I - Przerwane świętowanie

335 24 5
                                    

                             Tauriel

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Tauriel

Wstałam jak zawsze wczesnym rankiem, włożyłam swój ciemnozielony strój Dowódcy Straży i wyszłam z komnaty. Rozejrzałam się wokół. Było całkiem cicho i korytarz świecił pustkami, co oznaczało, że albo dopiero co wstawał świt i mieszkańcy pałacu jeszcze byli pogrążeni we śnie albo zaspałam i wszyscy zajęli się swoimi obowiązkami. Raczej skłaniałabym się ku tej pierwszej opcji. Schodami w dół zeszłam do jadalni, w której zwykle siedzieli żołnierze czekając na zmianę warty. Powinni oczywiście być na górze i patrolować teren wokół pałacu, ale wiedziałam, że jak tylko pierwsze promienie słońca wyłaniały się zza drzew to Gerlon wraz ze swoim oddziałem schodzili ze swoich stanowisk i udawali się na śniadanie i herbatę. Po około godzinie wracali na górę i przekazywali wartę następnym strażnikom. Później Gerlon szedł do Thranduila, aby zdać mu relację po czym udawał się na zasłużony odpoczynek. Tak było każdego dnia tygodnia, a po tym czasie zmienialiśmy się i to mój oddział zajmował się czuwaniem nad bezpieczeństwem królestwa przez całą noc.
Weszłam do jadalni i tak jak przeczuwałam, zobaczyłam kilku strażników, którzy zajęci byli spożywaniem posiłku. Z tego co podsłyszałam dzisiejszym tematem ich rozmów był handel z Miastem na Jeziorze.

- Tauriel! Tauriel! Chodź tutaj - usłyszałam znajomy głos, należący do mojej przyjaciółki Yatari.

Yatari była sympatyczną elfką, należącą do oddziału Gerlona. Poznałyśmy się lata temu podczas szkolenia, a ponieważ byłyśmy tam jedynymi kobietami, szybko znalazłyśmy wspólny język. Zawsze chodziłyśmy razem na wyprawy, ale później jak zostałam Dowódcą Straży to nasze drogi nieco się rozeszły.

- Witaj, zmęczona po nocy? - zapytałam dosiadając się do niej.

- Bardziej niż zmęczona to jestem znudzona - ziewnęła. - Jak zawsze nic ciekawego się nie działo poza paroma pająkami.

- To się okaże jak pójdziemy na obchód. Może znowu znajdziemy jakieś ich gniazdo.

- W ogóle dziwna sprawa z tymi pająkami. Tak długo już z nimi walczymy, a ich ciągle przybywa.

- Wylęgają się w Dol Guldur. Król powinien w końcu wysłać tam wojska, nie możemy z nimi walczyć w nieskończoność. Nie wiem na co on czeka - zciszyłam głos tak, aby nikt oprócz Yatari mnie nie słyszał.

- Nie krytykuj króla, Tauriel. To przecież ojciec Legolasa - posłała mi porozumiewawcze spojrzenie, a jej brwi uniosły się nieco.

- Daj spokój, wiemy że nic z tego nie będzie. Thranduil już prędzej wyśle wojska do Dol Guldur niż pozwoli własnemu synowi na związek ze mną. Poza tym teraz wszyscy się zajmują przygotowaniami do Święta Światła Gwiazd.

- Oh tak, bardzo żałuję, że nie mogę wziąć w tym udziału.

- Ktoś musi zostać pilnować pałacu. Nie martw się, mnie w zeszłym roku też ominęła uczta.

Pośród światła gwiazd || Hobbit ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz