Cytrynowe dropsy

293 18 3
                                    

- Harry? HARRY!

- Hm? Mówiłaś coś?

Odpowiedział wyciągnięty z amoku.

- O co chodzi? Jesteś jakiś nieobecny.

Dopiero potem Hermiona Grenger zdała sobie sprawę z głupoty własnych słów. Minął tydzień od śmierci Syriusza.

- Nic nie zjadłeś.

- Nie mam ochoty.

Dziewczyna tylko westchnęła i zaczęła rozmawiać z siostrą Rona - Ginny.

W Wielkiej Sali jak zawsze panował gwar. Pełno niewyspanych uczniów spieszących się na zajęcia. Każdy z innymi problemami i innymi myślami.
Każdy szedł w własną stronę. To też robił pewien gryfon. Jak każdego ranka jadł z przyjaciółmi śniadanie w Wielkiej Sali.

- Hej.

Powiedział i dosiadł się do stołu.

- Witaj Ronald.

Wycedziła przez zęby szatynka.

- A ty nadal zła?

Spytał zirytowany.

- Jak widać.

- O co chodzi?

Odezwała się Ginny.

- Otóż twój brat wykazał się kompletnym brakiem ostrożności i wylał sok dyniowy na moje podręczniki.

- Przecież wiesz, że nie chciałem.

Dziewczyna tylko przewróciła oczami.

- Dumbledore chce was widzieć. Ciebie i Ginny.

- Mnie? A po co ja mu do szczęścia.

Nie wiedziała po co ma tam iść. Rozumie Harrego, bo Dumbledore zawsze z Harrym miał coś do omówienia. Ale ona?

- A bo ja wiem. McGonagall złapała mnie na korytażu i poprostu kazała wam powiedzieć.

Dziewczyna zrobiła zdziwioną mine.

- Chodź Ginny.

I wstali od stołu zmierzając do gabinetu dyrektora.

- Jak myślisz po co chce nas widzieć?

- Nie mam pojęcia.

Chwilę po tym znaleźli się w gabinecie.

- Dzień doby dyrektorze, chciał nas pan widzieć.

- Och tak oczywiście, siadajcie.

Niepewnie weszli do gabinetu.

Pomieszczenie wyglądało raczej schludnie. Książki były jak zwykle poukładane, a papiery posortowane. Jedynie półki były dość zakurzone.

Usiedli na wzkazane miejsce patrząc z zaciekawieniem na dyrektora. Chcieli odpowiedzi lecz on tylko patrzył na nich wyraźnie z siebie zadowolony z niewidomego powodu.

- Cytrynowego dropsa?

Spytał skocznym tonem.

- Podziękujemy.

Odpowidziała rudowłosa.

- Nalegam.

- Nie, naprawadę dziękujemy.

Powiedział Harry. Profesor tylko usmiechnął się serdecznie.

Niedowiary, że będą małżeństwem - pomyślał Albus.

- A więc... po co chciał nas pan widzieć?

Dyrektor odrazu spowarzniał.

- Ach tak.

Powiedział najwyraźniej speszony.

- Chodzi o to, że odwiedził nas pewien gość. Dostał się tu przez przypadek i Zakon próbuje mu pomóc. Aktualnie zatrzymał się w Norze. Problem w tym, że ten gość pochodzi z... przyszłości.

- Co?! Jak to z przyszłości?

- Kto to?

Powiedzieli niemal w tym samym czasie.

- To jest... to jest wasza córka.

Para wytrzeszczyła oczy i mimowolnie pobladli.

- Co?!

Krzyknęli w tym samym czasie.

- Ale-ale, że na-nasza?

Spytał Harry wskazując palcem na Ginny.

- W rzeczy samej.

W gabinecie zapadła cisza. Chłopak wpatrywał się w nieokreślony punkt, a dziewczyna nerwowo bawiła się palcami. Najwyraźniej była tą informacją zestresowana. A Harry prawdopodobnie nie mógł sobie poradzić z jej przetrawieniem.

- Rozumiem, że to dosyć szokująca informacja dla was dwojga, ale ona jest bardzo przestraszona. Może nie będzie po niej tego widać, ale jest jej naprawdę ciężko. Więc jak wrócicie do domu prosiłbym was o wsparcie dla niej.

Patrzyli na niego w niemałym szoku. Bo jak mieli to zrobić. Właśnie się dowiedzili, że w przyszłości będą małżeństwem.

- Jak się nazywa?

Spytała cicho Ginny.

- Lili Potter.

Harry odrazu podniósł wzrok. Przeszywała go duma. Duma, że nosi imie jego matki.

- A ile ma teraz lat?

Zapytał równie niedosłyszalnie co jego przyszła żona.

- Czternaście, jest od was o rok młodsza.

- Nie rozumiem. Jak się tu dostała? Przecież zmieniacz może przenieść tylko o kilka godzin.

Stwierdził chłopak o kruczoczarnych włosach.

- Owszem. Lecz zmieniacz który miała Lili został rozbity, przez co zaszła tam jakaś reakcja. Piasek który był w środku zaczął robić co mu się podoba i przeniósł Lili.

Wytłumaczył im Dubledore.

- I jeszcze jedno. Bądźcie dla niej mili, dobrze?

- Oczywiście profesorze.

Powiedziała Ginny i oboje wyszli z gabinetu.

Szli w milczeniu. Nikt nie wiedział co powiedzieć. Jaka będzie między nimi relacja? Co dalej?

- Ginny?

Zaczął niepwnie Harry.

- Tak?

Odwróciła się gwałtownie w jego stronę.

- To zabrzmi trochę dziwnie, ale dziękuję Ci, że ma takie imię.

Rudowłosa usmiechnęła się zarumieniona.

- Wiesz Harry, trochę dziwnie będzie mi się z nią rozmawiać.

- Mi też. W końcu jest w naszym wieku.

- Racja.

Zaśmiała się Rudowłosa.

- Chyba powinniśmy iść na zajęcia już i tak jesteśmy spóźnieni.

Zaproponowała Ginny.

- Racja.

Przez chwilę ptrzyli na siebie w milczeniu.

- Jeszcze jedno.

Podszedł do niej bliżej i cmoknął ją delikatnie w policzek. Uśmiechnął się i zniknął w głębi korytarza.

Dziewczyna stała się czerwona jak kolor jej włosów. Uśmiechnięta wpatrywała się w miejsce gdzie jeszcze przed chwilą stał chłopak.

Jej marzenie właśnie się spełnia.










Niezidentyfikowana / Lili Luna PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz