Nathan krzyknal-bo cie kocham... tylko tyle
caly czas stojac tylem do chlopaka westchnelam, jest nawet uroczy i nawet ladny..
Max ogarnij sie, on ci sie nie podoba, musisz byc stanowcza...
Nathan przytulil mnie od tylu, kladac swoja glowe na moim ramieniu i szepnal mi do ucha-ale szybko bije ci serce, ejj zaczerwienilas sie.. chce tylko zadac ci jedno pytanie-
bylam zirytowana, ale niestety musze przyznac, ze zaczelam cos czuc do zabojcy mojej przyjaciolki...
-jak brzmi twoje pytanie Prescott?
-widac po tobie, ze rowniez cos do mnie czujesz... chce od ciebie to uslyszec
-y..ja... -nagle lzy naplynely mi do oczu-
Nathan poczul krople splywajaca po moim policzku, stanal przede mna poraz kolejny, jego blekitne oczy zaczely mnie hipnotyzowac... powiedzial
-przepraszam za ten staly kontakt wzrokowy, ale nie moge sie napatrzec na twoje oczy-
otarl mi lze kciukiem i mocno przytulil
Co ja najlepszego wyprawiam?-pomyslalam
-Wszystko bedzie dobrze Max, jestem przy tobie i bede zawsze-powiedzial rott
zlapal mnie za reke i wszedl ze mna, do mojego pokoju w internacie, usiadl na moim lozku, usmiechnal sie i powiedzial
-wygladasz na zmieszana, wszystko ok?
-poprostu... nie wierze w to, ze mnie kochasz
-dlaczego Max?
objal mnie reka
-bo ja cie kocham... ale zawsze bylam dla ciebie smieciem, lubisz przeciez Victorie
-nigdy nie bylas dla mnie smieciem
*oparl sie obieka rekami o lozko*
-mamy podobne zainteresowania i zdania na rozne tematy, moze czasami mi odwala, ale nigdy nie wybralbym Vic zamiast ciebie Maxine
-MAX NIGDY MAXINE
-hahahha, wygladasz przeuroczo kiedy sie tak wsciekasz
-Nathan, prosze cie wyjdz
-czemu?
-bo.. bo jeszcze jedna cholerna chwila i znowu cie przytule
chlopak usmiechnal sie, puscil mi oczko i wyszedl
dziewczyno co z toba nie tak, czy ty wlasnie.... zakochalas sie? W PRESCOTTCIE?!
niestety na to wyglada...
polozylam sie na lozku i glosno westchnelam*pukanie do drzwi po godzinie*
-czesc Warren-powiedzialam jeszcze zanim drzwi sie otworzyly
-spodziewalas sie Warrena?-odezwal sie glos po drugiej stronie
drzwi otworzyly sie
-Nathan? Co ty tu jeszcze robisz?
-myslalem o tobie, czy to taka zbrodnia?
bez zaproszenia wszedl do pokoju
-a ja myslalam o...t-tobie
wstalam z krzesla, patrzylismy sobie prosto w oczy, az nagle...
KURWA CO JA WYPRAWIAM? no ale nie moge sie oprzec...
popatrzylam na jego usta, on na moje i chcac, czy nie chcac
polozyl jedna reke na moim biodrze, druga na poliku i stalo sie cos, czego chcialam uniknac...
pocalowalismy sie...
-wowser... czy...
-czy co
-czy... teraz wierzysz, ze cie kocham?
Nathan oblizal usta, przygryzl warge, wzial mnie na rece i niosl mnie przez caly kampus....czesc 4 niedlugo
CZYTASZ
Life Is... Complicated
Fanfictionnie bardzo umiem cokolwiek pisac, ale ostatnio po przeczytaniu opowiadania jednej z uzytkowniczek, mialam niedosyt i naszla mnie ochota zeby to dokonczyc, takze do dziela!! IB:@lifeisstrangepl