Claudia
Po zjedzeniu wspólnie pizzy, rozmawiamy o tym, co się stało, przez te wszystkie lata. Muszę przyznać, że jednak dużo. Zdarzały się miłości, dramy, szczęścia, pechy i wszystko co może się zdarzyć. Najlepszy był czas, kiedy opowiadali o tym, jak się wyprowadziłam się z Nowego Yorku. Okazało się, że Mike jest z Abby, a Annie z Jace'm. Od czasu do czasu zerkam na Patricka. Obserwuje mnie bardzo morderczym wzrokiem. Serio, Pat? Na tyle Cię stać? Cóż, zawsze był jak dziecko... Nigdy nie stawiał problemów na tacy...
- A Ty, Claudia? Masz kogoś? - pytanie Mike'a wyrywa mnie z zamyśleń.
- Hmm? A nie, nie mam. Singielka od roku. Aczkolwiek mam kogoś, ale to bardziej związek przyjacielski, niż zauroczenie. - odpowiadam.
- Czyli lubisz go, ale nie jako przyszłego chłopaka, ale jak przyjaciela? - dopytuje Dylan.
- Tak. - Odpowiadam pewnie.
Może kiedyś z Jul'em będzie coś, ale na pewno nie teraz. Nie jestem jeszcze do niego przekonana.
- O kurczę, już ósma godzina! - patrzę na swój zegarek.
- Już? - Annie i Aby razem przedłużają "u", aż to zabawnie wyszło. Chichoczę na to.
- No. - przedłużam "o". Ale zaraz wpada mi genialny pomysł! - Ej, ale może byśmy sobie zrobili jakiś wieczorek zapoznawczy?
- Taaak!!! - wszyscy się zgadzają. I to mnie cieszy.
- Będzie impra! - wykrzykuje Jace. Wszyscy się śmiejemy. - No co?
- Nie, nic. Choć, misiu. - Annie bierze go pod ramię i wyprowadza z restauracji, a my za nimi.
Związku z tym, że po plażowaniu pojechaliśmy taksówką, tak i w drugą stronę uznaliśmy, że pójdziemy pieszo. Przez całą drogę się śmiejemy. Decydujemy również, że wstąpimy też do sklepu monopolowego po jakieś nisko procentowe napoje. Tak na rozluźnienie się, heh.
Wyciągam klucze z mojej plażowej torebki i wkładam odpowiedni klucz do otworu. Otwieram drzwi, a wszyscy chórem mówią "Wooooooow". Chichoczę na ten gest.
- Witajcie w moich skromnych progach! - witam ich w moim domu.
- Mało powiedziane w "skromnych". - odzywa się Mike ze śmiechem, a ja go karcę. - Oj no, tylko się droczę. - poklepał mnie po plecach, a ja kiwam głową na boki.
- Pójdę wyciągnąć miski do chipsów oraz szklanki do piwa. - kieruję się do kuchni. - A wy rozgośćcie się! - krzyczę w stronę nich.
- Pomogę Ci! - krzyczy Abby, która po chwili się do mnie dołącza.
Nie protestuję. Kupiliśmy tyle paczek chipsów i butelek piwa, że to głowa mała. Może trochę przesadziliśmy? Nieee, jest okej, hah.
Otwieram szafkę, w której są wszelkie rodzaju wielkości miski i wyciągam na razie 3 największe szklane miski. Abby natomiast wyciąga szklanki do piwa. Aczkolwiek nie wszyscy preferują szklanki. Większość woli prosto z butelki.
- Słuchaj... - zaczyna Abby. - Nie powiedziałaś, jak nazywa się ten "kolega", może teraz mi powiesz? - pyta z nadzieją.
- Wiesz... Wolę nie. Ja sama nie dowierzam, że mieszkam w jego byłej willi.
- A może jednak?
- Nie, nie chcę.
- Oj, Claudia. Daj spokój. Przecież wiem, że to Julian Biesser.... - rozszerzają mi się oczy.
- S-skąd?
- Na drzwiach jest tabliczka "J. Biesser". Domyśliłam się, że chodzi o niego. Bo tylko on jest taki sławny i bogaty, by mieć taką willę.
CZYTASZ
Znalazłem Cię!
RomanceZastanawialiście się kiedyś, jak przez przypadek spotkaliście najlepszego przyjaciela, albo co gorsza chłopaka lub wroga? Ja przekonałam się na własnej skórze, kupując willę. Willę, która należała do niego... Juliana Biessera... - sławnego gówniarza...