimi, białymi poduchami. Normalnie należał mu się porządny kopniak w ten śliczny tyłeczek, ponieważ dopiero teraz zaprosił mnie do swojej królewskiej łaźni, z wanną wielką jak Adriatyk. I pomyśleć, że mogłabym dużo wcześniej z niej skorzystać, wrr... ubić gada. Ale nie. Musiałam najpierw dać obić sobie przysłowiową mordę, by w ogóle wpadł na taki pomysł. Cóż grunt, że w ogóle na taki wpadł.

Cola odkręcił kurek, z którego z pluskiem popłynęła gorąca woda.

– Mam naprawdę dobry płyn do kąpieli, pomaga na stłuczenia i działa regenerująco, ale nie wiem czy zapach będzie ci odpowiadał – powiedział.

Chciał mi podsunąć pod nos buteleczkę, ale go uprzedziłam.

– Lej, byle dużo – wychrypiałam. Nawet gardło mnie bolało, jakbym przez cały dzień krzyczała.

Już po chwili woda w wannie zabarwiła się na granatowo, a na jej powierzchni pojawiła się kusząca biała pianka. Marzyłam tylko o tym, by się w niej zanurzyć. Cola sięgnął do białej szafki i wyciągnął z niej czyste ręczniki. Sama mu je prałam. Odłożył je, po czym zniknął za drzwiami, by po chwili wrócić ze swoimi bokserkami oraz złożoną w kosteczkę koszulką, którą notabene, też mu wyprałam i wyprasowałam. Moje, jak się domyślałam, czyste ubranie wylądowało na ławeczce obok ręcznika. Cola pochylił się nad trójkątną wanną i wysmukłymi palcami zburzył powierzchnię wody, sprawdzając jej temperaturę.

– Idealna. – stwierdził, zakręcając kurki.

– Musisz mi pomóc. Sama nie dam rady. – Z ledwością uniosłam rękę, by go powstrzymać przed opuszczeniem łazienki.

Minę miał naprawdę rozbrajającą.

– Mam cię rozebrać?

Skinęłam głową

– Całą, do naga?

– Nie lubię się kąpać w ciuchach – mruknęłam. – I gdybyś był tak dobry i później jeszcze wsadził mnie do tej wanny, to byłoby spełnienie moich marzeń, a facet w końcu od tego jest, prawda? – próbowałam go rozluźnić.

Rozejrzał się na boki, jakby szukał dla siebie zastępstwa.

– Proszę ciebie, bo nie wyobrażam sobie, żebym miała o to prosić kogokolwiek innego. Ty jeden nie będziesz się na mnie napalał.

COMA śpij słodko.  TOM 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz