Rozdział 1: Największe kłamstwo ludzkości.

135 8 1
                                    

Drżący oddech i ciche łkanie Taehyunga, zagłuszał irytujący dźwięk pikania aparatury, do której podłączony był jego przyjaciel

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Drżący oddech i ciche łkanie Taehyunga, zagłuszał irytujący dźwięk pikania aparatury, do której podłączony był jego przyjaciel. Kim siedział zaraz obok szpitalnego łóżka Jeongguka na plastikowym, niezwykle niewygodnym krześle, trzymając jego dłoń. Czasem ściskał ją lub lekko szczypał, z nadzieją, że te gesty obudzą młodszego chłopaka ze śpiączki, trwającej już od kilku dni. Lekarze nie dawali konkretnej daty wybudzenia, nie dawali właściwie niczego. Jedyne co otrzymał brunet to "może się obudzić w ciągu dwóch tygodni lub wcale" oraz to okropne krzesło.

Medycyna z dnia na dzień powala na łopatki, a Taehyung miał już od tego odruch wymiotny i chęć popełnienia przestępstwa.

Jednakże w pomieszczeniu nie był sam. Pod ścianą siedziała jeszcze dwójka mężczyzn, Yoongi i Hoseok, jego oraz Jeongguka przyjaciele. Mimo, że w pokoju mogła przebywać maksymalnie tylko jedna osoba, ewentualnie dwie, jeżeli były z rodziny, tamtą dwójkę średnio to interesowało. W dniu, w którym Jeon znalazł się w szpitalu, cała trójka obiecała, że będą przy nim czuwać. W ten sposób ósmy dzień z rzędu znaleźli się o godzinie siódmej piętnaście pod drzwiami do sali Gguka, czekając, aż otworzy ją pielęgniarka, niezbyt przejmująca się tym, że do sali wchodzi o wiele za duża liczba osób.

Chociaż właściwie czemu mieliby nie wchodzić do pokoju? By dać pacjentowi odpocząć? Pierdolenie. On jest w jebanej śpiączce, bardziej odpoczywać się nie da.

Aktualnie była osiemnasta. Hoseok trzymał się... całkiem dobrze, bynajmniej najlepiej z całej trójki. Jemu jedynemu chciało się jeszcze jakkolwiek o siebie dbać, wykonywać pielęgnację twarzy, dzięki czemu jego cienie pod oczami nie były aż tak widoczne, a skóra wciąż wyglądała świeżo, a co najważniejsze - zdrowo. To on przychodził do szpitala codziennie w różnych stylizacjach, czy organizował jedzenie. Natomiast Yoongi... Cóż. On ograniczał się do przemywania twarzy wodą i zmieniania bielizny. Gdyby nie Jung, zapewne przychodziłby do szpitala codziennie w tych samych bluzach i dresach. Mniej jadł czy pił, w nocy nie spał, by nadrabiać stracone godziny regeneracji na szpitalnej podłodze, czy leżance, używając Hoseoka czy też jego torby jako poduszki.

Był jeszcze Taehyung. On tylko płakał nad ciałem przyjaciela, zupełnie jakby ten był już martwy. Jednakże obrał sobie za cel "zmartwychwstania" Jeona. Ściskał jego dłonie, kładł się koło niego, przytulał i co najważniejsze - rozmawiał z nim.

Mówił cokolwiek, dzięki czemu nikt nie zwariował jeszcze z powodu ciszy.

Kim od tych ośmiu dni opowiadał Jeonowi właściwie wszystko. Nie zastanawiał się zbytnio nad tym, co mówił. Opisywał pozycję, w których zasypiał Yoongi, komentował stroje Hoseoka, czy też oceniał pielęgniarki i pielęgniarzy, których dotychczas spotkał w szpitalu.

Pozostała dwójka czasem miała wrażenie, jakby Jeongguk tak naprawdę nie spał, tylko prowadził zażartą konwersacje z Taehyungiem.

Problem w tym, że Jeon wciąż leżał ledwo żywy na szpitalnym łóżku, a pielęgniarki zaczęły zastanawiać się, czy Kim nie choruje na jakieś schorzenie o podłożu psychicznym.

Can I Fly Like A Bird? » yoonkook/taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz