VI - Wyprawa do Gundabadu

138 18 7
                                    

                           Tauriel

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

                           Tauriel

Byłam już prawie za mostem prowadzącym do lasu, kiedy dogonił mnie Legolas i poprosił o chwilę rozmowy. Zaproponowałam żeby poszedł z nami skoro nie ma żadnych innych zajęć i elf chętnie się zgodził. Przez pierwsze dwie godziny marszu miał dość czasu aby opowiedzieć mi wszystko o planach króla. Właściwie nie byłam zaskoczona. Znając Thranduila przeczuwałam, że prędzej wyruszy przeciwko krasnoludom niż będzie działał wspólnie z nimi. Mimo wszystko miałam zamiar nakłonić Legolasa, aby chociaż raz sprzeciwił się ojcu. W głębi duszy liczyłam, że książę myśli podobnie do mnie i nie chce żadnej wojny. Moje myśli wciąż krążyły wokół tych krasnoludów. Zastanawiałam się jak im pomóc, na pewno przecież nie uda im się pokonać smoka. Może rzeczywiście zamierzają okraść Smauga, ale ta hipoteza wydawała mi się mało prawdopodobna. Byłam pewna, że chcą odzyskać ojczyznę, swój dom. Bo czy warto wyruszać w tak niebezpieczną podróż dla kilku skarbów? Uparci potomkowie Durina ma pewno liczą na coś więcej niż parę skrzynek złota.

– ... a kucharz wcale nie był zadowolony kiedy dostał czternaście beczek z rybami.
Tauriel czy ty mnie w ogóle słuchasz?

Zatrzymałam się i spojrzałam na Legolasa, którego opowieść trochę zignorowałam.

– Hmm.. Tak masz rację, ryby są okropne też za nimi nie przepadam - powiedziałam w końcu.

Elf roześmiał się i machnął ręką.

– Dobra, już cię nie będę zanudzał. Teraz ty coś powiedz, jak ci minął dzień? – zagadnął i ruszyliśmy w dalszą drogę.

– Właściwie to nic ciekawego się nie działo. Uzupełniłam kilka raportów, ale potem przyszła mnie odwiedzić Yatari, spodziewa się dziecka.

– Oh tak, wiem. Spotkałem dzisiaj Darvila, już zdążył mi się pochwalić i zaprosić na przyjęcie z okazji narodzin. Tauriel... - sciszył głos i dostrzegłam błysk w jego oku. – Mam nadzieję, że my też wkrótce postaramy się o małego elfa – uśmiechnął się obejmując mnie ramieniem. – Wyobraź sobie śliczne dzieciątko ze spiczastymi uszkami biegające wśród tych leśnych drzew.

– Byłoby wspaniale – uśmiechnęłam się. – Nasz mały książę albo księżniczka.

Legolas rozmarzonym głosem snuł wizje wspólnego życia, ale ta przyszłość była bardzo odległa. W końcu nadal nie było wiadomo co z naszym ślubem. A co jeśli dojdzie do wojny?

– Jesteś dzisiaj taka cicha, Tauriel. Wiesz, że możesz powiedzieć mi wszystko. Jeśli coś cię martwi...

– Nie mogę przestać myśleć o tych krasnoludach – powiedziałam w końcu. – Źle robimy siedząc tutaj i czekając bezczynnie.

Pośród światła gwiazd || Hobbit ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz