Nagle na jego ciele rozpłynęła się czarna mikstura. On jęcząc wściekłe, rzucił się na ziemię. Z bólu rozwalał wszystkie półki i szafki. Jego koleżanki patrzyły w bezruchu, gdy nagle skierował swe oczy w ich kierunku. Po czym gwałtownie podbiegł w ich stronę. Już chciał uderzyć, jednak Megi i Lara zdążyły uniknąć ciosów. Zaczęły biec. A on za nimi, rycząc wściekle. Jego ciało podczas pościgu zmieniało się. Jego oczy z lazurowego błękitu przeszły w krwistą czerwień (razem z białkami). Jego skóra zaczęła czernieć, a ubrania jakby rozdzierały się pod wpływem rosnących mięśni. Jego zęby wyostrzyły się, przypominając tym samym paszczę rekina. Z głowy natomiast zaczęły wyrastać rogi. On ciągle czuł ból. Megi to czuła. Nie mogła się teraz zatrzymać, nie mogła zwolnić. Biegły, omijając jednocześnie duże kamienie. Niekiedy przeskakiwały przez pnie, aż w pewnym momencie Lara przewróciła się o jeden z wystających korzeni.
- Nie zatrzymuj się. Dam sobie radę - powiedziała, a Megi chcąc nie chcąc przyspieszyła. Chciała pomóc koleżance, lecz widząc kogo ma na ogonie, wolała by Mark ją gonił.
Słusznie potwierdziły się jej założenia. Zakażony Mark wypuszczając wielką ilość zielonkawej śliny ze swojej paszczy oszalale rzucił się w pogoń za nią.
Megi zaczęły lecieć łzy. Nie chciała go skrzywdzić. Jednocześnie pragnęła, by Mark znowu stał się normalny. Po chwili otrząsnęła głowę, po czym niespodziewanie się zatrzymała. Stała teraz przed urwiskiem, a Mark nie zwalniał na krok. Obok jej stóp spływał wodospad. Musi skoczyć. Teraz. Albo nigdy. W ostatniej chwili oderwała się od ziemi nim zakażony chłopak zdążył ją złapać. On wpatrywał się w nią. Jak spadała. Podczas oglądania upadku jego koleżanki jego oczy raz poraz zmieniały się z czerwonych na lazurowe i odwrotnie. Chłopak widział jak przez mgłę. Niestety mroczna strona odzyskała ponowną kontrolę nad jego ciałem. W tym momencie poszedł wolno, a zarazem ostrożnie po Larę. By móc ją pochwycić. Miał plan. Megi ma wpaść w jego pułapkę. Natomiast Lara ciągle opatrywała swoją ranę na nodze. Niedługo potem usłyszała szelest. Odwróciła się w stronę krzaków. Za nią nikogo nie było. Przestraszona zaczęła szybciej bandażować skaleczenie. Jednak nim zdążyła Mark zdążył zakleić jej usta oraz związać jej ręce na raz. Następnie podsunął jej pod nos szmatę ze środkiem odurzającym. Wkrótce potem dziewczyna straciła przytomność.
Ten natomiast chwycił ją całą i zaczął biec. Tymczasem ciało Megi przeżywszy szok bezwładnie unosiło się na wodnej tafli jeziora, do którego spływał wodospad. Po kilku minutach odzyskała przytomność, po czym podpłynęła do brzegu. Zmęczona z powrotem udała się w objęcia Morfeusza. W śnie widziała tą samą ucieczkę, to samo laboratorium i te same osoby. Widziała przeszłość, która potem zmieniła się w przyszłość. Zobaczyła zakażonego niosącego Larę, do ich kryjówki.
~ Nie...to nie może się tak skończyć - mówiła szeptem, jednocześnie komentując przepowiednię.
Po wyroczni zobaczyła co, by się wydarzyło, gdyby pomogła koleżance. Potwór dorwałby je obie. Megi zadrapałby oczy, a Larę...Larę..., by zamordował.
Po ocknieciu się z jej koszmarnego snu powoli wstała. Cała zapłakana, zobaczyła jakiegoś chłopaka stojącego tuż przed nią.
- M-mogę w czymś pomóc? - zapytał niewinnie.
- Nie, nie trzeba...- powiedziała ocierając łzy.
- I tak muszę cię zaprowadzić do naszej wioski. Przynajmniej chronią tam od zakażonych.
- D-dobrze, pójdę. Ale. Daj mi jeszcze jedną chwilę. - wydukała przez łzy.
"Muszę go uratować"
___________________________________________Hejka, co u was?
Mnie się nudzi i tyle nw czy chcecie kontynuację. Jak tak piszcie w komach, a ja idę znowu odpoczywać. Niestety czasami mam dosyć swojej kreatywności i wolę nic nie robić (heheh 😅).A teraz do zobaczyska kiedyś!
CZYTASZ
Uciekając Przed Prawdą - Moje Opowiastki [Bez Kontekstu]
FantasíaO mamy nowego gościa! Proszę usiądź sobie gdzieś koło kogoś na jakiejś kłodzie. Tu przy ognisku opowiem wam historie, które zabiorą nas do magicznej krainy. Wszyscy łapcie swoje kijki z piankami, bo otóż ruszamy w przygodę! (Oczywiście pilnujcie...