‧͙⁺˚*・༓☾Rozdział 20☽༓・*˚⁺‧͙

53 7 1
                                    

Onyx

Cisza dotknęła mnie tak gwałtownie, że nie byłam w stanie zarejestrować momentu, kiedy padły pierwsze strzały. Wrzasnęłam jak obłąkana, jednak żaden dźwięk nie wydobył się z mojego gardła. Widziałam, że inni także zaczęli krzyczeć. Niestety nie słyszałam lamentu ludzi, na których wyrok wydałam. Szok i strach zamurowały mnie tak bardzo, że nie słyszałam nic. Czułam się jakbym tonęła pod wodą.

Nolan mocno złapał moje ramiona, zmuszając mnie do schylenia się, kiedy coś nagle uderzyła w pałac z wielką siłą a tynk z dachu posypał się wprost na zebranych. Wszyscy padli na podłogę, chroniąc swoje głowy przed spadającymi odłamkami.

Uniosłam przerażone spojrzenie na Nolana, który jednak był bardzo skoncentrowany na zajściu. Nie minęło wiele czasu, który jednak opłynął w całkowitej ciszy, w trakcie której wszyscy oczekiwali kolejnego ataku. Jednak ten przez pewien czas nie nachodził.

Aż do momentu kulminacyjnego sprowadzającego na salę prawdziwy Armagedon. Nie miałam bladego pojęcia, jakim sprzętem posługiwali się Yesseńscy żołnierze, jednak każda osoba przebywająca w sali mogła śmiało potwierdzić, że ich uderzenia wstrząsały całym pałacem.

To uderzenie było gorsze. O wiele. Kolejny wstrząs zabrzmiał tuż pod nami i w tym samym momencie na ogromnej szybie za mną i całą zabraną rodziną królewską zaczęły pojawiać się wielkie rysy, pękające coraz szybciej i szybciej. Wszyscy z przerażeniem obserwowali to zajście, które jednak działo się bardzo szybko. Zbyt szybko, niż ktokolwiek zdołałby pomyśleć. Szybka runęła, strzelając w nas ostrymi odłamkami szkła. Nolan naciągnął swój płaszcz, chroniąc nas oboje przed dużymi kawałkami, które wbijały się w plecy. Usłyszałam bolesny skowyt kogoś obok i kątem oka dostrzegłam Jawel, której nagie plecy ucierpiały najbardziej. Dziewczyna opadła na zimny marmur, wyjąc z rozdzierającego bólu. Z jej pleców polała się wieloma strumykami gorąca krew, która jako pierwsza splamiła moje dłonie.

Kim ja się stałam

Napastnicy nie dali nam nawet chwili wytchnienia i oglądając żałosny obraz Jawel nagle do moich uszu doszedł odgłos strzałów oddawanych w pobliżu. Ludzie zaczęli się forsować, chcąc przedostać się w stronę drzwi. W tym momencie wrota jednak zostały doszczętnie zniszczone przez hordy Yesseńskich żołnierzy, którzy bestialsko wkroczyli do środka w zwartym szyku i zielonych mundurach. Obserwowałam wszystko z góry, leżąc obrzydliwie na umazanym krwią podeście. Wewnątrz zapanowała wrzawa i chaos. Ludzie popadli w panikę a coraz to nowe strzały zostały oddawane.

Widziałam, że również Lavereńscy arystokraci nie pozostawali dłużni, strzelając w najeźdźców własnymi mocami i tak oto jeden członek rodziny Leani siłą jedynie własnej woli zwalił potężny, ozdobny gzyms na wkraczających i zalewających jak woda salę żołnierzy. Niestety ruch ten był głupi i nieprzemyślany ponieważ kawał kamienia uniemożliwił łatwe wydostanie się z sali. Ludzie zaczynali się kotłować. Wiele z osób zapominało o swoich czarodziejskich zdolnościach, popadając w odmęty paniki.

- Na nich! - ryknął siarczyście król, dumnie prostując swoje plecy. Stanął na równych nogach, prezentując się majestatycznie w świątecznym mundurze. Przez pustą ścianę na której jeszcze przed chwilą znajdowała się ogromna szyba z mozaikami i witrażami do sali wpadł potwornie mroźny powiew powietrza, tworzący huragan wewnątrz sali. Kilkoro żołnierzy w zielonych zbrojach wpadła w wir, uderzając się śmiertelnie o siebie nawzajem. Król Cornelius w wielkim skupieniu wyniósł ich tą samą drogą na zewnątrz, spuszczając na ziemię z tak ogromnej wysokości.

Jednak wtedy po sali rozniósł się kolejny głośny ryk uwolnionej broni i zanim ktokolwiek mógł zorientować się co tak właściwie się wydarzyło król opadł na marmur jak długi. Nieświadoma i zszokowana tym widokiem nabrałam głębokiego oddechu do płuc i wytrzeszczyłam oczy, widząc jak ciało króla poruszało się w śmiertelnych konwulsjach. Swoje ostatnie tchnienia wykonał na moich oczach.

Druga KrólowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz