Onyx
Spokój wydawał mi się być odległym snem, którego doświadczałam wyłącznie w wieku dziecięcym. Spokój był dla mnie jak marzenie nie do spełnienia, jak trofeum nie do zdobycia. Pragnęłam wrócić do lat, kiedy beztrosko mogłam narzekać na swoje życie w zaciszu pałacu Veal. Siedząc w komnacie pełnej ciepłych promieni słońca, ogrzanej i złotej, błyszczącej pod światło pierwszy raz od tygodnia zatęskniłam za ciemnymi, niemal czarnymi podłogami i zbyt małymi oknami naszej rezydencji. Kiedy byłam młodsza i głupsza skarżyłam się na brak tlenu, na duszne pokoje. Teraz jednak siedząc w ogromnym salonie, w drogiej sukni i lśniącym diademie na głowie poczułam się dziwnie naga, zbyt odsłonięta i wystawiona przed szereg. Po raz pierwszy zatęskniłam za bezpiecznymi murami mojego domu.
Domu, który będę mogła odwiedzać już wyłącznie we wspomnieniach.
- Pani. - Cichy i kojący głos Aidy rozniósł się echem po zbyt dużym salonie. Nie od razu na nią spojrzałam. Byłam zbyt zajęta wpatrywaniem się w pustą ścianę mojego nowego salonu. Apartamenty w jakich mieszkałam przez tydzień bycia kandydatką były niczym w porównaniu do gościnnych komnat królewskich.
Aida zmieniła się jeszcze bardziej w ciągu ubiegłego tygodnia. Nie umiała pozbierać się z radości, że od tamtego niezapomnianego Dnia Wyboru mogła służyć księżniczce. Nagle jakby sama rozjaśniała a jej twarz zaczynała błyszczeć. Zdobyła o wiele wyższą renomę wśród służby i zyskała tytuł dworzanki. Zaczęła gustować w skromnych sukniach o rozmaitych kolorach i wielkich, bufiastych rękawach. Skromne z wieloma detalami. Dostrzegłam również, że przyzwyczaiła się do niewielkiej, lecz gustownej biżuterii, która codziennie zdobiła jej ciało.
Nie odpowiedziałam. Jedynie odwróciłam spojrzenie w jej stronę, kierując znudzony i nieobecny wzrok na jej osobę. Nie wiem co musiała sobie o mnie myśleć. Zastanawiałam się, jak bardzo zmieniłam się od czasu przybycia do pałacu. Wtedy już nazywano mnie zblazowaną panną bez empatii i zaangażowania w życie. Czym w takim razie byłam teraz? Czułam się jakbym obserwowała toczące się wokół życie z boku. Jak duch, który uciekł z pustego ciała. Byłam nikim, chociaż moja pozycja społeczna w krótkim tempie skoczyła o wiele, wiele pozycji w górę. Byłam jedną z ważniejszych osób w państwie.
Byłam cieniem swojej osoby.
- Księżniczka Jawel wysyła zaproszenie na wspólny trening. - Mruknęła, chyba podłapując moje złe samopoczucie. Ciekawe ile teraz wyrażały moje oczy. Byłam otwartą księgą z której można było wyczytać dosłownie wszystko. Co śmieszyło mnie najbardziej, jeszcze całkiem niedawno oburzałabym się, wściekała tym jak dużym wachlarzem emocjonalnym była moje twarz, moje jedno niewinne spojrzenie. Teraz? I tak stałam już pod znakiem zapytania od śmierci, która czekała na chwilę w której podwinie mi się noga.
Nie od początku tak było. Pierwsze kilka dni starałam się spędzić naprawdę pożytecznie i owocnie. Chodziłam w krok krok za Nolanem, traktując go jak własną tarczę. Byłam pewna, że tylko on mógł mnie uratować. I razem spędziliśmy kilka przyjemnych chwil, wisząc na niewielkim balkonie wysokiej wieży. Osment opowiadał mi o nadmorskiej posiadłości w Sufer. Mówił o niej same pozytywne rzeczy. Zapewniał, że jest duża i przestronna ale posiada wiele, wiele zakamarków w których można się skryć i pozostać niedostrzeżonym. Chociaż dodał, że jest zbudowana z dużo cieńszych i jaśniejszych murów nie miałam z tym problemu. Oczami wyobraźni patrzyłam przez kryształowe okna na rozciągające się morze, dające mi multum nadziei na lepsze jutro. Morze kojarzyło mi się z drogą ucieczki, z wyjściem, ze ścieżką, która prowadzi w lepsze, bezpieczniejsze miejsce. Pragnęłam znaleźć się w takim miejscu, w którym codziennie mogłam śnić i żyć, podtrzymywana przez marzenia o szansie na coś więcej.
![](https://img.wattpad.com/cover/216373701-288-k229408.jpg)
CZYTASZ
Druga Królowa
FantastikRaz na tysiąc lat na świecie rodzi się dwoje dzieci, które są darem Słońca i Księżyca, dnia i nocy. Ze względu na mocne mieszkańców Lavere, które pochodząc od łaskawych źródeł bogów światła i ciemności- jedno z cudownych dzieci musi przejąć władzę w...