Nieopisanie wielkie poczucie ulgi spłynęło na niego z chwilą, gdy przekroczył próg mieszkania. Wszystkie siatki, które ze sobą taszczył porozstawiał niedbale na podłodze w kuchni. Nieszczególnie interesowało go, co się z nimi stanie.
Zajrzał do lodówki - wyciągnął z niej puszkę chłodnego piwa. Przyłożył je do obolałej głowy pozwalając, by najpierw w ten sposób dostarczyła mu orzeźwienia. Już miał skierować swe kroki do salonu, kiedy dotarło do niego, że w sumie jest głodny.
Podrapał się w tył głowy, rozglądając po kuchni. Ostatecznie jego wzrok spoczął na ulubionym sprzęcie - tosterze. Włożył cztery kromki chleba tostowego do sprzętu, akurat w momencie, kiedy usłyszał znajomy głos:
- Daikicchi! Czemu tak popędziłeś z tymi zakupami i mnie zostawiłeś?! - Westchnął lekko, wywracając oczami. Oparł się nonszalancko o blat kuchenny, patrząc obojętnym wzrokiem na wejście do kuchni. Niedługo potem pojawił się w nich zdenerwowany blondyn. - Czemu nie odpowiadasz? Nie słyszysz co mówię?
- Słyszę aż zbyt dobrze - mruknął. Przeczuwał, iż ból głowy zaczyna ponownie narastać.
Nie miał humoru. Po pracy, zamiast sobie odpocząć, został wyrwany na zakupy. Z samym Kise jeszcze były w porządku - zawsze szło im w miarę szybko, głównie dzięki temu, że go pospieszał. Okazało się jednak, że mężczyzna zmówił się z Satsuki, a jak ta dwójka szła do jakiegokolwiek sklepu razem, to końca widać nie było a jego nawoływania do powrotu do domu były z niezwykłą mocą ignorowane. Nadaremne były również jego początkowe próby ucieczki. Poskutkowało to jedynie mocniejszym uszkodzeniem słuchu.
- Oi, daj spokój, nie mów mi, że jesteś zły o mały wypad na zakupy... - Głos Kise nagle złagodniał. Złączył ze sobą dwa wskazujące palce, patrząc na niego niewinnie z lekko przekrzywioną głową.
Aomine już doskonale znał te wszystkie jego sztuczki. Prychnął jedynie i odwrócił się w stronę tostera, z którego wydobył się charakterystyczny dźwięk, świadczący o gotowym posiłku.
Wyjął świeże tościki na talerz, obsmarował obficie masłem orzechowym i już miał zabierać się z nimi do salonu, gdy pewne podstępne łapsko podkradło mu jedną kromkę.- Oi, oi, kolego! - Obrócił się na pięcie i spojrzał wrogo na Kise, który już zdążył wgryź się w chlebek. Wyciągnął talerz w jego stronę. - Ryouta... Oddaj.
Blondyn zmarszczył brwi.
- To zabrzmiało jakbyś mówił do psa - poskarżył się, po przełknięciu pierwszego kęsa.
- Oddaj - powiedział niewzruszenie.
- Zrobisz sobie nowe! - stwierdził, po czym zaczął przeżuwać szybciej. - Przynajmniej będą ciepłe.
- Ta, myślisz, że jak raz usiądę w fotelu, to potem będzie mi się chciało wstawać? - Uniósł brew, dobrze znając własną pracowitość i dając o tym znać partnerowi.
Kise zamrugał, stojąc oniemiały. W tym czasie Aomine zgrabnie zabrał z jego rąk tosta, którego od razu włożył do ust. Kiwnął głową, jakby na znak podzięki i nareszcie rozsiadł się przed telewizorem.
- Jesteś niemożliwy - westchnął, po czym sam zabrał się za robienie tostów.
- Ja jestem niemożliwy? - Otwarł piwo i wziął porządnego łyka. - Przypominam, że mieliśmy dzisiaj jedynie ,,skoczyć po prezent dla senpaia'' - zacytował wypowiedź Kise cienkim głosem.
- No i kupiliśmy co trzeba...
- I przy okazji schodziliśmy się po dziesięciu innych sklepach, w których zachwycałeś się z Satsuki różnymi niepotrzebnymi pierdołami - przerwał mu.
CZYTASZ
Codzienność [ Multiship KnB]
FanfictionChłopcy z Generacji Cudów szykują się na coś wielkiego. Na jeden dzień, przed tym wydarzeniem, wkradniemy się w ich życie prywatne. Będziemy im towarzyszyć od rana do wieczora, obserwując ich codzienność u boku życiowych partnerów. Tylko pamięt...