21:17 Lepiej wcześniej niż później

124 11 4
                                    

     W wypełnionym ciszą pokoju drażniło go wszystko. Stukał nerwowo palcami o blat stołu, aby zagłuszyć miarowe tykanie zegara, który był gotowy rozwalić. Zwłaszcza, gdy zerkał na godzinę.

   Po ponownym spojrzeniu na przedmiot, zaczął wyklinać pod nosem osobę, która ponownie się spóźniła i nawet nie raczyła go o tym uprzedzić.

   Zacisnął pięść i spojrzał na nią. Podejrzewał, że będzie musiał jej użyć tego dnia. O ile Pan Spóźnialski nie wróci nad ranem.

  Myśl o tym roznosiła go kompletnie. Jak mógł związać się z tak nieodpowiedzialnym idiotą? Nie mógł zrozumieć, jakim cudem wybaczał mu to wszystko do tej pory. Przyczyny doszukał się w tym, że ostatnio nawet się starał. Wyszło jednak na to, że tylko po to, aby go dobić niespodziewanie. I to jeszcze dzień przed jego urodzinami! Raczej nie robił jakiejś wielkiej afery z tego małego święta, lecz wiedział, że następnego dnia zlecą się do nich goście, dla których starał się zawsze coś przygotować. A było ich całkiem sporo. Właściwie to, jak na jego gust, stanowczo za dużo na raz.
Na myśl o nich zerknął na popielniczkę.

- Eh... Zapomniałem, że trzeba wywietrzyć dom, bo Akashi będzie mi tu kręcił nosem - pomyślał. - Co za ludzie...

   Schował twarz w dłoniach. Po paru krótkich minutach trwania w bezruchu, ponownie zaczął go drażnić zegarek. Już miał poczynić jakieś kroki, mające na celu uciszenie go, gdy usłyszał dźwięk przekręcanego zamka, chwilę potem szelest, a następnie dość donośne trzaśnięcie drzwiami.

- No proszę, kogo tu przywiało... - warknął pod nosem.

- Shuuzou, ja pierdole! Czy my w grobowcu mieszkamy? Czego jest tak cicho? Żyjesz ty w ogóle, staruchu? 

   Postać nawet nie weszła do pomieszczenia i nie ukazała mu swojej parszywej mordy, a już zdążyła napiąć jego nerwy do maksimum.

- Jesteś ledwie rok młodszy, ale skoro tak sobie życzysz, to mogę ci pokazać jak się okazuje szacunek starszym - obwieścił złowrogo, podwijając rękawy bluzki.

  Wstał od stołu i stanął tuż przy nim, czekając na swojego chłopaka.

- Oi, bez spiny, noo... - W progu kuchni ukazał się Haizaki Shougo we własnej osobie. W dłoni trzymał jakąś reklamówkę, a na jego twarzy jawił się cwany uśmieszek. - Stęskniłeś się?

- Co to ma znaczyć?! Miałeś być jakieś dwie godziny temu! - Nie wytrzymał. Nawet nie miał tego w planach. Zawsze lubił stawiać sprawę jasno. - Gdzie się znowu włóczyłeś, ha?!

- Ojoj... trochę tu, trochę tam... - mruknął obojętnie, kładąc reklamówkę na stole i włączając radio. - Same nudne sprawy, ale myślę, że powinieneś być zadowolony.

- Co masz na myśli? - Mięśnie napięły się w nim całkowicie. Pociągnął mężczyznę za kołnierz bluzy i przyciągnął do swojego zdenerwowanego oblicza. - Mam ci dziękować, że nie włóczyłeś się do późna i łaskawie przyszedłeś?! Co znowu odwalasz? Miałeś ostrzegać jak nie wrócisz wcześniej! Zero dyscypliny w tobie! Ty... - Haizaki zatkał mu usta dłonią.

- Ej, stop. Już nie raz o tym rozmawialiśmy, przestań się wyżywać.

- No właśnie! - Odsunął twarz w bok i potrząsnął nim silnie. - Rozmawialiśmy, a ty nadal nic! Dlaczego nie napisałeś?

- Bo nie byłoby niespodzianki! - rzucił szybko, zasłaniając się zapobiegawczo ramionami.

- Ha? - Wmurowało go.

- O.. zaciekawiony? - Wyjrzał zza ramienia, a na jego twarzy ponownie pojawił się uśmieszek.

  Nijimura poluźnił nieznacznie uścisk, umożliwiając Haizakiemu odsunięcie się od niego.

Codzienność [ Multiship KnB] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz