Fragment VII: Ciężar odpowiedzialności

144 5 0
                                    

"Dramat życiowy zawsze można wyrazić przez porównanie do ciężaru. Mówimy, że na człowieka spadło jakieś brzemię. Człowiek uniesie to brzemię albo nie uniesie, upada pod nim, walczy z nim, przegrywa albo zwycięża."

~ Milan Kundera

Czarnowłosy młodzieniec leżał na łóżku w dormitorium, wpatrując się w bordowe zasłony, które były świadkiem wielu niecnych wydarzeń. Nigdy nie miał problemów z dziewczynami, chociaż nie próbował zrozumieć ich toku rozumowania i zagłębić się w odległe obszary ich skomplikowanej psychiki. Nie musiał wkładać większego wysiłku, aby zwrócić na siebie uwagę potencjalnej kandydatki. Wystarczyło, że narzucił na twarz uwodzicielski uśmiech i poczochrał gęste, czarne włosy, a każda panna traciła panowanie nad swoim zdrowym rozsądkiem. Tym razem było inaczej. Czuł się skołowany, bo nie był w stanie pojąć, dlaczego jego relacje z Nadine i Laurine były tak pogmatwane. Nadine traktował jak siostrę i kochał ją całym sercem, ale nigdy nie dał jej odczuć, że ich relacje mogłyby przerodzić się w związek, choć niejednokrotnie zastanawiał się nad tym, jaką tworzyliby parę, natomiast Laurine nie akceptowała jego wyboru i przy każdej nadarzającej się okazji wykorzystywała jego słabości, nadwyrężając jego samodyscyplinę. Jednego był pewien. Żadna dziewczyna, choćby wyróżniała się ponadprzeciętną urodą i inteligencją, nie dysponowała taką mocą, aby powstrzymać go przed dotrzymaniem obietnicy.

Do pokoju wpadł zdyszany Andrew. Chłopak rozejrzał się po dormitorium, a gdy jego wzrok padł na Pottera, wybuchnął donośnym śmiechem. James spojrzał na niego jak na absolutnego wariata.

- James, ta panna, która rzuciła się na ciebie na przyjęciu, stała się pośmiewiskiem całej szkoły – wyjaśnił Andrew pomiędzy kolejnymi napadami śmiechu.

- Co w tym śmiesznego? - odparł Jim z grymasem na twarzy. Według niego Aurelie była miła i z pewnością nie zasłużyła sobie na takie traktowanie.

- Nie bawi cię to? Laska strasznie się zbłaźniła. Na jej miejscu nie wychodziłbym z dormitorium.

- Daj spokój. Każdy z nas zrobił coś głupiego po pijaku. Pójdę z nią porozmawiać – oznajmił Potter, wkładając trampki.

- Jak chcesz, ale żebyś ty przypadkiem nie stał się przez to towarzyskim wyrzutkiem – powiedział z udawanym przerażeniem w głosie Andrew.

- Przynajmniej mógłbym jawnie olewać ludzi, których z grzeczności staram się tolerować – odgryzł się James i sprawdził na mapie, gdzie przebywała Aurelie.

Odszukał jej nazwisko na błoniach. Pożegnał się z Andrew i udał się w tamtym kierunku. Co prawda, nie miał ochoty opuszczać ciepłych murów zamku, tym bardziej, że poniedziałkowe lekcje wycisnęły z niego wszelkie pokłady energii, jednak z niewiadomych przyczyn chciał pomóc tej dziewczynie. Gdy przekroczył próg zamku, momentalnie pożałował swojej decyzji, gdyż jesienna aura nie sprzyjała spacerom. Wziął głęboki oddech, a gdy dostrzegł ją w pobliżu jeziora, przyspieszył kroku.

- Cześć – przywitał się, gdy stanął za jej plecami.

- James? - Dziewczyna gwałtownie się obróciła, a na jej policzkach pojawiły się rumieńce. - Pewnie przyszedłeś mnie ochrzanić. To nie ja rozpuszczam te plotki. Gdybym tylko mogła cofnąć czas...

- Nie przyszedłem cię ochrzanić. Chciałem tylko dowiedzieć się, kto cię wyśmiewa.

- Cała szkoła wie, co zrobiłam na imprezie. Mówią, że jestem kolejną, którą będziesz mógł... no wiesz... – wyjąkała, rumieniąc się jeszcze bardziej. - Ale ja nie jestem taka. Nigdy nie piłam alkoholu, dlatego kompletnie uderzył mi on do głowy. Nie ukrywam, że zawsze mi się podobałeś, ale to było głupie zauroczenie, które już minęło, ponieważ niedawno zaczęłam spotykać się z twoim bratem – wyjaśniła dziewczyna. - Swoją drogą, nieźle musiałam się natrudzić, żeby Al mi wybaczył, ale chyba się udało.

Zemsta Gwiazd - James Syriusz PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz