Otworzyłam oczy pozwalając im powoli oswoić się z bardzo jasnym światłem. W głowie mi szumiało a już po chwili poczułam narastający ból z jej tylu. Chciałam się podnieść ale czyjaś duża dłoń mi przeszkodziła.
- Nie wstawaj - powiedział Thomas a w jego głosie dało się usłyszeć zmartwienie. Podał mi szklankę z wodą - nie wiem co się robi z osobą która straciła przytomność ale trzymaj.
- Dziękuję – wydukałam pomiędzy kolejnymi łykami wody. Czyli zemdlałam. To by wyjaśniało dlaczego pęka mi czaszka. Starałam się przywołać wspomnienia ale wszystko urywało się z chwilą wejścia do domu.
- Rozumiem, że wujek nie należy do najpiękniejszych osób ale żeby od razu mdleć na jego widok? - chłopakowi wrócił dobry humor przez co automatycznie poczułam się lepiej. Jack.
Co Jack? Chce zrobić mi zdjęcie. Nie, on był na zdjęciu. Przypomniałam sobie już obrazek i całe zdarzenie ale dlaczego wciąż miałam wrażenie, że facet zamierza mnie sfotografować? Osunęłam myśli od siebie i dopiero teraz zauważyłam, że leżę na dużym, podwójnym łóżku. Naprzeciwko stała biała, bogato zdobiona komoda a ściany były pomalowane na kremowo. Spojrzałam pytająco na Toma.
- Zaniosłem cię do pokoju rodziców bo był najbliżej. – Chłopak wzruszył ramionami i odebrał ode mnie pustą szklankę. Wyszedł z pomieszczenia a mnie ogarnęło niewytłumaczalne przerażenie. Jak oparzona wyskoczyłam z łóżka i pobiegłam za oddalającym się Thomasem.
- Ja już chyba pójdę, dziękuję za… opiekę i w ogóle – powiedziałam, zamaszyście gestykulując co niby miało pomóc w ogarnięciu myśli. Nie czekając na odpowiedź i słowa zmuszające do zastania dłużej, szybkim krokiem opuściłam budynek. Na zewnątrz panował półmrok co tylko spotęgowało targający mną niepokój. Puściłam się biegiem w stronę która wydawała się prowadzić do domu. Silny wiatr smagał moją twarz jak biczem, a pierwsze krople deszczu przesiąkały przez cienki materiał koszulki, ale nie miała zamiaru się zatrzymać. Chciałam już być u dziadka. Po pewnym czasie dotarło do mnie, że nie zmyłam plamy z koszulki ale nie miało to znaczenia bo dotarłam już przed dom. Zdyszana usiadałam na schodkach przed drzwiami. Co się ze mną działo? Nareszcie udało mi się z kimś nawiązać kontakt i oczywiście musiałam to zepsuć. Teraz Thomas zacznie uważać mnie za wariatkę. Możliwe, że nią jestem, bo kto normalny najpierw mdleje u kogoś w domu a potem ucieka?
-Candace co ty wyprawiasz? Dlaczego nie wchodzisz do środka? – zesztywniałam na głos dziadka. Powoli odwróciłam się w jego stronę przywołując na twarz uśmiech.
-Chciałam popatrzeć na gwiazdy.
-Nie wygaduj głupot, na niebie jest pełno chmur i nic nie widać a do tego pada.- nie najlepiej wyszło mi to kłamstwo. Na moje szczęście dziadek nic już nie mówił tylko gestem rozkazał mi wejść do domu. Zjadłam przygotowaną kolację pod jego czujnym spojrzeniem. Nic nie mówił tylko świdrował mnie wzrokiem co chyba było tą lepszą opcją. Gdy po piętnastu minutach znalazłam się w pokoju nie miałam zielonego pojęcia co ze sobą zrobić. Usiadłam na miękkim fotelu i przysunęłam nogi pod brodę. Nie mogłam nawet odrobić głupich lekcji bo zostawiłam plecak u Thomasa. Marzyłam aby odciągnąć umysł od wszystkiego co się wydarzyło a w szczególności od mężczyzny ze zdjęcia. Poczułam, że ogarnia mnie zmęczenie z całego dnia. Powieki zaczęły mi ciążyć, ja nie mając siły z nimi walczyć, zpadłam w niespokojny sen.
Stałam w zamkniętym pokoju a z zewnątrz dało się słychać zduszone rozmowy. W prawej ręce miałam zieloną sukieneczkę, nie to chyba smok. Jednak po chwili trzymana rzecz z powrotem przypominała coś na kształt ubrania. Cały świat w około mnie wyglądał bardzo podejrzanie. Co tutaj robi statek piratów, dlaczego przez łóżko skaczą niebieskie barany? Oparłam się o mebel stojący za mną ale gdy na niego spojrzałam okazał się tygrysem. Krzyknęłam przerażona odsuwając się w drugi kąt pokoju. Do środka wpadła starsza kobieta. Była wściekła, widziałam to mimo wirującego otoczenia.
-Co się drzesz głupia – wzięła zamach a ja nie zdążyłam zasłonić się przed uderzeniem. Zanim upadłam zobaczyłam jeszcze mężczyznę z obleśnym uśmiechem przyklejonym do twarzy.
***
krótkie info
Od teraz postaram się wstawiać rozdziały co sobotę. Pomysł z kontem na twitterze nie wypalił więc go jednak nie ma.
o nowych rozdziałach można się dowiadywać przez twittera - @bitcxtly
do następnego :)

CZYTASZ
heavenly
Fiksi PenggemarPodobno rodzina jest zawsze przy tobie. A co jeśli nie chcesz jej obecności?